Rozdział betowany przez Cessidy84
- Panie Potter, nie ma się czym denerwować. Wilczek jest cały i zdrowy. Może nieco zestresowany, ale włos mu z głowy nie spadł. - odparł Mistrz Eliksirów, a widząc głupią minę Harry'ego, która świadczyła, że Gryfon nie wie, co jest grane zaczął wyjaśniać. - Po tym jak na zebraniu ustaliliśmy, że ja mogę sprowadzić Lupina, udałem się do Hogwartu, wilkołak wrzeszczał na starca, że miał cię chronić, że miał ci włos z głowy nie spaść i takie tam. Wysłałem mu do umysłu wspomnienie tego, jak ty wołasz przyszłych państwa młodych na lunch. Z początku się wystraszyłem, że mnie wyda przed starym Dropsem, ale pokrzyczał na niego jeszcze chwilę dla zasady i odwrócił się w moją stronę pytając czy jego wywar już gotowy, chociaż dałem mu go dwa dni temu. Kiwnąłem głową i kazałem mu iść za sobą. Z moich kwater przenieśliśmy się do mojego domu, gdzie dogadaliśmy szczegóły, a potem Lupin został u mnie, a ja wróciłem do szkoły informując, że go porwano, i całą noc spędziłem szukając ,"porwanego" Lupina, który siedział w moim domu i wysłuchując żali starego Trzmiela. O tym jak jego misternie uknuty plan się wali przez jednego krnąbrnego bachora, któremu się wydaję, że mu wszystko wolno. -zakończył Snape. Harry zachichotał i powiedział :
- Dobrze wiedzieć, co ludzie naprawdę o mnie sądzą. - po czym spojrzał na Toma i spytał: - Pójdziemy się spotkać z Remim? Proszę, proszę, proszeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!
- Dobrze, Harry. Szykuj się. - odparł Tom z rozbawieniem, po czym coś mu się przypomniało i zwrócił się do swojego przyjaciela. - Severusie, jak to widziałeś Glizdogona tydzień temu w Hogsmeade w aptece?
- No tak. Kupował smocze jelita, skórę tryto.......... O cholera! - zaklął Mistrz Eliksirów. - Masz jeszcze w lochu tego wampira, co słyszy myśli. - bardziej stwierdził, niż spytał Nietoperek, po czym podszedł do Harry'ego i spytał. - Czy miałeś jakąś styczność z tym brudnym szczurem? - zapytał.
- No, on mi dał to. - powiedział Harry wyjmując z kieszeni figurkę wyciętą z bursztynu przedstawiająca wilka, psa i jelenia. - Powiedział, że to za uratowanie mu życia, i że to tak jakby w przeprosiny. Dodał, że jak nie przyjmę to będzie musiał się zabić.
- Och, dzieciaku jaki ty jesteś łatwowierny. - mruknął Snape nakładając rękawice ze smoczej skóry powleczoną cienką warstwą srebra i wziął od Harry'ego figurkę oglądając ją. - Potter, czy zwierzęta na tej figurce mają dla ciebie jakieś znaczenie? - spytał profesor.
- To moja rodzina. - odparł smutno.
- Rozwiń. - poprosił Snape.
- No, jeleń był formą animagiczną mego ojca. Ponurak to forma animagiczna Syriusza, a Remus cierpi na likantropię, czyli wilk.
- Sprytnie, ty szczurze. - mruczał Tom, po czym wezwał animaga ówcześnie każąc Severusowi rzucić na siebie zaklęcie kameleona, a Harry'emu udawać, że śpi.
- T-t-t tak, panie, wzywałeś mnie? - spytał szczurkowaty czarodziej.
- Tak Glizdogonie. Wzywałeś Severusa, bo jak widzisz do tej pory go nie ma.
- Tak, mój panie, ale nie zastałem go. - odparł szczur, po tych słowach Tom: - zapytał. - A jak go próbowałeś złapać.
- Oczywiście, że przez kominek, mój panie. -odparł szczurkowaty.
- Błąd, Glizdogonie. - odezwał się Severus ściągając z siebie zaklęcie kameleona. - Każdy z moich szefów, czyli Tom jak i ten stary głupiec Dumbledore, wiedzą, że mam połączony kominek z moją różdżką, że mnie informuje, jak ktoś próbuję się ze mną skontaktować. To już zapomniane, ale jak, że przydatne zaklęcie zawdzięczam naszej wspólnej rudowłosej gryfońskiej znajomej Lily Evans. Coś ci to mówi? - cedził przez zęby Snape.
- Ta dziwka zabrała mi Jamesa! - wdarł się Peter, i nim którykolwiek ze starszych czarodziei zdążył zareagować Pettigrew wił się już w agonii na posadzce pod niewerbalnym i bezróżdżkowym Cruciatusem Harry'ego. Brunet nachylił się nad nim i powiedział głosem tak twardym i ostrym, żeby skruszył nawet stal.
- Ja cię uratowałem, szczurze od Łapy i Lunia, ale nikt cię nie uratuję ode mnie, więc się dobrze zastanów nim cokolwiek powiesz na temat mojej rodzinny, czy osób mi bliskich. - po czym przerwał zaklęcie i splunął na kulącego się czarodzieja. Powiedzieć, że Tom i Severus byli w szoku to duże niedopowiedzenie. Oni nie wierzyli, że to się stało naprawdę. Z szoku wciągnął ich już normalny głos Harry'ego. - Co chciałeś mi zrobić za pomocą tej figurki? I radzę ci nie kłamać, bo ja już wiem, co chciałeś zrobić. Daję ci jednak szansę na powiedzenie tego z twojego punktu widzenia. - blefował Potter.
- Zmienić cię w bezwładną marionetkę, która będzie cierpiała przy wszystkich tylko nie przy Jonathanie.
- Co ci za to obiecał? - spytał Gryfon.
- Wskrzeszenie Jamesa i wciągnięcie Syriusza zza zasłony.
- Profesorze, i pan mi mówi, że to ja jestem naiwny? - spytał Severusa Harry.
- Ty się nie porównuj, Potter do tego bezmózga. - odparł Snape, po czym zwrócił się do Glizdogona.
- Lily ci nie zabrała Jamesa, bo on nigdy twój nie był. I gdyby był homoseksualny, to myślisz, że zwrócił uwagę na takiego szczura, jak ty, mając koło siebie Blacka, Lupina czy chodź by braci Prewett? - spytał z kpiną, na co do rozmowy włączył się Voldemort.
- My idziemy na spotkanie z Lupinem, a tobie towarzystwa dotrzyma Nagini. - po czym przemienił go w szczura, złapał w ramiona Harry'ego i się teleportował. Po wylądowaniu Harry spojrzał na niego z wyrzutem i stwierdził, że chciał popatrzeć, ale Tom wiedział, że potem, by żałował jakby został. Teraz kierowała nim chęć zemsty za zniesławienie dobrego imienia rodziców.
CZYTASZ
Nie możesz zabić
FanficTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.