Gdy nastolatek wrócił do swego pokoju, stało w nim już nowe łóżko, którego się pozbył szybkim "Reducto", po czym wziął prysznic. Przebrał się w piżamę i ruszył do pokoju Toma. Zapukał delikatnie, a gdy usłyszał zmęczone "proszę" miał się wrócić do swojego pokoju, lecz pchnął drzwi i wszedł do sypialni Toma.
- Hej. Nie przeszkadzam? – spytał.
- Ty, mój wężyku mi nigdy nie przeszkadzasz. Ale, co cię do mnie sprowadza? – spytał Tom.
- Może brak łóżka? – zapytał młodszy czarodziej.
- No wiesz? Nie wiem, jak skrzaty mogły się dopuścić takiego niedopatrzenia? – udawał Riddle – Dokładnie im mówiłem, że mają wstawić nowe łóżko do twojego pokoju – mówił CAP, robiąc nastolatkowi miejsce na swoim łóżku i zapraszając go gestem. Harry ułożył się wygodnie koło Riddle'a i zapytał:
- A co, jeśli to nie wina skrzatów, tylko mi się zachciało sprawdzać celność mojego "Reducto"?
- Harry, skarbie nie mam pojęcia, co ci chodzi po tej twojej głowie, ale jak tylko chcesz spać ze mną, bo w domu jest zbyt dużo osób, których się możesz obawiać – (to Tom powiedział specjalnie, dając nastolatkowi furtkę na odwrót i oboje o tym wiedzieli) – To zawsze możesz przyjść do mnie i spać ze mną – odparł.
- W jakim sensie "spać"? – spytał Harry, też dając szansę Tomowi na wyznaczenie granic.
- W każdym, mój wężyku. Od snu, jako odpoczynek do spania, w sensie niezmrużenia oka, przez całonocny seks – odpowiedział mu czerwonooki, składając na ustach młodszego delikatny, jakby badający pocałunek, a nie wyczuwając sprzeciwu, pogłębił go i przyciągnął nastolatka do siebie. Avadooki wdrapał się na Toma i usiadł mu na biodrach, po czym nachylił się po następne pieszczoty, które miały się przerodzić w o wiele więcej. Tom powędrował rękoma po bokach nastolatka od dołu do góry, przy okazji pozbawiając go koszulki. Po długim pocałunku Marvolo pociągnął avadookiego, układając go pod sobą i patrząc mu w te hipnotyzujące avadove oczy, powiedział: – Nie chcę robić nic wbrew twojej woli, więc w każdej chwili będziesz mógł to przerwać – młodszy czarodziej tylko pokiwał głową i wpił się w usta starszego. Tom zszedł pocałunkami na szyję Harry'ego na, co ten, aż zajęczał na pieszczotę starszego maga – Wiesz, muszę ci powiedzieć, że już uwielbiam twoje słodkie jęki, mój wężyku – wysyczał Marvolo, na co Harry tylko zamruczał, gdyż Tom właśnie kreślił kółeczka wokół jego sutka, po czym wessał go w ciepłe usta. Na co nastolatek zachłysnął się powietrze, a usta Czarnego Pana zaczęły wędrówkę po ciele nastolatka, składając pocałunki na jego ciele, a nastolatek wił się pod nim i jęczał. Usta Toma znalazły się przy członku nastolatka. Włożył palec za gumkę i spojrzał na Harry'ego i aż oniemiał. Jego oczy były pozbawione szkieł, lekko przymglone pożądaniem, usta lekko uchylone i zarumienione policzki. Marvolo w tej chwili nie był pewien, czy byłby w stanie zaprzestać, gdyby jego wężyk go teraz oto poprosił, ale na całe szczęście Harry, ani myślał o tym, aby Tom przestał. Ręka Toma wjechała pod bokserki bruneta i chwyciła jego pół twardego członka i zaczął go pieścić.
- Pocałuj mnie... – mruknął Potter, co Tom uczynił, kładąc się na nastolatku. Ręce Pottera od razu owinęły się ciasno w pasie Marvolo. Tom całował go dość długo i namiętnie, po czym oderwał się od ust nastolatka i odwrócił go na brzuch. Wędrujący palec między pośladkami wprowadzał nastolatka w błagalne drżenie – Proszę... – zaskomlał nastolatek.
- Ciśśś... Spokojnie, mój wężyk. Cierpliwości – mruczał Tom, całując nastolatka po łopatce, po czym wjechał palcem między pośladki nastolatka, przebijając się przez ciasny pierścień jego mięśni. Poczekał, aż nastolatek się odpręży i zaczął go delikatnie poruszać. Po jakieś chwili dodał następny palec i zaczął rozciągać swojego wężyka. Po chwili Harry, aż zawył z rozkoszy.
- T...tom zró.......zrób t.....to jeszcze raz – wyjęczał, gdy palce Toma trafiły w prostatę młodszego mężczyzny. Po jeszcze kilku ruchach Tom zabrał palce i kazał Harry'emu klęknąć na łóżku, po czym starał się wejść w niego powoli i delikatnie, ale nastolatek nabił się na jego penisa, co zaparło mu dech w piersiach. Poczekał chwilę, po czym zaczął wysuwać się i wchodzić w nastolatka mocniej z każdym pchnięciem. Po chwili usłyszał, jak Harry mruczy mocniej: – Szybciej, błagam – wyszedł z nastolatka. Szybko przewrócił go na plecy, po czym zarzucił sobie jego nogi na ramiona i znów w niego wszedł jednym płynnym ruchem. Gdy po kilku mocnych i pewnych pchnięciach doszli do siebie, ich ciała otoczyła kopuła składająca się ze wstęg z czterech kolorów, dokładnie w barwach — Gryffindoru i Slytherinu i zaczęła wnikać w swoich dziedziców.
- A to skurwiel... Moją magią też się poczęstował... – jęknął CAP, zanim oboje nie zasnęli, a magia spokojnie w nich wnikała.
CZYTASZ
Nie możesz zabić
FanficTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.