Rozdział betowany przez Cessidy84.
Gdy tylko wylądowali w banku, wzrok Harry'ego padł na Goblina, który wdawał się czekać właśnie na nich.
- Panowie Riddle i Potter, witam w banku Gringotta. - powiedział Goblin. - Ja jestem Gromek i za zadanie mam doprowadzić panów do dyrektora banku.
- Więc prowadź. - odrzekł Potter i ruszyli za Goblinem. Po przejściu paru metrów korytarz Pottera coś tknęło, by spojrzeć na Toma, który studiował umysł Goblina. Zrównał z nim. - I, co tam wyczytałeś? – spytał.
- Jest wierny kierownikowi banku, ale bardzo mu się nie podoba, że wybawiciel Jasnej Strony zadaje się z takim gadem jak ja. - wysyczał mu Riddle. Harry zachichotał.
- I, co z tym zrobimy? - spytał brunet. Miał coś dodać, ale przerwał mu krzyk.
- Draco, nie! - usłyszał brunet i ruszył pędem w stronę, z której dobiegł ów krzyk. Wpadł do auli i zobaczył Draco otoczonego przez młodych Gryfonów i Krukonów.
- No, Malfoy teraz to Ci się oberwie za odesłanie panny WEASLEY. - powiedział Seamus. - Harry przekazał Tomowi, aby się nie ujawniał i ustawił między Draco a resztą tarczę taką samą jak u Toma, gdy chronił mistrza eliksirów.
- Co tu robicie Finnigan, Jonson, Bell i ty, Longbottom? - spytał Gryfon swoich współdomowników.
- Nie wtrącaj się, Potter. - odezwał się Neville. - To nie dotyczy Ciebie.
- I tu się mylisz, drogi przyjacielu. Wszystko, co dotyczy Draco i Ginny, a także bezpośrednio zagraża ich życiu lub zdrowiu, tyczy się mnie jak cholera. - warknął avadooki.
~ Oni są pod Imperiusem. ~ usłyszał głos Toma w Swoimi umyśle.
~ Dziękuję. ~ odparł w ten sam sposób, po czym nachylił się do swojego brata.
- Słuchaj, są pod Imperiusem, więc nie mądrze, by było pokazać moją moc. Będziemy, więc walczyć. Tylko mam prośbę: Nie uszkodź ich za bardzo. - Blondyn tylko się uśmiechnął.
- Czyli nasz święty dyrektor traci cierpliwość. - ni to spytał, ni to stwierdził Malfoy. Nagle od strony Seamusa poleciał czerwony promień. Draco odbił je tarczą, za to odpłacając się rozbrajaczem, który na szczęście Pottera i Malfoy'a poleciał do tyłu na ścianę. Kate rzuciła w Draco Incarcerousa. Harry szybko rzucił kolejną tarczę. Obaj obserwowali przeciwników bardzo uważnie. Tom obserwował z fascynacją Swojego towarzysza i jego 'brata'. Są niesamowicie utalentowani, ale do doskonałości im daleko. Stwierdził w myślach. Nagle dwoje Krukonów o imieniu i nazwisku Michael Corner i Marietta Edgecombe rzucili zaklęcie Drętwota w obu chłopców. Jedno machnięcie ręki Harry'ego sprawiło, że wszyscy młodzi Krukoni i Gryfoni polecieli do tyłu. Dodatkowo Draco rzucił na nich zaklęcie Locomotor Mortis i Obscuro. Brawo. Pomyślał z uśmiechem.
- No, teraz bądźcie grzeczni, a zdejmiemy z was zaklęcia, ale najpierw... Tom, pozwól. - odezwał się Harry, więc czarodziej dołączył do nastolatków.
- Co chcesz z nimi zrobić? - spytał Tom beznamiętnym głosem.
- Myślę, że wiem jak pokonać Imperiusa, ale potrzebuję kogoś, kto będzie osłaniał mi tyły, jak wejdę do ich umysłu. - poinformował go Potter.
- O tak, te tyły mogę osłaniać, a nawet coś więcej. - wysyczał Tom, klepiąc gryfa w pośladek.
- Zboczeniec. - mruknął brunet z uśmiechem.
- Kusiciel. - droczył się z nim Czarny Pan.
- A panowie to mają zamiar coś tu dzisiaj działać, czy się uwodzić? - spytał młody Malfoy.
- Już, już. - mruknął Potter. - Chociaż nie wiem, gdzie Ci się aż tak śpieszy? Ginny i tak Ci jaja urwie za to, że ją odesłałeś. - powiedział z wyszczerzem. - A tak serio, Malfoy wiesz, że ona potrafi walczyć. - stwierdził Harry.
- Wiem, ale ja ją naprawdę kocham i wolałem ją odesłać, niż się rozpraszać, czy aby na pewno nic jej nie trafi.
- Jak słodko. - uśmiechnął się Gryfon. - Muszę pokazać to wspomnienie bliźniakom. - stwierdził.
- Potter ani mi się waż!!- wrzasnął Malfoy.
- Oki, oki. Już się tak nie gorączkuj, blondasku.
CZYTASZ
Nie możesz zabić
FanfictionTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.