Rozdział 21

238 10 0
                                    

Po tej zjebanej imprezie, nie pamiętam w sumie co się działo.. Obudziłam się u Kenz, w sumie ucieszyłam się z tego powodu, bo nie chciałabym obudzić się u Johnnego... 

- Wstawaj!! Już 8! - Usłyszałam krzyki

- Kenzie? - Spytałam zaspana

- Nie, Wacek.

- Kimkolwiek jesteś placek, daj mi spać.

- Haha, jezu Kajli to ja Mackenzie!

- Było tak od razu.

- Dobra, dobra, na stoliku masz herbatę, ale mów lepiej co się stało wczoraj.. z Williamem? - Spytała uśmiechając się

- A no tak.. a więc prawie mnie porwali! - Powiedziałam, po czym zabrałam kubek z herbatą i zaczęłam ją pić

- Co?! Jakim cudem? Gadaj! - Spytała przerażona

- A więc szłam sobie po sklepie.. i jakiś podejrzany typ za mną szedł, a potem wyszłam ze sklepu i on mnie chwycił za ręce i kazał mi być swoją niewolnicą, a ja się darłam że nie... no i krzyczałam pomocy.. a wtedy zjawił się Will.. no i przywalił mu, po czym uciekliśmy.

- Omg. Jak słodko! - Uśmiechnęła się

- Weź, haha.. ale będę mu za to wdzięczna do końca życia.

- No nie dziwie się, ale powiedz mi jedno.. - Powiedziała, przez co się zdziwiłam.. 

- Tak?

- Czujesz coś do Williama?

- Ehh.. nie wiem!

- Jak nie wiesz?

- No chyba..

- Uu.. ale dokładniej!

- No.. ma piękne oczy i w ogóle..

- Tylko oczy?

- Chyba mi się spodobał.

- Omg!!

- Cicho, jeszcze ktoś usłyszy!

- Spoko, rodzice pojechali do sklepu 

- A Maddie?!

- Jest u Elizabeth

- Kto to Elizabeth?

- Jej przyjaciółka

- Ok.. To co robimy?

- No jak to co? Idziemy do Orlando!

- Co?!

- No, przecież tam jest twój William..

- A co z Johnnym?

- Też tam jest!

- Tyle wiem.

Po tym jak się wyszykowałyśmy, od razu poszłyśmy do rodziny Orlando.. nie jadłyśmy śniadania. Na szczęście, pani Meredith robiła naleśniki, bo jak się okazało, też jeszcze nie jedli.

***

Gdy zjedliśmy już śniadanie, poszliśmy do pokoju Johnnego

- Okej.. no więc którego lecimy do Los Angeles? - Spytała Lauren

- Hmm.. Może 20? - Zaproponowała Kenz

- Świetny pomysł. A ile dni tam będziemy? - Spytał Johnny

- Z tydzień. - Stwierdziła Lau

- Johnny, Lauren idźcie robić obiad. - Powiedziała nagle Kenz, przez co zaczęłam się śmiać..

Ona, czy ja? | Johnny OrlandoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz