Rozdział 18

223 9 1
                                    

Zadzwoniliśmy więc do Johnnego, ale on również nie odbierał, więc zaczęliśmy się niepokoić...  Wymyślaliśmy już plan co robić, jednak usłyszeliśmy krzyki

- Pomocy!! Ten debil mnie prześladuje!! - Wydarła się jakaś dziewczyna.. ale nie mówiła tego na poważnie... bardziej się z tego śmiała..

- Ej, czy za nią nie idzie.. Johnny?! - Zauważyła Kenz

- Nie mogę w to uwierzyć. - Powiedziałam. 

Naprawdę szedł za nią Johnny i nieźle mnie to wkurwiło, bo przecież przyszłam do niego, nie sama, a go nie ma!  Wiedział, że przyjdziemy a już znalazł sobie jakąś niunię, bo mu się nudziło.. myślałam, że najwyżej będzie przeglądał insta Kylie i ustawi sobie ją na tapetę, albo poleci gdzieś do niej, ale bez przesady! W ogóle co to jest za laska?? Ja tego tak nie zostawię.

- Ona ewidentnie go kocha. - Stwierdziła Lauren

- Co?! Skąd wiesz? - Spytałam oburzona

- Widać. Musisz coś z tym zrobić! - Stwierdziła

- No w sumie, żadna suka mi nie ukradnie Johnnego! - Powiedziałam i do nich poszłam

***

- No elo. - Rzuciłam

- Kim jesteś? - Spytała nieznajoma 

- Hmm.. ja Ci powinnam zadać to pytanie.

- O hej Kayla! - Powiedział Johnny

- Wytłumaczysz mi potem, dlaczego nie ma Cię, kiedy właśnie wróciliśmy, a ty miałeś jedyne klucze.. ale kto to do cholery jest?! 

- Aa.. to Miley.

- Hej, miło Cię poznać. - Powiedziała

- Hej. Kayla jestem.

- No wiem, trudno się nie zorientować.. Johnny tak do Ciebie mówi.

- A więc skąd się znacie? - Spytałam

- Poznaliśmy się godzinę temu w parku. Serio Johnny jest przezabawny. - Stwierdziła

- Wiem to nie od dziś.. Johnny, co ty robiłeś w parku? - Spytałam

- Yy.. no wiesz nudziło mi się, więc postanowiłem się przejść.

- Ale byliśmy tam i Cię nie widzieliśmy.. To jak to możliwe?

- No ten park jest duży, więc nie dziw się. Mógłby być tam też Justin Bieber i byś go nie odnalazła..

- Po pierwsze.. wiem, że jest duży ale obeszliśmy prawie cały.. nevermind. A po drugie to nawet mi nie zależy, by go tam spotkać.

- A wy skąd się znacie? - Spytała sucz

- Myślę, że nie powinno Cię to obchodzić.

- Aha, okay.. no to może przyjdę jak skończy Ci się okres.. daj znać. - Powiedziała i sobie poszła

- No chyba Cię jebło.. swoją drogą nawet go teraz nie mam.. ale ok.

***

- Co tam robiliście? - Spytał John jak już byliśmy w domu

- Dużo fajnych rzeczy. Gadaliśmy duuużo.

- Ciekawie.

- Co robimy dziś? - Spytał William

- Nie wiem jak wy, ale ja wolę zostać w domu. - Stwierdziła Kenzie

- No w sumie, ja też. - Powiedziałam

- To zostajemy, w domu też jest dużo rzeczy do roboty. - Powiedziała Lauren

- Na przykład możemy zrobić maraton horrorów. - Zaśmiał się Johnny

- Świetny pomysł. - Stwierdziłam

- Mi też pasuje. - Powiedział Will

- A wam dziewczyny? - Spytał John

- Też. - Odpowiedziały

***

Minęły 2h od naszego planu, właśnie trwają przygotowania. Johnny poleciał do kina po popcorn, bo lubimy tylko ten z kina, sklepowy jest ohydny. Soków się nie doczekaliśmy, ale ok. Lauren zrobiła koktajle truskawkowe, Kenzie szykuje pokój, a ja z Williamem gadamy w salonie, bo w sumie to już skończyliśmy to co mieliśmy zrobić. 

- Ej, a może pojedziemy do Los Angeles parę dni wcześniej? - Zaproponowałam

- Okey, w sumie też miałem to na myśli, ale nie wiedziałem czy wszyscy się zgodzą.

-  Zaraz ich spytamy.. W ogóle, lubisz horrory? - Spytałam

- Tak, a ty? 

- Kocham. Rzadko się ich boję, serio. Kiedyś jak oglądałam z kuzynką horrory, to ja się śmiałam, ciągle. Serio. 

- Haha.

- I rzadko się wystraszę. 

- Ja w sumie też, ale nie wiadomo jak z Kenz i Lauren. 

- No i Johnnym! 

- Co ze mną? - Wszedł nagle Johnny do domu.

- Czy ty zawsze musisz wejść w takim momencie?! - Spytałam

- Najwidoczniej, a powiesz co ze mną?

- Ym, no nie wiadomo czy boisz się horrorów.

- No nie.. - Zaśmiał się.

***

Obejrzeliśmy trzy horrory.. zajęło nam to w sumie sześć godzin, z czego ja się śmiałam, nawet  nie krzyczałam jak Lauren, tylko po prostu się śmiałam. No cóż, zawsze tak mam.. W ogóle trudno mnie wystraszyć. Po sześciu godzinach, znudziło nam się. Ale było w sumie mega śmiesznie..

- To co robimy jutro? - Spytała Lauren

- W sumie to dziś.. Spójrz na telefon. - Powiedziałam, po czym tak zrobiła

- Już 2:12?! - Zdziwiła się Lau

- Trochę szybko to minęło.. - Stwierdził William

- Bardzo. - Powiedział John

- A właśnie.. wpadliśmy z Willem na pomysł, żebyśmy wszyscy polecieli do Los Angeles parę dni wcześniej, Co wy na to? - Spytałam

- Hmm, świetny pomysł! - Stwierdziła Lauren

- Zgadzam się. Kocham to miasto. - Powiedziała Kenz

- Mi też pasuje. - Powiedział Johnny

- Okay, to kiedy lecimy? - Spytałam

- Dzisiaj 5.. no to jakoś ... 18 lipca. - Powiedział Johnny

- Ok, ej ja już pójdę spać..  Trochę się zmęczyłam - Stwierdziła Lauren, po czym poszła do swojego pokoju.

Gadaliśmy jeszcze z 30 minut i poszliśmy spać....

------------------------------------------------------------------------------

Next niedługo!!

Ona, czy ja? | Johnny OrlandoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz