$ 54 $

3.2K 178 29
                                    

          Gdy wychodzili z Ministerstwa Magii, Harry wyczuł, że leci w ich stronę zaklęcie. Pociągnął Toma na ziemię, a zaklęcie rozbiło Fontannę Magicznego Braterstwa, uderzając w nią. Dwójka młodzieńców zerwała się na równe nogi z wyciągniętymi różdżkami, a nad ich głowami pojawiły się dwa feniksy. Harry spojrzał w stronę agresora i nie wierzył w to, co widział. Stała tam Molly Prewett, a za nią Alastor Moody ze sztyletem przy jej szyi. W Harrym krew, aż zawrzała. Zwrócił się do aurorów:

- To się, do cholery skończy tu i teraz. Wypuście Albusa i oddajcie mu różdżkę.

- Harry, chyba nie mówisz poważnie? – spytała przejęta Amelia.

- Jestem zajebiście poważny. On jej nie puści, puki my nie puścimy tego starca, a z kolei, ani ja, ani Tom nie pozwolimy na to, aby oni opuścili t ministerstwo. Amelio, błagam, zaufaj mi – powiedział, patrząc jej w oczy.

- Ufam – odparła kobieta – Puścić Dumbledore'a! – wydała rozkaz, a sama rzuciła mu różdżkę.

- Chłopcze, to nie będzie uczciwa walka, gdyż ja mam same resztki magii – powiedział Dumbledore.

- Co nas to obchodzi? – spytał Tom, ale w Harrym zasiało to ziarnko niepewności.

- Widzisz, Tom jednak nasz bohater gra, jak najbardziej fair-play i nie zaatakuje mnie, gdyż ja, co najwyżej mogę Lumos rzucić – Tom zbadał umysł Harry'ego i niestety przypuszczenia dyrektora się potwierdziły.

- A jeśli, któryś z moich śmierciożerców użyczy ci swojej magii na czas pojedynku? – spytał Tom.

- Chyba nie sądzisz, że splamię się magią jakiegoś czarnoksiężnika? – spytał siwobrody.

- Nie bądź śmieszny, starcze – odparł Harry – Jeszcze dwa dni temu posilałeś się magią najgorszego czarnoksiężnika naszych czasów – Po czym spojrzał na ludzi wokół nich i rzekł: – Kto jest w stanie zaufać mi na tyle, aby użyczyć swojej magii Dumbledore'owi? – Na środek, jako pierwsze wystąpiły Ginerwa Malfoy oraz Hermiona Granger, za nimi cały klan Weasleyów oraz Severus z Remusem – Dziękuję za zaufanie – rzekł Harry ze wzruszeniem – Nie myśl, starcze, że to ty rzucisz to zaklęcie. Co to, to nie – warknął brunet, po czym zwrócił się do tłumu – Czy ktoś wie, jak się rzuca to zaklęcie?

- Ja wiem – rozległ się głos przy jego boku, a zaraz ukazał się tam Aro Volturi.

- Witaj Aro – powiedziała z szacunkiem dwójka młodzieńców, kłaniając mu się nisko, po czym głos znów zabrał Harry.

- Skoro już nam ofiarujesz swą pomoc, czy możesz pomóc nam wybrać odpowiednią osobę? – poprosił nastolatek.

- Jeśli to ma być to uczciwa walka, to muszą to być dwie osoby z ponad przeciętną mocą. Proponuję małżeństwo Malfoy – powiedział wampir.

- Ale przecież Draco nie wystąpił – zauważył brunet.

- A to akurat dlatego, bo pani Malfoy ma lepszy refleks i go spetryfikowała, bo nie chciała, abyś w razie czego stracił ich oboje – odparł rozbawiony Volturi. Harry spojrzał z pytaniem w oczach na swoją siostrę, a ta od niechcenia machnęła różdżką, zwalniając swego męża z działania czaru.

- Co ja mam z tą kobietą – powiedział z lekką kpiną blondyn, podchodząc do żony i całując ją w czoło.

- Jesteście gotowi? – spytał Aro małżeństwo tylko mu skinęło głowami, a on zaczął recytować: – Pozwalam twej magii się wzbić, by pojedynku mocą mogła być, lecz gdy bój się skończy bez względu na finał, wrócić do mnie. Masz, bo należysz się mi – gdy tylko słowa wampira przebrzmiały, z młodych wyleciały dwie wstęgi — purpurowa i zielona, po czym wchłonęły się w Dumbledore'a. Starzec na chwilę zajaśniał, po czym zwrócił się do Harry'ego.

- Jesteś szlachetny, mój chłopcze. Szlachetny jak rodzice, ale też głupi. Zginiesz dziś z mojej ręki za pośrednictwem magii przyjaciół, o której użyczenie sam ich poprosiłeś. Cóż za ironia, nie sądzisz?

- Mniej gadania, więcej działania – odparł nastolatek, udając, że ziewa, a tak naprawdę poprosił, aby jego feniksy stworzyły barierę, aby nikt nie ucierpiał, po czym wypalił Expelliarmusa w stronę starca i walka się rozpoczęła. Starzec odparował tym samym, a Harry pozwolił, aby czar w niego uderzył, gdyż jak był u Volturi, jego różdżka została z nim połączona, że nikt wbrew jego woli nie może mu jej odebrać, ani użyć.

Tymczasem obok niego Tom zaciekle walczył z Alastorem na same klątwy czarno-magiczne i Avada była najczęstszą klątwą. Harry przerzucił się na niewerbalne zaklęcia, co niezmiernie zaskoczyło starca, dzięki czemu trafiła go w nogę Klątwa Łamiąca Kości. Po chwili usłyszeli wymianę zdań między Tomem, a Alastorem Moodym.

- W końcu możemy się zmierzyć. Jak tam, wypocząłeś w Mungu?

- A więc to twoja klątwa?! – zawył z wściekłości były auror.

- O nie. Za te wakacje możesz podziękować najstarszym braciom Weasley – odparł Tom.

- Z nimi też się policzę, jak tylko skończę z tobą, a Albus z tym niewdzięcznym bachorem.

- Tom myślisz, że to był komplement, czy on chciał mnie obrazić? – spytał kpiąco Harry.

- Na pewno auror Moody nie chciał cię urazić, mój wężyku – odparł mu Tom, raz po raz wysyłając w stronę aurora same niewerbalne niewybaczalne. Albus trafił w Harry'ego Imperiusem i kazał mu zaatakować Toma, na co nastolatek odwrócił się w stronę kochanka, w umyśle przekazując mu, aby padł na ziemię. Tom bez chwili wahania padł na ziemię, a w Alastora Moody'ego uderzyła Avada, pozbawiając go życia. Tom zerwał się na równe nogi w sekundę po tym, jak padł i teraz obaj bruneci celowali różdżkami w siwobrodego, który zawył w bezsilności. Harry odrzucił różdżkę, a Tom pojmując jego intencje, odrzucił też swoją broń, po czym złapali się za ręce, wolne dłonie wystawiając przed siebie, a ptaki Harry'ego sfrunęły na ich ramiona.

- Nie odważycie się zabić mnie czystą magią – powiedział z pewnością Albus – Black, a przed nim Potterowie też tego próbowali, ale nikt z nich nie kochał całym sercem, aby użyć takiej mocy i wam też się to nie uda. Tom, ty naprawdę sądzisz, że potrafisz tak kochać? – spytał starzec.

- To się okaże – warknął czerwonooki, po czym przelał swoją moc w Harry'ego, na co ten, aż jęknął z przyjemności, potem zaklęcie uśmiercające trafiło w zaskoczonego dyrektora, po czym obydwa j upadli na kolana. Zaraz przy nich zjawił się Severus ze swoimi niezastąpionymi eliksirami.

        Gdy aurorzy sprzątali skutki tej walki, Tom i Harry teoretycznie składali raport w biurze Amelii, a praktycznie wraz ze swoimi najbliższymi byli już w Riddle Manor.




____________________________________________

Oki. Wiem, że scena walki jest do kitu, ale tylko tyle potrafiłam z siebie wykrzesać, gdyż jestem pacyfistką. Chyba tak to się zwie. Co do Nie możesz zabić, to przeczytaliście właśnie ostatni rozdział i może będzie jeszcze epilog. Dziękuję za to, że mi towarzyszyliście w mojej przygodzie z tomarry, a największe dziękuję, kieruję do mojej bety. Jesteś wielka Ces.

I koniec tego ględzenia. Zapraszam na pozostałe opka.

Wasza Mania

Nie możesz zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz