Miniaturka betowana przez Cessidy84
{{Pięć lat po pokonaniu Voldemorta}}
Harry siedział w swoim biurze szefa elitarnej jednostki aurorów, którą powołał Kingsley zaraz po wojnie. Harry właśnie wypełniał jakieś raporty, gdy do jego biura wszedł Minister Magii w osobie Teodora Notta.
- Aurorze Potter, mam dla Ciebie misję specjalną – powiedział, siadając na wprost niego – Pojedziesz do Rumunii, aby w końcu złapać tych złodziei, co tam grasują. Misja jest ściśle tajna, bo niestety w naszym biurze jest kret – oznajmił minister.
- Aha. To teraz rozumiem te urlopy moich ludzi i ten wyjazd Ginny do Charliego.
- Przypominam ci Potter, że była tam ze swoim mężem. I tak Państwo Malfoy było w Rumunii na moją wyraźną prośbę – oznajmił Nott.
- Musiałeś mi przypomnieć, że Ginny jest z tą Fretką? – mruknął Harry.
- Oj Potter, gdybyś nie oznajmił, że jesteś gejem, to może teraz, by ruda była panią Potter, a nie panią Malfoy.
- Jakoś w zeszłym roku, gdy grzałeś moje łóżko, to Ci nie przeszkadzało, że jestem gejem, Nott – warknął avadooki.
- I nadal mi to nie przeszkadza – odparł spokojnie Minister – Przypominam Ci, Potter, że nie jesteśmy razem, przez twój brak zaangażowania.
- Dobrze, już dobrze. Nie unoś się – poprosił ugodowo chłopak – I tłumacz o, co chodzi z tą Rumunią?
- Więc tak, w okolicach kolonii smoków dochodzi do kradzieży, ale jak tylko wysyłamy kogoś z naszych, to tam wszystko ustaje. Tak, dobrze myślisz – uznał Teo, patrząc na swojego dawnego kochanka – To przez te przepisy Granger-Weasley, o tym, że pracownicy Ministerstwa muszą zgłaszać, gdzie się udają, nawet jeśli to są wakacje z rodziną, ale już znalazłem na to sposób. Jak doskonale wiesz, nasze sprzeczki są słynne na całe ministerstwo, ale tym razem aurorze Potter twój niewyparzony język będzie Cię kosztować utratę pracy. Aby się trochę uspokoić, udasz się najpierw do Paryża. Tam spotkasz się z Zabinim. On przekaże Ci pieniądze, a ty z Paryża udasz się do kolonii smoków. Tam wprowadzi Cię Weasley.
- Czy ty serio mówisz? Za ledwie trzy tygodnie temu prosiłem o urlop. I co? Nie dostałem. A teraz wyjeżdżasz mi z tą propozycją? – zirytował się Potter.
- No wiesz, Harry, jak to jest wtedy na wolności byli jeszcze Śmierciożercy. Sam doskonale sobie z tego zdajesz sprawę, że jeśli nie twój zespół, to nikt, by ich nie złapał, więc niestety nie mogłem im wtedy zabrać dowódcy – oznajmił Nott.
- A więc, co mam tam niby w tej kolonii robić?
- Jak to, co? Będziesz gościem Weasley'a – odparł Minister – A teraz na szykuj się na naszą sprzeczkę, która będzie cię kosztowała utratę pracy.
{{Dzień później; Lobby ministerstwa}}
- Aurorze Potter, proszę do mnie – powiedział Nott.
- Czego ty znów chcesz? – udawał zirytowanego Harry.
- Nie tym tonem, Potter – zagrzmiał Minister – Tolerowałem twój brak szacunku, ale z tym koniec. Jestem twoim przełożonym, i albo zaczniesz się zachowywać, jak się oczekuję od aurora, albo się pożegnamy.
- Aa, czyli tak to jest? Do złapania butolizów Tomusia to byłem cacy, a skoro odwaliłem za was całą brudną robotę, to teraz macie na mnie wyjebane i próbujecie mnie zmieniać, tak?! – wrzeszczał avadooki.
CZYTASZ
Nie możesz zabić
FanficTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.