Wybacz

335 18 19
                                    

~Janna~
Nadal nie mogłam zrozumieć tego, co się ze mną dzieje. A Tom większości rzeczy nie chciał mi wyjaśnić. Denerwowało mnie to, ale nie umiałam się na niego wściec. Chociaż w końcu musiałam. Nie miałam innego wyjścia, aby wycisnąć z niego informacje.
- Tom? - spytałam, siadając obok niego na kanapie
- Tak? - objął mnie ramieniem, ale ja lekko się odsunęłam
Minęło kilka minut zanim zdobyłam się na odwagę i zaczęłam temat.
- Powiesz mi...co się ze mną dzieje? - spuściłam  wzrok
- Ja... - zawahał się - Jeszcze nie teraz...
- Nie, Tom! - zerwałam się z kanapy, wciąż nie będąc pewna tego co robię - Nie ma żadnego "jeszcze nie teraz"! "Wszytko w swoim czasie"! I "Dowiesz się później"! Nie! Masz mi w tej chwili wyjaśnić, co do jasnej cholery się ze mną dzieje! - wydarłam się na cały głos
Demon przez kilka sekund wpatrywał się we mnie i wyglądał, jak posąg, ale w końcu wstał z kanapy. Wzdrygnęłam się i odsunęłam, gdy zobaczyłam, jak wstrzymuje gniew. To jedyne, czego się w nim bałam. Byłam wręcz przerażona, gdy widziałam, jak rozwścieczony staje w płomieniach. Nie mogłam być pewna tego, że nic mi nie zrobi...
- To moja wina, że o takich, jak ty mało co wiemy?! Owszem, wiem kilka rzeczy, o których j e s z c z e nie mogę ci powiedzieć! Ale nie rozumiesz, że WY bezrasowi, jesteście NIKIM we wszechświecie?!
Do moich oczu napływały łzy. Patrzyłam na niego, co chwile mrugając powiekami z niedowierzania, bólu i przerażenia.
- B-bezrasowi? N-nikim? - wydusiłam
- Nie...Janna, ja nie to...miałem na myśli - zaczął podchodzić bliżej, ale ja odsuwałam się dalej, w stronę schodów
- A, co niby miałeś na myśli?! To, że od kiedy jestem, jak to pięknie ująłeś: NIKIM, przestałeś postrzegać mnie tak samo?! Dlatego, że nie mam rasy to...ty, ty - słowa stanęły mi w gardle
- Nawet tego nie mów! - wykrzyczał z zaszklonymi oczami
- Przestałeś mnie kochać! Bo nie jestem już zwykłą ziemianką?! Widzę przecież, że zacząłeś mnie unikać, na tyle, na ile się da...! Naprawdę nie wiedziałam, że rasa ma dla ciebie tak duże znaczenie... - wykrzyczałam, zalewając się łzami
Zaczęłam, jak najszybciej wbiegać na górę.
Nagle poczułam jego rozgrzaną dłoń na swoim nadgarstku.
- Puszczaj! - wydarłam się, wciąż łykając łzy
- Janna! Proszę wysłuchaj mnie! - wyglądał, jakby powstrzymywał gniew i łzy
- Już za dużo powiedziałeś... - zabrałam swoją rękę i wbiegłam do sypialni
Zamknęłam drzwi na klucz i osunęłam się o nie. Podwinęłam rękawy skórzanej kurtki i zaczęłam wpatrywać się w róże.
- Zniszczyłyście mi życie... - wyszeptałam sama do siebie
Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam walenie o drzwi.

~Tom~
Byłem na siebie potwornie wściekły. Wiedziałem, jak bardzo chciała już wszytko o sobie wiedzieć, ale to nie było takie proste.
Prawda była bolesna, a ja musiałem ją na to przygotować. A teraz najzwyczajniej w świecie mnie poniosło. Nie! Przesadziłem i dobrze o tym wiedziałem. Rasa nie ma dla mnie żadnego znaczenia, a jak to określiła - unikanie - nie miało z tym nic wspólnego. Ja po prostu szukałem informacji po wszystkich wymiarach.
Zacząłem walić w drzwi z całej siły, przez co po chwili miałem całe czerwone dłonie.
- Janna! Otwórz, błagam! Daj mi to wyjaśnić! - zacząłem się wydzierać
- Nie masz czego wyjaśniać! A teraz daj mi choć chwile spokoju! - usłyszałem głuchy krzyk
Przyłożyłem czoło do drzwi i zacisnąłem mokre od łez powieki.
- Przepraszam... - wyszeptałem, po czym wróciłem do salonu
Zraniłem osobę, dla której zrobiłbym wszytko.
Jak mogłem nazwać ją nikim, skoro jest dla mnie wszystkim...?

~Janna~
To nie tak, że jedynym co mnie zabolało to jego słowa. Bo dobrze wiedziałam, że nie mam określonej rasy. Bardziej bolało mnie to, że jestem nikim dla niego. Mogłam być nikim dla wszechświatu. To nie bolało mnie ani trochę. Zranił mnie też sposobem wypowiedzenia tego słowa. Był wściekły i pewny tego co mówi.
Zmienił się tylko dlatego, że dowiedział się kim jestem? Albo kim nie jestem...?
Wstałam spod drzwi i podeszłam do łóżka.
Płacz zawsze mnie wykańczał, więc położyłam się na miękkiej pościeli i zamknęłam oczy.
Nie chciałam zasnąć, tylko odpocząć i pomyśleć. O tym co było i o tym, co jest teraz. O tym, co i, jak się zmieniło.
Ale nie dane było mi długo myśleć. Poczułam pieczenie na dłoniach. Zerwałam się do pozycji siedzącej, po czym spojrzałam na nie: rysy z krwi. Były w kształcie trójkątów. Krew lała się z nich strumieniami, więc szybko wybiegłam z pokoju. Nie myśląc o tym, że łazienka jest bliżej i nie będę miała styczności z Tomem, pobiegłam do kuchni.
- Janna? - usłyszałam wbiegając do pomieszczenia
Nie zwracając na niego uwagi włożyłam ręce pod strumień zimnej wody i zaczęłam syczeć z bólu.
Po kilku minutach krew przestała płynąc. Wypuściłam powietrze z ulgą i opadłam na kolana, odchylając głowę do tyłu.
Czasem przerażało mnie to co działo się z moim ciałem. Nawet nie czasem - a zawsze.
Musiałam się uspokoić, więc uznałam, że spacer jest najlepszym rozwiązaniem.
Zakładając buty słyszałam jeszcze, jak Tom coś do mnie mówił, ale starałam się nie zwracać na niego uwagi. Nie raniłam go. Bo to, co ja zrobiłam w żadnym stopniu nie równało się temu, co on zrobił mi.
Założyłam słuchawki na uszy, aby zagłuszyć świat muzyką i ruszyłam przed siebie.

*

Echo Creek znane było głównie z plaż, więc na jedną z nich się udałam.
Chodziłam zdała od brzegu, z dala od ludzi. Rzeczy zostawiłam na piasku, przykryte kurtką. Miałam dziwną ochotę wsłuchać się w szum fal.
Poczułam dziwne mrowienie w całym ciele.
Spojrzałam na ręce i zobaczyłam, że róże zmieniły kolor na turkusowy.
Miałam na sobie zwykły czarny T-shirt i jeansowe, krótkie spodnie, więc wejście pod wodę nie było dla mnie szczególnym problem.
Nie wiem czemu wpadłam na taki pomysł, ale miałam dziwne przeczucie, że te rzeczy mają ze sobą dużo wspólnego.
Serce mi stanęło, gdy zaczęłam normalnie oddychać. Tyle, że...pod wodą.
Z przerażenia wybiegłam z morza, cała zdyszana, zwracając na siebie uwagę wszystkich innych ludzi. Zgarnęłam kurtkę i inne rzeczy z piachu, po czym biegiem ruszyłam w stronę domu.
Całą drogę powtarzałam sobie, że to nie może być prawda, że wydawało mi się, że oddycham pod wodą, ale nie...to była prawda.
Nie byłam już zwykłym człowiekiem.
Byłam nikim.
Stanęłam przed drzwiami domu i położyłam dłoń na klamce. Wtedy zdałam sobie sprawę, jak głupia jestem. Nie mogłam przecież tak po prostu tam wejść. Chociaż spodziewałam się, że dom i tak będzie pusty, to nie mogłam ryzykować.
Stanęłam, więc pod krzakami róż i zaczęłam je z nich zrywać. Wyrywać im płatki, kolce i liście. Kiedy tak je niszczyłam, czułam ból, jakbym była jedną z nich. Słyszałam też głosy...wołania o pomoc.
Moje zdrowie psychiczne porządnie ucierpiało na ostatnich wydarzeniach.
Upuściłam resztki róż na trawę, po czym zacisnęłam powieki, skupiając się na wietrze, który w przyjemny sposób opatulał moje ciało.
Nagle poczułam, jak tracę grunt pod nogami, ale nie przewracałam się.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że...unoszę się na przeciwko okna mojej sypialni.
Zaczęłam wydawać z siebie jakieś dziwne gardłowe jęki.
Przestałam koncentrować się na wietrze, przez co zaczęłam spadać, ale gdy znów to zrobiłam, ponownie zaczęłam się unosić.
Zrozumiałam, jak korzystne i przydane są moje...moce, więc korzystając z tego, że przez cały dzień miałam otwarte okno, po prostu przez nie weszłam. Zrzuciłam z siebie stare ubrania i zastąpiłam je za dużą bluzą i podartymi legginsami.
Nadal bałam się tego kim jestem i nadal bałam się tych róż. Ale nigdy nie dowiem się kim jestem, póki tego nie sprawdzę. Ciekawe jakie jeszcze rzeczy mogę robić... - pomyślałam, uśmiechając się.
Wzięłam mokre ubrania i wyszłam z sypialni, kierując się do łazienki.
Nagle ktoś stanął mi na drodze, przez co upuściłam przemoczone zbiory materiału na ziemie.
Rozpoznałam znaną mi bluzkę z czerwoną gwiazdą, przez co krew zastygła mi w żyłach...


_______________________________
Ohāyo!
Tak jakoś nabrałam ochoty na Polsat 💓
Mam nadzieje, że rozdzialik się podobał 👌🏻💕
A tym czasem do następnego! 👏🏻

~Merka 🖤

Bez ciebie ~ svtfoe [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz