#18

1K 27 5
                                    

Ariana Pov


Obudziłam się dość wcześnie, a wywnioskowałam to po tym, że na dworze było jeszcze trochę ciemno. Wzięłam telefon z szafki stojącej obok łóżka i sprawdziłam godzinę 4;45. No i pięknie teraz już nie zasnę, a miałam taką wielką ochotę pospać do południa. Mówi się trudno może innym razem. Poleżałam jeszcze chwilę sprawdzając przy tym moje wszystkie social media co zajęło mi pół godziny. Wstałam powoli z łóżka, bo po moim wczorajszym upadku dalej jestem trochę obolała i skierowałam się w stronę schodów, którymi udałam się na dół. Najpierw weszłam do salonu włączając telewizor nawet nie zmieniając kanału na, którym się znajduje. Następnie poszłam do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Postawiłam na to co wczoraj czyli płatki z mlekiem i zabrałam się za ich szykowanie. Po zjedzonym śniadanku poszłam z powrotem do salonu i usiadłam na kanapie. Dopiero wtedy zorientowałam się, że przez cały czas były włączone wiadomości. Miałam już przełączyć na inny kanał, ale ta babka zaczęła mówić coś co mogło być całkiem interesujące.

Ostatnio niedaleko ulicy ******* widziano szefa najniebezpieczniejszego gangu w całym stanie niejakiego Justina Biebera. Mieszkańców prosimy o zachowanie ostrożności i nie wychodzenie po z ciemnieniu się z domów. Informacja zostanie powtarzana na każdym programie z informacjami dla państwa bezpieczeństwa.

Dalej już nie słuchałam i po prostu wyłączyłam tv. Ta wiadomość przestraszyła mnie nie na żarty, bo w końcu on był nie daleko mojej  ulicy, a może nawet i na niej. Postanowiłam przez pewien czas nie wychodzić z domu. Wiem, może wam się wydawać to głupie, ale ja na serio się boję. Nikt przecież nie wie co mu do głowy przyjdzie. Wstałam z kanapy i poszłam do siebie, wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy i weszłam do łazienki gdzie wykonałam moja całą poranną rutynę tylko, że dzisiaj się nie malowałam. Skoro mam przez kilka najbliższych dni nie wychodzić z domu to dam mojej skórze trochę odpocząć. Opuściłam pomieszczenie w którym się znajdowałam i postanowiłam wyjść do ogrodu. Tam chyba nic mi się nie stanie. Właśnie CHYBA zresztą zobaczymy najwyżej mnie zabije, chociaż kto normalny zabija po siódmej rano.Założyłam moje vansy i wyszłam przez taras. Moje nogi automatycznie poniosły mnie do huśtawki znajdującej się na samym końcu ogrodu. Usiadłam na niej i rozmyślałam o tych wiadomościach i Justinie. To dość zabawne, że mają tak samo na imię, ale jest przecież tysiąc jak nie więcej chłopaków z takim imieniem na świecie. Myślałam tak i myślałam, aż w końcu moje powieki zaczęły robić się ociężałe i nie ubłagalnie szybko się zamykały. Nawet nie protestowałam od razu pozwoliłam, aby Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy. Obudziło mnie coś mokrego na mojej twarzy na początku myślałam, że to pies, ale ja przecież nie mam zwierząt, więc powoli zaczęłam otwierać oczy. Okazało się, że pada, a ja głupia myślałam, że to pies, którego nie posiadam. Podniosłam się szybko i ruszyłam biegiem do domu, aby bardziej nie przemoknąć. Jak tylko do niego weszłam to od razu pozamykałam wszystkie okna, które zostały otwarte od wczoraj i poszłam przebrać się w suche ciuchy. Całą resztę dnia przesiedziałam w domu przed telewizorem oglądając jakieś badziewne filmy. Wieczorem umyłam się i poszłam spać.



-----------------------------------------------------------------

Rozdział taki trochę bez sensu no, ale co ja poradzę, że ostatnio pisanie mi nie idzie. :(

Błędy poprawię. <3



Stalker | JarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz