Rozdział betowany przez Cessidy84
Harry walnął się z otwartej dłoni w czoło i powiedział.
- No przecież to jasne czemu ja na to nie wpadłem.
- Bo byłeś myślami z Tomem – szepnęła mu do ucha rudowłosa, a Tom prowadził dalej zebranie.
- Jak wiecie lub nie, obecna tutaj panna Weasley już nie długo zostanie panią Malfoy, a Harry Potter jest dla was nietykalny, gdyż nie dość, że jest pod moją prywatną ochroną, to jest teraz też członkiem rodziny Malfoy i nie chciałbym się... – i w tej chwili w stronę nastolatka poleciała Avada wystrzelona z różdżki pani Lestrange. Lucjusz rzucił się na swego adoptowanego syna, w tym samym czasie, co i Draco na brata, więc z impetem zwalili bruneta z nóg ratując go tym przed klątwą zabijającą, a Ginewra z błyskiem zaciętości rzucała najczarniejsze klątwy o jakich tylko pomyślała. Zaskoczony tym Tom, nawet nie próbował jej powstrzymać. Tak więc ruda stała na wprost uważanej za szaloną Bellatriks Lestrange. W oczach Ginny szalała furia. "Jak ta kobieta mogła próbować zabić mojego brata? Zapłaci za to. Oj, zapłaci". I Ginny przypomniała sobie właśnie zaklęcie, którego kiedyś nauczyła się podsłuchując Billa i Charliego. Polegało ono na tym, że osoba trafiona tym zaklęciem po prostu się spopiela czując, jak się pali, ale widać tylko efekt końcowy, czyli spopielenie. Wypowiedziała zaklęcie i po chwili po Bellatriks została kupka popiołu i wspomnienie. I po tym dopiero ruda poszła zobaczyć, co z Harrym.
- Więc jak już mówiłem... – kontynuował Czarny Pan – skrzywdzenie Harry'ego będzie karane śmiercią. I to, jak widzieliście na własne oczy, nie koniecznie z mojej ręki, bo ja bym to załatwił mniej wymyślnie, ale jak widać panna Weasley jest bardziej pomysłowa – podsumował z uśmiechem Tom. Ruda podeszła do Rudolfa Lestrange klękając na kolano i przemówiła:
- Wybacz, panie, że zabiłam twą małżonkę, lecz ona zagroziła bezpośrednio mej rodzinie, więc nie mogłam postąpić inaczej.
- Wstań, moje dziecko – powiedział wdowiec po Belli – Nie masz za, co przepraszać. Tej suce się należało, po tym jak zabiła swego kuzyna, a skoro kara Toma ją nic nie nauczyła, to sama się prosiła. Ja jak... – i tu spojrzał na swoją szwagierkę, która skinęła mu głową na tak – i moja szanowna szwagierka wybaczamy ci, moje dziecko jako jej najbliższa rodzina – Po słowach Lestrange'a, do Gin podeszła Narcyza i wzięła ją w ramiona, po czym, nie czekając na nic, wyprowadziła dziewczynę z sali, a za nimi podążyła reszta Malfoy'ów, a Harry został przy boku Toma. Marvolo poprosił jeszcze Severusa o sprowadzenie do Malfoy'ów Remusa, po czym kazał posprzątać pozostałości pani Lestrange, kończąc tym samym zebranie. Objął Harry'ego i deportował się z nim do Riddle Manor i zaraz po wylądowaniu Tom pociągnął go do siebie, upewniając się, że Harry naprawdę jest tu z nim, że jest cały i zdrowy, po czym mocno go przytulił.
- Tom, powietrza – wykrztusił avadooki.
- Przepraszam, mój wężyku – powiedział poluźniając uścisk – Po prostu nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś ci zrobiła ta szalona wiedźma. To było takie straszne patrzeć, jak to zaklęcie leci w twoją stronę, nie w... – Harry chcąc, aby mężczyzna się w końcu zamknął pocałował go. Z początku Riddle'a zamurowało, ale po chwili pogłębił ich pocałunek, a jego dłonie gładziły biodra nastolatka. Harry wczepił swoje dłonie we włosy Toma poddając się jego pocałunkom.
~ Harry, jak teraz nie przestaniemy, to nie ręczę jak to się skończy. ~ przekazał mu telepatycznie Riddle. Chłopak oderwał się od jego ust i odskoczył, jakby go jakaś klątwa trafiła.
{{Tymczasem Malfoy Manor}}
- Ale ja zabiłam pani siostrę, pani Malfoy – mówiła rudowłosa.
- I gdybyś ty tego nie zrobiła, ja zrobiła bym to sama, gdyż zaatakowała członka mojej rodziny. Poza tym uprzedzam, że jak jeszcze raz zwrócisz się do mnie inaczej, niż MAMO, to cię przeklnę, i to bardzo dotkliwie – zagroziła jej Narcyza.
CZYTASZ
Nie możesz zabić
Fiksi PenggemarTomarry. Ciekawe, jak mi wyjdzie. Zobaczymy w trakcie pisania. Z góry sorry za błędy. Całość opowiadania jest betowana przez Cessidy84.