*Pov. Kayla*
Gdy szłyśmy z Mack do Johnnego, przechodząc przez ulicę jakiś debil w ciężarówce wyjechał zza zakrętu i we mnie uderzył.. nie powiem.. bolało jak chuj.. nie mogłam wstać.. Kenzie próbowała mi pomóc, ale nic z tego.. a najlepsze, że kierowca nic sobie z tego nie robił! Na szczęście po chwili przybiegł William i mi pomógł... nic poważnego się nie stało.. tylko trochę ręka mnie bolała.. ale przeżyłam.
Po tym wypadku, debil odjechał.. nawet nie spytał czy nic mi nie jest.. brak słów. Will i Kenz pomogli mi przejść do domu Johnnego, który pod nim stał.. ciekawe jak długo.
- Kayla! Nic Ci nie jest?! - Spytał John, po czym ścisnął mnie tak mocno, że prawie wyleciały mi flaki.
Skoro kurwa pytasz to chyba to widziałeś, a to znaczy, że mogłeś podejść i mi pomóc.. ale nie.. najlepiej stać i się wpatrywać
- Nie.. w porządku..
- Czyli nie musimy jechać do szpitala? - Spytał zmartwiony
- Nie.. Johnny.. widziałeś?
- Widziałem..
- To czemu nie pomogłeś?
- Bo już William to robił i nie chciałem przeszkadzać.. - Żałosna wymówka.
Weszłam do domu, nawet mu nie odpowiadając i przywitałam się z Lau.
- Hejka kochana! - Krzyknęła
- Hej.. co ty taka szczęśliwa?
- Nie widziałam Cię 4 dni!
- Faktycznie, wieczność! - Powiedziałam, po czym się przytuliłyśmy
- Hejka Lau! - Krzyknęła Mack, wchodząc do domu
- Hej skarbie! Co tam?
- Nawet ok.. przed chwilą Kayle prawie zabili..
- Że co?!
- No.. szłyśmy sobie do was, a nagle jakiś debil wyjechał i we mnie uderzył swoją ciężarówką.. cud, że żyje.. ale tak naprawdę to tylko trochę kości mnie bolą, poza tym nic. - Powiedziałam
- O jezu.. psychol! I nic nie zrobił?! - Spytała Lau
- No właśnie nic! Masakra.. - Krzyknęła Kenz
- Debil! Jak tak można? - Zdziwiła się
*Pov. Lauren*
18.07.
Po tym całym zajściu, teraz bardziej uważamy przechodząc przez ulicę.. szczególnie Kayla.. przechodzi tylko wtedy jak już zupełnie nikt nie jedzie.. masakra.
Ja już jestem prawie spakowana, na nasz wyjazd do LA.. niby jeszcze długo.. ale tak naprawdę 2 dni.. a 20 lipca wyjeżdzamy.. o 5:40 mamy samolot, więc nie wyśpię się.. dlatego też muszę zrobić to dzień wcześniej i również dlatego się już teraz pakuję. Johnny i Kayla nie odzywają się do siebie od 2 dni.. ehh.. mam nadzieje, że jeszcze się odezwą.. mieli razem zaśpiewać.. nie ukrywam, bardzo chciałabym to usłyszeć! Ich głosy, to idealne połączenie.
17:23
Kayla i Will przed chwilą gdzieś wyszli.. nie wnikam gdzie, ale sądzę że to nie tylko przyjacielski wypad.. widziałam jak na niego patrzy, przede mną nic nie ukryje.. mam tylko nadzieję, że to nic poważnego, bo miałam być druhną na jej ślubie z Johnnym.. mogłabym też na ślubie z Williamem, ale szczerze wolę ją z Johnnym.
*Pov. Kayla*
Lauren nie wie, że podoba mi się William.. nie wiem czy jej mówić, czy nie.. ale chyba jej powiem, bo ufam jej i wiem, że nie powie nic Johnnemu. Zresztą.. Johnny.. kocham go i no.. ale William.. ehh trudny wybór.
CZYTASZ
Ona, czy ja? | Johnny Orlando
FanfictionZawsze byłam zwykłą dziewczyną, miałam przyjaciół, żaden chłopak mnie nie chciał, kochałam śpiewać i tańczyć, muzyka była moim życiem.. i wciąż jest, ale pewnego dnia moje życie się zmieniło.. Czemu? dowiecie się czytając.