Rozdział betowany przez Cessidy84.
{{Malfoy Manor}}
- Witaj, Severusie. Co cię tu sprowadza? – Spytała Narcyza, gdy Mistrz Eliksirów przeniósł się do nich za pomocą sieci Fiuu.
- Witaj, Narcyzo. Jak zwykle ślicznie wyglądasz, ale ja do Lucjusza. Jest w domu – Zapytał Postrach Hogwartu.
- Tak. Jest u siebie w gabinecie – Odparła blondynka.
{{Gabinet Lucka}}
Po usłyszeniu.
- Wejść – Snape wkroczył do pomieszczenia.
- Severus, co ty tu robisz? – Zdziwił się pan domu.
- Zachowujecie się jakbym was nigdy nie odwiedzał stwierdził z rozbawieniem Mistrz Eliksirów.
- Bo nie odwiedzasz nas bez wcześniejszego uprzedzenia lub wezwania cię przez Toma, więc co cię sprowadza, mój przyjacielu?
- No, Tom prosił, abyś sprawdził dla niego parę spraw, ale będzie mi łatwiej jak opowiem ci wszystko od początku – I zaczął opowiadać, co się wydarzyło od zniknięcia Pottera, aż do dzisiejszej rozmowy z Tomem.
- Czyli, jak dobrze rozumiem to mam się dowiedzieć czy ten stary Trzmiel naprawdę jest opiekunem chłopaka? A jak tak, to spróbować to zmienić prośbą, groźbą bądź szantażem – Zaśmiał się blondyn.
- Jak ty dobrze wiesz, czego się od ciebie oczekuje – Odparł również pogodnie Mistrz Szlabanów dla Gryffindoru.
- Dobrze. Przekaż Tomowi, że skontaktuję się z nim wieczorem i dam mu znać, co i jak. A teraz zostaniesz na obiedzie, prawda? Narcyza i Draco się ucieszą – Ni to spytał, ni to stwierdził blondyn.
- Dobrze myślę, że starzec nie wpadnie na jakiś kolejny "genialny" pomysł pod moją nie obecność.
{{Nora. Pokój Rona}}
- ALE MY TEGO NADAL NIE POJMUJEMY, JAK TY... przepraszam... JAK WY MOGLIŚCIE GO ŚLEDZIĆ!? – Wdzierała się na swojego brata i pannę Granger najmłodsza Weasley'ówna.
- To nie do końca tak. Jak się zakolegowaliśmy z Harrym to wydawało mi się, że nie robimy mu zbytniej krzywdy, że dyrektor chce dla niego jak najlepiej – Tłumaczył się rudzielec.
- I co się takiego stało, że zmieniłeś zdanie? – Spytała Ginny.
- No przecież wiesz. On nie może was na siłę połączyć. Musi być jakiś sposób – Powiedział Ron.
- A, gdybyśmy powiedzieli, że nasz Harruś jest gejem? – Spytali bliźniacy.
- To nic nie da. Nie wiem jak uratować Harry'ego, ale wiem jak wykaraskać z tego Ginny – Powiedziała Panna-Wiem-To-Wszystko.
- To mów. Na co czekasz kobieto? – Zezłościli się bliźniacy.
- Bo to nie jest wcale proste, ale w jednej z książek wyczytałam, że w wypadku, gdy stara się o rękę dwóch kandydatów, to pierwszeństwo ma zawsze osoba czysto-krwista, nawet jak złoży swą propozycję później, niż osoba półkrwi.
- To jestem stracona – Szepnęła Ginny – Chyba że ktoś ma jakiegoś arystokratę pod ręką.
- Pogadaj z kimś ze Ślizgonów. Masz z kimś z tego domu dobre kontakty? – Zapytała Granger. Ruda tylko pokręciła przecząco głową i wyszła na podwórko, gdzie podleciała do niej dobrze jej znana sowa.
- Hedwiga, co ty tu robisz, dziewczynko? – Spytała odbierając list sowa po dostarczeniu przesyłki odleciała, a Ginewra wzięła się za czytanie listu.
CZYTASZ
Nie możesz zabić
FanfictionTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.