Wolność

392 29 17
                                    

~Star~
Zarzuciłam na siebie jeansową kurtkę, biały T-shirt, czarne legginsy, a na stopy włożyłam zniszczone trampki.
Splotłam włosy w luźnego warkocza i ruszyłam w stronę jadalni.
Rodzice byli w sali tronowej i wysłuchiwali poddanych, a ja nakładałam kukurydze na talerz.
Wyrzuty sumienia dręczyły mnie dzień w dzień, noc w noc, sekundę w sekundę. Nie mogłam uwierzyć w to jak okropnie potraktowałam królestwo.
Próbowałam usprawiedliwiać się tym, że rodzice chcieli, abym zostawiła Mewni w ich rękach. Ale nie, po prostu nie mogłam.
Czułam, że to moja wina. Że powinnam sprzeciwić się Marcowi i zostać tutaj, ale nie dałabym sobie rady.
Nie pokonałabym demonów.
Nie odbudowałam wioski i zamku.
Nie zrobiłabym n i c z e g o.
Gdy uniosłam wzrok znad talerza byłam już w swoim pokoju. Odłożyłam jedzenie na etażerkę i wyszłam na balkon.
Błądziłam wzrokiem po lesie, łąkach i górach.
Chciałbym tam uciec, poczuć wolność, bo to właśnie dla wolności walczyliśmy - Mewni walczyło - z demonami.
Nie zasługiwałam na wolność, bo nie pomogłam innym w odzyskaniu jej.

~Oscar~
Otarłem czoło z potu i zamknąłem drzwi, aby zagłuszyć okrzyki fanów.
Spojrzałem w lustro i od razu pożałowałem zrzucenia z siebie koszulki.
- Już nigdy jej nie odzyskam - powiedziałem do siebie i parsknąłem głuchym śmiechem
Zgarnąłem, więc jakąś białą koszulkę z czaszką i wyszedłem ze stadionu.
Nie byłem typowym piosenkarzem.
Nie obchodzili mnie ludzie, dla których śpiewałem, ani ci, dzięki którym śpiewałem.
Żyłem chwilą. Pomimo kontraktu, potrafiłem zerwać łańcuch, który trzymał mnie ściśle przy zasadach. Żyjemy, za krótko, aby trzymać się zasad.
Uniosłem wzrok znad chodnika i zacząłem analizować okolice. Osiedle Jackie.
Stałem pod drzwiami jej domu, nadal nie wiedząc jakim cudem się tu znalazłem.
Światła w oknach były zgaszone. Nie zdziwiłem się, gdyż było bo drugiej w nocy, więc spodziewałem się, że spała.
Obszedłem dom dookoła, po chwili znajdując się na plaży.
Przy morzu dostrzegłem znajomą mi postać.
Podszedłem bliżej. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej biało-błękitne włosy.
Po chwili odwróciła się w moją stronę, ukazując mi swoje piękne turkusowo-zielone oczy.
Przeczesałem ręką włosy i usiadłem obok dziewczyny.
- Oscar? - spytała zdziwiona
- Jackie? -zaśmiałem się, udając zszokowanego, na co ona szturchnęła mnie w ramie
- Co ty tu robisz?
- Siedzę z najpiękniejszą dziewczyną na plaży, moczę stopy w zimnej wodzie i cieszę się wolnością. A ty?
- Siedzę z najbardziej utalentowanym piosenkarzem na plaży, moczę stopy w zimnej wodzie i cieszę się wolnością - uniosła kąciki ust w szerokim uśmiechu
Westchnąłem głośno i objąłem białowłosą ramieniem.
- Czemu nie było cię na koncercie? - spytałem
- Bo...nie mogę patrzeć jak się męczysz -spuściła wzrok
- Męczę się?
- Tak! Widzę przecież, jak bardzo pragniesz wolności! - zerwała się, przy okazji rozsypując piasek na wszystkie strony
- Kontrakt mnie nie ogranicza, a kocham śpiewać - próbowałem się sprzeciwić, ale wiedziałem, że miała racje
Czułem się jak przedmiot, którym inni mogą się bawić. Mówienie jak bardzo "kocham" moje fanki zawsze ledwo przechodziło mi przez gardło.
- Pamiętasz, jak mówiłeś mi, że razem uciekniemy z panoptykonu? - spytała, podchodząc bliżej
- I tak będzie - złapałem ją za rękę i gładziłem kciukiem jej wierzchnią stronę
Wtedy uświadomiłem sobie bezsensowność naszej relacji. Nie byliśmy razem, a właśnie tak się zachowywaliśmy. Byliśmy jak jedna osoba w dwóch różnych ciałach.  
- Udowodnij - posłała mi zadziorne spojrzenie
Pociągnąłem ją w stronę morza i biegłem do miejsca, w którym będzie na tyle głęboko, abyśmy mogli dalej płynąć.
- Skończę ze śpiewaniem, zniknę i ucieknę z tobą. Będziemy wolni, razem - pogładziłem jej policzek
- Nie skończysz ze śpiewaniem, bo będziesz śpiewać dla mnie - owinęła nogi wokół moich bioder
- Tylko dla ciebie - zacząłem dyszeć ze zmęczenia
Utrzymywanie się nad wodą było naprawdę  trudne, a wypłynęłyśmy dość daleko.
A Jackie była tylko utrudnieniem, chociaż jak najbardziej pasowało mi to jak blisko siebie byliśmy.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a na twarzy Jackie pojawiły się rumieńce.
Zbliżaliśmy się do siebie powoli, po chwili stykając się nosami. Czułem jej oddech na swoich mokrych policzkach.
Nie chciałem tracić czasu, więc szybko wpiłem się w jej usta.
Straciłem siły, więc po chwili znaleźliśmy się pod wodą. Dzieliliśmy się powietrzem, ale to nie wystarczyło na dłużej niż kilkadziesiąt sekund, więc szybko się wynurzyliśmy.
Białowłosa owinęła ręce na mojej szyi i położyła się na moich plecach, a ja powoli płynąłem w stronę plaży.
- Dziękuje - szepnęła mi do ucha, a ja uniosłem delikatnie kąciki ust
Jej naszyjnik z muszelką opadł mi na lewe ramie, a ja czułem jej spokojny oddech na szyi.
Złapałem ją pod udami, aby nie spadła przy wstawaniu.
Po kilku minutach stałem już przed drzwiami jej domu. A po krótkiej szarpaninie z klamką udało mi się wejść.
Gdy zorientowałem się, że dziewczyna śpi ruszyłem na górę i wszedłem do jej sypialni.
Położyłem ją na błękitnej pościeli i zszedłem na dół. Już miałem otwierać drzwi, aby wyjść, gdy zdałem sobie sprawę do czego bym wrócił.
Miałem zniknąć i to właśnie obiecałem Jackie.
Obiecałem jej, że uciekniemy razem z panoptykonu i jakbym ją zostawił chciałbym, aby nazywano mnie dupkiem w każdej części globu.
Wbiegłem szybko po schodach i ponownie wparowałem do jej sypialni. Patrzyłem na kosmyki jej włosów, które przez to, że były mokre przyklejały się do jej policzków.
Cicho zamknąłem drzwi i podszedłem bliżej łóżka. Usiadłem na jego krawędzi i zacząłem gładzić policzek białowłosej.
Była taka piękna, gdy spała.
Gdy przejechałem dłonią za jej uchem poczułem coś śliskiego. Wzdrygnąłem się, ale pomyślałem, że to wodorost, więc postanowiłem lekko odchylić jej głowę i go zabrać.
Lecz, gdy już odchyliłem jej głowę, wydałem z siebie cichy jęk. To nie był wodorost...tylko skrzele. Szybko zakryłem je włosami i odchyliłem się od jej twarzy.
Podwinąłem od dołu nogawki jej spodni.
- Co...? - szepnąłem, niedowierzając
W wielu miejscach na nogach miała złote łuski.
Po kilku minutach przeniosłem wzrok ponownie na jej twarz, lecz moją uwagę przykuł jej naszyjnik. Muszelka zaczęła się świecić, a łańcuszek był biały.
Przyłożyłem do niego opuszki palców. Wtedy poczułem jak unoszę się nad ziemią, a okół mnie nie było nic. Pusta przestrzeń. Horror vacuni? - pomyślałem.
Kilka sekund później straciłem świadomość i nie byłem w stanie myśleć już o niczym.

~Jackie~
Obudziłam się, gdy poczułam jak przed moimi zamkniętymi powiekami zrobiło się jasno, ale mimo to nie otwierałam oczu.
Modliłam się, aby Oscar jeszcze nie dowiedział się o tym kim  n a p r a w d e  jestem. 
Bałam się jego reakcji, bardziej niż czegokolwiek innego. Tylko on rozumiał moje pragnienie wolności.
Zamrugałam kilka razy powiekami, aby przyzwyczaić się do światła. Rozejrzałam się po pokoju i poczułam dziwny żal spowodowany brakiem Oscara.
Nie to, że chciałam, aby ze mną spał, ale wiedziałam, że coś jest nie tak, że stanie, bądź stało się coś strasznego.
Przejechałam dłońmi za uszami, po czym wydałam z siebie cichy, gardłowy jęk.
Skrzela. Były tam.
Spojrzałam na nogi i westchnęłam z "ulgą", gdy zobaczyłam tylko trzy łuski.
Zdjęłam jedną nogę z łóżka. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam pod stopą coś miękkiego. Szybko zeskoczyłam, więc z drugiej strony łóżka i schyliłam się, aby zobaczyć co to.
- Oscar?! - rzuciłam się na kolana przed chłopakiem
Odgarnęłam jego grzywkę za ucho i poczułam to co zawsze, gdy odgarniam włosy po kontakcie z wodą. Skrzelo.
- C-Co..? J-Ja-jak? - zaczęłam się jąkać
Wtedy poczułam jak coś obija się o mój dekolt. Wisiorek.
- Oscar, nie! Błagam powiedz, że go nie dotknąłeś! Oscar! - zaczęłam piskliwie wrzeszczeć na leżącego chłopaka, wściekłym tonem 
Nastała krótka cisza, którą przerwało mruczenie chłopaka. Wzdrygnęłam się i wyczekującą stukałam paznokciami o podłogę.
- J-Jackie? - wyjęczał, podnosząc się na łokciach
- Nie dotknąłeś tego naszyjnika, prawda?! - wydarłam się znowu
- C-Co...? Jakie-? Oh... - źrenice mu się rozszerzyły - Ja...tak - spuścił głowę
- Nie! - złapałam go za ramiona i lekko potrząsnęłam
- Co?! - wydawał się być bardzo przerażonym
- Jesteś...trytonem - wydusiłam
- Tryt- - przerwałam mu
- No syrenem, bo pewnie ty też myślałeś, że jest syrena i syren, ale nie! - zaczęłam się denerwować
- Jackie! Uspokój się - złapał mnie za ramiona i uśmiechnął się delikatnie
- Staram się, ale to moja wina! Miałam ci o tym wszystkim powiedzieć, ale...ale nie byłam w stanie! Bałam się tego, jak zareagujesz! - wykrzyczałam ze łzami w oczach
- Co miałaś mi powiedzieć?
- To...to, że jestem...syreną - odchyliłam włosy, aby ukazać skrzelo, znajdujące się za moim uchem - A teraz ty jesteś trytonem...
Spodziewałam się tego, że zacznie się na mnie wydzierać, albo, że zasypie mnie pytaniami, ale jego reakcja była przeciwieństwem tego wszystkiego - ujął moją twarz w dłonie i szybko przywarł swoimi wargami do moich.
- A-Ale- - przyłożył mi palec do ust
- Pomogłaś mi tym zniknąć - uśmiechnął się szeroko, po czym ponownie mnie pocałował

______________________________
Ohāyo! 💕
Mam nadzieje, że nie przesadziłam z fantazjowaniem i shipami, bo wiem, że większości może się to nie podobać 😅
❕❗️❕❗️❕❗️❕❗️❕❗️❗️❗️❕❗️❕
CHCIAŁABYM WAS PROSIĆ, ABY POD TYM ROZDZIAŁEM BYŁO DZIESIĘĆ GWIAZDEK, GDYŻ WASZA AKTYWNOŚĆ W OSTATNIM CZASIE FATALNIE SIĘ ZRUJNOWAŁA 😂😕 (oczywiście, wtedy opublikuje kolejny rozdział, więc teraz to od was zależy kiedy będzie)
❕❗️❕❗️❕❗️❕❗️❕❗️❕❗️❕❗️❕

~Merka 🖤

Bez ciebie ~ svtfoe [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz