Rozdział 24

223 9 3
                                    

- Okej, mam pomysł. - Powiedział Johnny

- Jaki?

- Hmm.. może pójdziemy do pokoju Kenzie, Maddie i Willa.

- Świetny pomysł, chodźmy.. ale.. co jeśli śpią?

- To ich obudzimy. Nie będziemy przecież spali na korytarzu.

- Haha, okey.. - Zaśmiałam się


Po tym jak otworzyła nam Kenzie, okazało się, że wszyscy z naszej ekipy są w ich pokoju. Już myślałam, że śpią.. ale na szczęście nie. 

- Czemu tak długo was nie było? - Spytała Lauren

- Ee.. no długa historia. - Zaśmiałam się

- Jasne.. 

-  Macie już przygotowaną tracklistę na koncert? - Spytała Kenz

- Tak, a ty? - Powiedział Johnny

- Też. Pamiętaj, że śpiewamy razem What If.

- Pamiętam.

- A ty Kayla? Śpiewasz? - Spytała Lauren

- Yy, no może jedną piosenkę..

- Może? Musisz zaśpiewać! Masz cudowny głos! - Krzyknęła Maddie

- Potwierdzam! - Powiedziała Kenz

- I ja też. Kayla no proszę Cię. - Powiedział John

- Ehh.. może.

- Dobra, przemyśl to. Ja idę spać. Dobranoc. 

- Dobranoc. - Powiedzieliśmy, po czym Johnny wyszedł.

- To co jutro robimy? - Odezwał się William

- Jutro.. może pojedziemy do Disneylandu, o ile Johnny się zgodzi. - Powiedziała Maddie

- Napewno się zgodzi. - Stwierdziłam

***

21.07 

Rano, gdy się obudziłam.. poczułam zapach ognia. Co do cholery?!

- Johnny! Ratuj! - Krzyknęłam ze strachu podnosząc się z łóżka

- Co jest? - Obudził się

- Czujesz?

- Miłość? No wiesz.. 

- Nie! Ogień! - Przerwałam mu

- Nie.. Kayla.. wszystko w porządku, idź spać bo jest dopiero 5:20, a wstajemy o 8.

- Ehh. Okey.


*20 minut później*

- Johnny.. 

- Tak? 

- Nie mogę zasnąć..

- Ja przez Ciebie też.

- Oj, no przepraszam. - Zaśmiałam się

- W ogóle, to jaki plan na dziś? - Spytał

- Hmm.. no właśnie mieliśmy iść do Disneylandu.

- Uu.. super, ja też?

- No jasne, bez Ciebie się nie ruszam. 

- Dobra, a teraz? Co robimy?

- Nie wiem, ale wiem że napewno nie zasnę.

- Ja też.. 

- Więc może się przejdziemy?

- Gdzie?

- Na spacer. Gdziekolwiek.

- Okey.. o ile hotel otwarty

- To może być zamknięty? 

- No nie wiem

- Ahaha, dobra nie ważne. 

*10 minut później*

Przyszykowaliśmy się i już mieliśmy wychodzić.. ale..

- A co z Lauren? - Spytałam

- Yy.. tak słodko śpi. Po co ją budzić? Niech się wyśpi. - Zaśmiał się

- Haha, no okey. Chodźmy

Po 30 minutach drogi do nikąd, nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy.

- Możesz mi powiedzieć, gdzie do cholery jesteśmy? - Spytałam

- Niezbyt. Sam nie wiem.

- Świetnie!

- Ale spokojnie.. masz telefon?

- Mam! Od teraz zawsze biorę na wyprawy z Tobą.

- Okej, dzwoń do Lauren

- Nie. Ona śpi. Zapomniałeś? Jest 6!

- Faktycznie.. Dobra to możemy coś porobić, z tego co widzę jesteśmy na jakiejś ulicy, ale jest tu dużo sklepów i w ogóle..

- Ta, z czego większość otwarta od 10, lub 8!

- Dobra.. tu jest jakiś sklep.. chodź. - Powiedział wskazując na sklep z butami. 

Gdy tam weszliśmy.. było dziwnie.. nawet bardzo. W cholerę ciemno.. przy kasie stała jakaś dziewczyna z lampką.

- Dzień dobry.. można wiedzieć, gdzie jesteśmy? - Spytałam

- Na ulicy Strawberries 31 - Dużo mi to mówi.

- Okej.. do widzenia. - Choć nie sądzę, że kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy.

- Dobra, sprawdź jak daleko mamy do hotelu. - Powiedziałam wychodząc z Johnnym ze sklepu.

- 15 km.

- Co?! - Zaśmiałam się - Jakim cudem przeszliśmy tak dużo, w tak krótkim czasie.. co? 

- Też się zastanawiam.. Patrz, tam jest jakiś park, chodźmy obczaić.

Park.. był mega, było w nim wiele pięknych, różnokolorowych kwiatów, drzew.. były też ładne ławki.. fontanny, rzeka.. dziwne.. nie kojarzę tego miejsca..

Usiadłam z Johnnym na ławce i zaczęliśmy gadać..

- Kayla.. muszę Ci coś powiedzieć. - Powiedział, po czym mnie pocałował..

a najgorsze jest to, że mi się to podobało...





Ona, czy ja? | Johnny OrlandoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz