Odżyć?

375 30 18
                                    

Wstawiam ten rozdział, bo akurat mam wenę, ale szkoda, że udało się dobić tylko 7 gwiazdek 😪

~Marco~
Kiedy dowiedziałem się o tym "kim" jest Janna...i Jackie, zrozumiałem, że to, że znamy się praktycznie od zawsze - nic nie znaczyło.
Nic. Tak naprawdę znaliśmy tylko podstawowe cechy naszych charakterów. A poza tym nie znaliśmy się wcale. I nie mówię tylko o naszej trójce...
Ale zrozumiałem jeszcze jedną rzecz - jestem przeciętnym, normalnym, nieciekawym Marco Diaz'em.
Nie mam nic, czym mógłbym się wyróżnić.
Jestem z wymiaru niemagicznego, z którego uciekają moi najbliżsi, JA jestem "niemagiczny" i w dużym skrócie - jestem szarą kopią każdego innego człowieka.
Moje rozmyślania przerwał znajomy głos.
- Marco? - usłyszałem za plecami
- Britney? - odwróciłem się i z rozszerzonymi oczyma wpatrywałem się w dziewczynę
Miała ciemne, krótkie włosy, żółtą sukienkę i prawie zerową ilość makijażu. Rozpoznałem ją jedynie po głosie, który w sumie też lekko się zmienił. Nie był już taki piskliwy.
- Zmieniłaś się - dodałem
- Oh! Tak. Wiesz...zrozumiałam, jak bardzo głupia i wredna byłam... - zaśmiała się i nerwowo drapała się po karku
- Może przejdziemy się do parku? - dodała, ukrywając zażenowanie
- Tak, jasne! - uśmiechnąłem się szeroko
Podałem czarnowłosej ramie, a ta od razu wsunęła przez nie rękę. Szyliśmy w ciszy, co jakiś czas spoglądając na siebie.
Cieszyłem się z tej zmiany, ale wciąż nie mogłem w to uwierzyć.
Teraz była...normalna. Taka, jak ja. Tylko w tej jej normalności było coś wyjątkowego.
Może to, jak bardzo się zmieniła, a może, coś innego, czego nie jestem w stanie pojąć.
Do bycia wyjątkowym nie potrzeba magii, pomyślałem i od razu w mojej głowie pojawiła się masa wspomnień, w których główną role odgrywała Star.
Westchnąłem ciężko, a Britney, na moje nieszczęście, to zauważyła.
- Coś nie tak? - spytała
Zastanawiałem się nad tym, czy nie skłamać. Ale co by mi to dało?
- Eh...tak - spojrzałem na nią ze smutkiem
- Możesz mi powiedzieć... No chyba, że jeszcze mi nie ufasz, czy coś - spuściła wzrok
- Nie, no coś ty! Tylko po prostu...trudno mi się o tym mówi...
- Skoro tak, to nie mów - uśmiechnęła się pocieszająco - Wiem, jak to jest...
Pomimo takiego tematu uśmiech nie schodził z jej twarzy. Podobało mi się to. Przypominała mi Star...
- Nie...ja muszę się komuś wygadać. Jeśli oczywiście to nie kłopot!
- Nie, no jasne, że nie! - zachichotała uroczo i ścisnęła moją dłoń
Usiedliśmy pod wysokim, grubym drzewem.
- Eh...a, więc...- - przerwała mi
- Poczekaj - zaśmiała się i położyła głowę na moich udach
Założyła race na piersi i zamknęła oczy.
- Dajesz - uśmiechnęła się
Po tych słowach opowiedziałem jej WSZYSTKO, co wydarzyło się w ostatnim czasie.
Spodziewałem się, że w trakcie mojej wypowiedzi zacznie zasypywać mnie pytaniami, albo, że mi nie uwierzy, ale nie - leżała z zamkniętymi oczami i słuchała.
- Wiem, co musisz zrobić - powiedziała spokojnym tonem
- Tak? Co?
- Musisz odżyć - kąciki jej ust uniosły się w słabym uśmiechu
- Odżyć? - powtórzyłem
- Tak, odżyć. Zacząć żyć na nowo - otworzyła oczy i spojrzała w moje
Odżyć...ciekawe, pomyślałem.
- Może masz racje - zacząłem
- Napewno mam racje - zachichotała 
- Dziękuje - szepnąłem i mocno uścisnąłem czarnowłosą
- Za co?
- Wiesz - zacząłem wyliczać na palcach - wysłuchałaś mnie, nie wyśmiałaś mnie- -
- Tak, tak, oboje wiemy jaka jestem wspaniała!
Oderwaliśmy się od siebie, wybuchając głośnym śmiechem.
Wymieniliśmy się numerami i ruszyliśmy w stronę rzeki, która znajdowała się w drugiej części parku.
Britney zawiesiła ręce wokół mojej szyi, a nogi wokół moich bioder, po czym "położyła" mi się na plecach.
Musieliśmy wtedy wyglądać, jak para, ale nie przeszkadzało nam to.
Byłem naprawdę podekscytowany wizją porzucenia dawnego życia. Ale czy byłem w stanie zostawić za sobą Star, Jannę, Jackie, Toma, Oscara, Kelly i Głowę?
Czy byłem w stanie zapomnieć o tych wszyskich chwilach spędzonych razem?
Nie mógłbym zapomnieć nawet o moim związku z Jackie, pomimo tego, że byłem wtedy ślepy. Gdybym tylko wcześniej zauważył ile robiła dla mnie Star, to wszytko potoczyłoby się inaczej. Ale czy napewno?
Nie mając siły dłużej o tym myśleć zacząłem rozmawiać z Britney:
- Rozmawialiśmy tylko o mnie, a więc... Co u ciebie?
- Wiesz...nie za ciekawie...
- Hm?
- Moi rodzice...zmarli kilka miesięcy temu - widziałem, jak do oczu czarnowłosej napływają łzy - Lecieli na jakieś spotkanie i - zacisnęła powieki
- Nie kończ, nie musisz - mocniej ścisnąłem jej dłoń
- Ta...łatwo się domyśleć - zaśmiała się głucho i oparła głowę na moim ramieniu
- Gdzie teraz mieszkasz?
- Tutaj - uśmiechnęła się i kiwnęła głowa w stronę żywopłotu
- W sensie tutaj, że w parku...?
- No, coś ty! - zaśmiała się - Mówię o tym bloku - wskazała na wysoki oszklony budynek, za parkiem
Reszta spaceru minęła nam na tego typu wymianie zdań. Jeszcze kilka lat temu w ogóle nie pomyślałbym, że zwierzę się z tego wszystkiego Britney. W ogóle nie pomyślałbym, że mógłbym z nią normalnie rozmawiać.

*

- Koniec imprezy dla Pawia Diaza! - śmieliśmy się na cały głos, przez co czułem na sobie wzrok przechodniów
- O, to mój! Muszę lecieć. Było genialnie, serio - uśmiechnąłem się ciepło
- Mam nadzieje, że kiedyś to powtórzymy - podeszła bliżej i lekko mnie uścisnęła - A teraz idź, bo nie zdążysz!
- O! Tak, jasne! Do zobaczenia, Brit! - pomachałem jej i wskoczyłem do tramwaju
Usiadłem przy oknie i wpatrywałem się w czarnowłosą. Jej żółta sukienka powiewała na wietrze, a krótkie włosy obijały się o policzki.
Nie wyglądała już, jak Britney, którą poznałem w gimnazjum. Naprawdę bardzo się zmieniła.
Nie przypominała już tej egoistycznej wersji siebie.
Wersja siebie - jakby nasz mózg dzielił się na więcej niż jedną osobę. A nie jest tak?
W jednym ciele może żyć więcej niż jedna osoba, bo każdy z nas się zmienia.
Jakaś cząstka naszych poprzednich wersji zostaje, ale reszta nie przechodzi dalej.
Nie umiemy zmienić się całkowicie.
To działa, jak eliminacje.
W przypadku Britney egoizm odpadł i zastąpiła go empatia. Ale jej pewność siebie została.
Kilkanaście minut później byłem już w domu.
Usiadłem za biurkiem i wyciągnąłem książki o psychologi.
Bo właśnie tego chciałem od początku - żyć normalnie.

*

Stanąłem przed drzwiami domu moich rodziców i delikatnie się uśmiechnąłem. Spojrzałem na miejsce, w którym niegdyś znajdowała się wieża Star.
Westchnąłem głośno, po czym zapukałem do drzwi. Usłyszałem tupanie obcasów, więc byłem pewien, że za chwile zastane przed oczami mamę. Nie myliłem się.
- Marco! - krzyknęła i przytuliła się do mnie
- Cześć! A gdzie tata?
- Wyszedł po zakupy, bo zabrakło cukru, mleka i takich tam rzeczy - zaśmiała się - Wchodź!
Zdjąłem buty i ruszyłem w stronę salonu.
Opadłem na kanapę i błądziłem wzrokiem po pomieszczeniu.
- Opowiadaj! Co się ostatnio działało? - usłyszałem głos rodzicielki
- Spotkałem wczoraj Britney - uśmiechnąłem się na samą myśl o czarnowłosej
- Tą Britney? - spytała z grymasem na twarzy
- Tak, tą Britney. Nawet nie wiesz jak bardzo się zmieniła!
- Hm? - zaczęła nalewać nam obojgu herbatę, a ja opowiedziałem jej o zmianie charakteru, jak i wyglądu Brit
- Niesamowite! - odparła ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy
- Tak... - nie wiedzieć czemu ostatnio brakowało mi szczęścia na normalną rozmowę i traciłem humor po kilku zdaniach
Opowiedziałem też o tym, jak chciałbym żyć na nowo, ale widziałem, że nie podobał jej się ten pomysł.
- Oj, dziecko... - zaczęła - Ponad osiem lat temu poznałeś dziewczynę z innego wymiaru! A nawet z nią zamieszkałeś. Dowiedziałeś się o magii, stałeś się giermkiem księżniczki, miałeś szanse zostać królem Mewni! A ty mi mówisz, że chcesz żyć NORMALNIE?! - wykrzyczała, dając mi do zrozumienia bezsensowność mojego planu na życie
- Ou... - wydusiłem
- Dostałeś szanse, aby stać się kimś wyjątkowym, a nie tylko szarym człowiekiem! Wykorzystaj to, proszę - uśmiechnęła się ciepło, a ja zerwałem się z kanapy i mocno ją uściskałem
Miała racje - dostałem szanse, którą jeszcze mogłem wykorzystać. I to właśnie miałem zamiar zrobić.
- Dziękuje - dodałem, po czym wypuściłem rodzicielkę z objęć
- No już, leć!
- Ale tak teraz?
- No a kiedy?!
- Już, już, tylko nie bij! - zaniosłem się  śmiechem i wybiegłem z domu
Tylko, jak ja mam to zrobić? Co mam w ogóle zrobić? - pomyślałem, a uśmiech od razu zszedł mi z twarzy.



________________________________
Ohāyo!
Taa rozdział trochę krótki, ale jakoś nie mam motywacji do pisania 😕
Mam nadzieje, że się podoba 🙃
Chociaż mi wcale 👏🏻
Do następnego!

~Merka 🖤

Bez ciebie ~ svtfoe [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz