Śmierć

373 14 24
                                    

~Star~
- Star... - ktoś zaczął trząchać mnie za ramię.
Powoli otworzyłam ciężkie powieki. Przede mną, na łóżku, siedział Marco z poważną miną i zaczerwienionymi oczami.
- M-Marco? Coś się stało? - spytałam zaniepokojona.
Nadal nie wiedziałam, co się dzieje, bo był jakiś środek nocy.
- Zanim dam ci ten list, obiecaj mi, że nie załamiesz się na dobre i dasz mi sobie pomóc. - położył dłoń na moim policzku.
Te słowa rozbudziły mnie niczym lodowata woda.
- Ja...dobrze, ale o co...?
- Przeczytaj. - podał mi poplamioną i lekko podartą kartkę papieru.
Pomimo zniszczeń tekst można było rozczytać:
Kochanie,
Piszemy ten list - a w zasadzie ja piszę, bo twój ojciec przecież nie widzi kartki - bo chcemy podziękować Ci za...wszystko.
Wiem, że to brzmi, jak puste słowa, ale są w stu procentach prawdziwe.
Kochamy Cię i pamiętaj o tym. Będziemy przy tobie i może nawet kiedyś nas zobaczysz.
Ale teraz są to już nasze ostatnie chwile...
Królestwo, któremu ruszyliśmy z pomocą, okłamało nas. Trzymają nas w lochach i jedyne co możemy zrobić to czekać na śmierć.
Wiem, że będą dręczyły Cię teraz myśli na temat tego, że mogli nas uratować skoro czytasz ten list, ale otóż nie.
Gdybyśmy poprosili o pomoc, na Mewni znowu byłaby wojna. Ale sto razy gorsza od poprzedniej.
Nie miej do nas o to urazy, ale nie powiemy Ci, które królestwo okazało się tak potwornymi zdrajcami.
My po prostu nie chcemy, abyś zrobiła coś głupiego.
Mamy naprawdę mało czasu, więc chcemy Ci jeszcze powiedzieć, że masz być tą samą szaloną, wesołą Star jaką zawsze byłaś!
My będziemy przy tobie i w końcu będziesz mogła nas przytulić i narzekać na to, że traktujemy Cię jak dziecko!
Będzie dobrze - wiem, że rzucam dzisiaj takimi banałami, ale dopiero teraz widzę ile jest w nich prawdy!
A co do Marca:
Masz dbać o naszą jedyną i najwspanialszą córkę! Masz nie dopuścić do tego, aby się załamała i zrezygnowała z bycia królową.
Odkąd tylko wysłaliśmy ją na Ziemie wiedzieliśmy, że jesteś idealny.
Robiłeś - i robisz - wszystko, aby ją chronić i uszczęśliwiać.
Jesteśmy Ci za to bardzo wdzięczni.
Teraz posłuchajcie nas oboje:
Kochamy Was i nigdy nie przestaniemy.
My wcale nie znikamy na zawsze.
Ale mamy teraz naprawdę mało czasu...
Niedługo będzie po nas - znaczy po naszych ciałach, bo M Y zawsze będziemy was wspierać.
Chce siebie i Was do tego przekonać, dlatego tyle razy o tym wspominam.
Muszę już oddać ten list straży - na którą nie bądźcie źli, bo to ja zabroniłam im nas ratować - aby przekazali go wam, chociaż mam jeszcze tyle do powiedzenia!
Pamiętaj Star - bądź szczęśliwa, szalona i kochaj każdą chwile, bo u boku masz wspaniałych ludzi!
A ty Marco, nasz mistrzu karate - bądź równie szczęśliwy i kochaj życie. Jesteś jedyną osobą, która powstrzymuje naszą Star od głupot. Liczymy, że nas nie zawiedziesz!

DO ZOBACZENIA!
Moon i River Butterfly.

Łzy wypływały z moich oczu strumieniami. Musiałam przestać płakać. Oni chcieli żebym była szczęśliwa, więc to właśnie musiałam zrobić. Ufałam im i wiedziałam, że skoro powiedzieli, że jeszcze ich zobaczę to tak właśnie będzie.
Wtuliłam się w tors Marca i mocno zacisnęłam powieki. Siedzieliśmy tak chwilę w zupełnej ciszy.
- Teraz...teraz już, juz nie mam wyboru i muszę...wrócić na tron. - spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy.
- Nie myśl o tym, jak o czymś...potwornym, strasznym i nie do przeżycia. - ujął moją twarz w dłonie.
- Uwierz mi...staram się. - powiedziałam, a on wytarł łzy z mojej twarzy.
- Będę przy tobie. Pamiętaj o tym. - posłał mi słaby uśmiech.
- Wiem, pamiętam. - odwzajemniłam gest, po czym jeszcze mocniej wtuliłam się w jego tors.
Brunet położył podbródek na czubku mojej głowy i wymamrotał:
- Kocham cię...
- Dobrze o tym wiem. - zachichotałam, wciąż ze łzami w oczach.
Chciałam się śmiać, bo wiedziałam, że moi rodzice też to robią. Wiedziałam, że jak będę płakać to oni również będą smutni, a to ostatnie czego chciałam.
- Mam się obrazić? - spytał unosząc jedną brew, ze śmiechem.
Nagle w rogu pokoju dostrzegłam znajome twarze. Moja matka razem z moim ojcem stali tuż obok. Chciałam się na nich rzucić, ale wtedy oboje przyłożyli palce do ust i uśmiechnęli się.
- Nie tylko nie to! - krzyknęłam udając przerażenie.
Oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Też cię kocham... - uspokoiłam się i wpiłam w jego usta.
- Widzisz? Wszystko będzie dobrze... - wyszeptał.
Znów spojrzałam na miejsce, w którym stali moi rodzice. Zachichotali, po czym "rozmyli" się w powietrzu.
- Bez ciebie...nie dałabym sobie rady. Przeprszam...j-ja...t-tyle razy cię z-zraniłam... - jąkałam się.
- Zapomnij o tym. Liczy się to, że t e r a z jesteśmy razem. - uśmiechnął się.
- Dlaczego ty zawsze masz rację? - złożyłam ręce na piersi, a brunet głucho się zaśmiał.
Położył się obok mnie i uścisnął moją dłoń.
- Napewno wszystko dobrze? - spytał patrząc mi w oczy.
- Napewno. - rzuciłam pewnie.
Brunet posłał mi szeroki uśmiech, po czym wsunął dłoń między moje włosy i przysunął mnie bliżej siebie.
Zachichotałam, po czym wpiłam się w jego usta.
Teraz wszystko się zmieni...

_______________________________
Ohāyo!
Nie licząc prologu jest to najkrótszy rozdział tej książki, a to dlatego, że chcę już ją zakończyć.
Epilog pojawi się dzisiaj, albo za tydzień.
Może będzie druga część, albo po prostu wrócę do pisania tej książki, nie wiem.
Wiem tyle, że chcę się skupić na książce, przy której moja wena magicznie się budzi:

 Wiem tyle, że chcę się skupić na książce, przy której moja wena magicznie się budzi:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I na mojej nowej książce:

Pisanie Tej książki sprawiało mi - do tej pory - największą przyjemność, ale nie skończyłam wielu wątków i wydaje mi się, że jest zbyt chaotyczna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pisanie Tej książki sprawiało mi - do tej pory - największą przyjemność, ale nie skończyłam wielu wątków i wydaje mi się, że jest zbyt chaotyczna.
Mam jeszcze wiele innych książek w planach, bo uwielbiam pisać ff o svtfoe.
I! Jeżeli epilog nie pojawi się od dłuższego czasu to znaczy, że zastanawiam się, czy nie napisać jeszcze kilku rozdziałów.

~Merka 🖤

Bez ciebie ~ svtfoe [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz