4-„Witam Panienko Emilio..."

2.6K 99 24
                                    

Po powrocie do domu była 22. Obejrzałam „wicher", kocham ten film oraz polecam go. Po filmie poszłam do łazienki.

Wróciłam do pokoju godzinę później. Była już północ. Przejrzałam wszystkie social media i zasnęłam.

Rano.

Obudził mnie mój pies. Wskoczył mi na łóżko i zaczął lizać po twarzy. Pewnie wskakiwał dobre 30 minut. Szybko zakryłam się kołdrą, a mój pies pod nią wszedł. Zaczęłam się z niego śmiać.

Spojrzałam na zegarek i była 7:30 dobra wstaje bo głodna jestem.

Wybrałam zwykły czarny T-shirt z logiem AC DC i czarne szorty.

Po porannym prysznicu ubrałam się. Koszulkę z przodu związałam nad pępkiem. Ubrałam dużo bransoletek na ręce i zrobiłam jak zwykle mocny makijaż. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam jeszcze na szyje mój złoty łańcuszek od Zack'a. Ma on zawieszkę z znakiem nieskończoności, na nim są wygrawerowane nasze inicjały.

Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki. Zjadłam je przy okazji przeglądając telefon.

Po skończonym śniadaniu wyszłam na podwórko i usiadłam na mojej bardzo starej huśtawce pod ogromnym dębem. Zapaliłam papierosa i rozglądałam się dookoła.

Nic ciekawego dużo kwiatów, trawa, basen, dwa drzewa między, którymi jest hamak i Kotlet na środku trawy.

Po skończonym papierosie poszłam do salonu i rozłożyłam się na kanapie, przy okazji włączając telewizor. Nie miałam dużo spokoju, bo po chwili do pokoju weszła moja matka.

-Jedziemy-powiedziała. Poszłam do siebie po drodze żegnając się z mopsem. Chwyciłam walizkę, torebkę, telefon i wyszłam z pokoju. Schowałam papierosy do stanika i ruszyłam w kierunku auta.

Schowałam walizkę do bagażnika i wsiadłam na tył auta, mogłabym usiąść z przodu, ale nie lubię patrzeć na krzywy ryj tej wiedźmy.

Włożyłam słuchawki do uszu uprzednio podłączając je do telefonu i włączyłam moją ukochaną playliste.

Na miejscu.

Po 2 godzinach drogi stanęłyśmy na ogromnym parkingu. Przed nami znajdował się ogromny pałac otoczony wielkim betonowym murem. Wszędzie są rośliny i drzewa. To wszystko znajduje się na jakimś zadupiu przy okazji jeszcze na pagórku.

Przed bramą stała starsza kobieta w czarnej spódnicy sięgającej za kolana, białej koszuli i czarnej marynarce. Wygląda trochę jak Królowa Angielska.

Wszędzie chodzą jakieś dziewczyny w ciemnych spódniczkach do kolan i „koszulach" z jakimś znaczkiem na lewej piersi. Mają 4 cm. szpileczki.

-Witam Panienko Emilio-powiedziała kobieta, gdy się już uporałam z moimi bagażami.

-Dzień Dobry?-bardziej spytałam niż powiedziałam.

-Dobra ja już jadę w piątek po ciebie przyjadę-powiedziała moja wyrodna matka i odjechała.

-Nazywam się Madeleine Brown i jestem dyrektorką tej szkoły-wskazała na budynek.-Samantho!-powiedziała przywołując jakąś brunetkę-to jest Emilia Parker, wasza nowa koleżanka. Proszę zaprowadziłabyś ją do pokoju 210?-dziewczyna pokiwała twierdząco głową.-dobrze, Emilio przyjdź później z koleżanką z twojego pokoju na aule.-powiedziała i odeszła.

-Hej, jestem Samantha, ale wole Sam-dziewczyna podała mi rękę.

-Emilia, ale wole Emily.-powiedziałam podając dziewczynie rękę.

-Dobra chodź do pokoju. Dzielisz go z Abigali Daniels.-powiedziała ruszając w kierunku ostatnich drzwi po prawej. Prowadziły one do schodów. Ogromnej ilości schodów.

-Są tu jacyś chłopacy?-spytałam z nadzieją.

-Nie. To szkoła dla dam. Dżentelmeni przychodzą do nas na lekcje tańca.-powiedziała, ja parsknęłam śmiechem.

Ej no bo dżentelmeni i damy. O kurwa jak ja to powiem przyjaciołom to poumierają ze śmiechu. To brzmi jak jakiś słaby serial, który ogląda moja babcia. Hahahah.

Jest kolejny rozdział! Zapraszam do następnego w niedziele!

Szkoła Dla DziewczynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz