Rozdział betowany przez Cessidy84
Czekał Albus Dumbledore. Gryfon zbladł i chciał się, gdzieś schować, gdy wtem zwróciła się do niego Narcyza:
- Harry, to by było niepożądane. On tu pewnie przyszedł, aby zobaczyć czy cię nie trzymamy w lochach, czy tym podobne – Harry kiwnął głową i spojrzał na Toma, gdzie zamiast bruneta podobnego do Riddle'a z dziennika siedział blondyn z kilkoma czarnymi pasemkami. Gdy Tom do niego zasyczał:
- Co? Nie jestem w twoim stylu? – Harry dopiero się opanował i przestał się na niego gapić, a Lucjusz wydał dyspozycje, aby wpuścić dyrektora i zaproszenie go do jadalni, gdyż RODZINA, podkreślił to słowo, spożywa właśnie posiłek. Po chwili w jadalni zjawił się staruszek w towarzystwie skrzata Malfoy'ów.
- Witam, dyrektorze. Czemuż zawdzięczamy tę niespodziewaną wizytę? – zapytał zimno, lecz uprzejmie pan domu.
- Witaj, Lucjuszu. Narcyzo – skłonił się przed panią Malfoy – Chłopcy – kiwnął w ich stronę głową, po czym jego wzrok spoczął na Tomie i pana również witam. Panie...?
- Wane. Tom Wane – przedstawił się fałszywy blondyn – Jestem ciotecznym stryjem Lucjusza. A pan to? – zapytał bawiąc się tą sytuacją.
- Jestem Albus Dumbledore – odparł staruszek – Jestem dyrektorem Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
- Dyrektorze, pan pozwoli, że ponowie swe pytanie, co pana do nas sprowadza? – wtrącił Lucjusz, który jak najszybciej chciał się pozbyć nieproszonego gościa.
- Ach, tak, mój drogi. Dowiedziałem się, że otrzymałeś opiekę nad panem Potterem i chciałem sprawdzić, czy z nim wszystko w porządku, gdyż nie mieliśmy od niego żadnego znaku życia po jego bezmyślnym opuszczeniu domu wujostwa. A poza tym jestem tu z ramienia Molly i Artura Weasley, aby się upewnić, czy wysyłałeś do nich jakąś korespondencje?
- Oczywiście. Wysłałem oficjalną prośbę o rękę panny Weasley w imieniu jednego z moich synów. Dokładnie mówiąc w imieniu mojego starszego syna Dracona – sprecyzował pan Malfoy – A czy nie mógłbyś zmienić zdania, Lucjuszu, mój drogi chłopcze? Ja, jak i rodzice panny Weasley chcieliśmy, aby ona związała się z panem Potter-Black. Przykro mi – powiedział bez cienia smutku w głosie Malfoy Senior – Ale nasz młodszy syn zwierzył się mi i mojej małżonce, że wszyscy Weasley'owie są dla niego jak bracia, a w przypadku panny Weasley jak siostra i nie widzi swojej przyszłości u boku żadnej kobiety, gdyż interesuje go jego własna płeć.
- A w jakich okolicznościach doszło do tej rozmowy? – spytał podejrzliwie dyrektor, a odpowiedzi udzielił mu avadooki.
- Spytałem rodziców, czy to źle, że interesuje mnie moja własna płeć, gdyż Ron mówił, że to jest coś okropnego. A mi się zaczął podobać Tom jak tu tylko przybyłem – skłamał gładko Gryfon i nawet się zarumienił, gdyż zdał sobie sprawę, że Tom mu się naprawdę przez ten cały czas podobał i podoba. Pomimo tego kim jest po prośbie o rozmowę z Harrym na osobności, na którą ani Harry ani Malfoy'owie nie wrazili zgody dyrektor wrócił do swojej szkoły.
{{Parę dni później}}
Ustalono, że pannę Weasley do Malfoy'ów zabierze Severus, który został o to poproszony przez Lucjusza, a dyrektor wręcz nalegał, aby to zrobił. Przy okazji, aby spróbował młodych zniechęcić do siebie i wybić im ten ślub z głowy, gdyż panna Ginewra jest im potrzebna do usidlenia Pottera.
Gdy zjawił się w Norze, każdy z jej mieszkańców zachowywał się inaczej. Ron chodził jakby dostał tłuczkiem i cały czas mamrotał pod nosem:
- Moja jedyna siostra ma być żoną Fretki – bliźniacy jak tylko widzieli Ginny kłaniali się i mówili:
- Witaj Lady Malfoy – sama Ginewra była zestresowana spotkaniem ze swoim przyjacielem. Panna Granger pomogła jej z fryzurą oraz makijażem. Molly za to zalewała się łzami w kuchni. Mistrz Eliksirów spojrzał na nią i spytał zimno:
- Czy możesz mi wyjaśnić czemu rozpaczasz tak jakbym miał ją zaprowadzić do Czarnego Pana, a nie Malfoy'ów.
- Nie wiele lepiej – odparła ruda kobieta – Przecież oni mu służą.
- Że Lucjusz jest Śmierciożercą, nie oznacza wcale, że jest nim Draco lub Narcyza.
- A ja już wolę żeby mój przyszły mąż był Śmierciożercą, niż pozwolić zrobić z Harry'ego bezwolną marionetkę, gdzie za sznurki będzie pociągał dyrektor – powiedziała wściekle najmłodsza Weasley'ówna, po czym zwróciła się Severusa – Profesorze, możemy już iść, bo nie chcę już wsłuchiwać jak tu się obraża rodzinę mojego przyszłego małżonka.
- Oczywiście, panno Weasley – powiedział głośno Mistrz Eliksirów, po czym nachylił się nad najmłodszą latoroślą Weasley i szepnął – Jestem panny dłużnikiem – za te słowa Ginny tylko wzruszyła ramionami, po czym złapała za świstoklik, który wyciągnął w jej stronę Snape. Po chwili wylądowali przed Malfoy Manor, gdzie czekał na nich zniecierpliwiony...
CZYTASZ
Nie możesz zabić
FanfictionTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.