- Okej, mam pomysł. - Powiedział Johnny
- Jaki?
- Hmm.. może pójdziemy do pokoju Kenzie, Maddie i Willa.
- Świetny pomysł, chodźmy.. ale.. co jeśli śpią?
- To ich obudzimy. Nie będziemy przecież spali na korytarzu.
- Haha, okey.. - Zaśmiałam się
Po tym jak otworzyła nam Kenzie, okazało się, że wszyscy z naszej ekipy są w ich pokoju. Już myślałam, że śpią.. ale na szczęście nie.
- Czemu tak długo was nie było? - Spytała Lauren
- Ee.. no długa historia. - Zaśmiałam się
- Jasne..
- Macie już przygotowaną tracklistę na koncert? - Spytała Kenz
- Tak, a ty? - Powiedział Johnny
- Też. Pamiętaj, że śpiewamy razem What If.
- Pamiętam.
- A ty Kayla? Śpiewasz? - Spytała Lauren
- Yy, no może jedną piosenkę..
- Może? Musisz zaśpiewać! Masz cudowny głos! - Krzyknęła Maddie
- Potwierdzam! - Powiedziała Kenz
- I ja też. Kayla no proszę Cię. - Powiedział John
- Ehh.. może.
- Dobra, przemyśl to. Ja idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc. - Powiedzieliśmy, po czym Johnny wyszedł.
- To co jutro robimy? - Odezwał się William
- Jutro.. może pojedziemy do Disneylandu, o ile Johnny się zgodzi. - Powiedziała Maddie
- Napewno się zgodzi. - Stwierdziłam
***
21.07
Rano, gdy się obudziłam.. poczułam zapach ognia. Co do cholery?!
- Johnny! Ratuj! - Krzyknęłam ze strachu podnosząc się z łóżka
- Co jest? - Obudził się
- Czujesz?
- Miłość? No wiesz..
- Nie! Ogień! - Przerwałam mu
- Nie.. Kayla.. wszystko w porządku, idź spać bo jest dopiero 5:20, a wstajemy o 8.
- Ehh. Okey.
*20 minut później*
- Johnny..
- Tak?
- Nie mogę zasnąć..
- Ja przez Ciebie też.
- Oj, no przepraszam. - Zaśmiałam się
- W ogóle, to jaki plan na dziś? - Spytał
- Hmm.. no właśnie mieliśmy iść do Disneylandu.
- Uu.. super, ja też?
- No jasne, bez Ciebie się nie ruszam.
- Dobra, a teraz? Co robimy?
- Nie wiem, ale wiem że napewno nie zasnę.
- Ja też..
- Więc może się przejdziemy?
- Gdzie?
- Na spacer. Gdziekolwiek.
- Okey.. o ile hotel otwarty
- To może być zamknięty?
- No nie wiem
- Ahaha, dobra nie ważne.
*10 minut później*
Przyszykowaliśmy się i już mieliśmy wychodzić.. ale..
- A co z Lauren? - Spytałam
- Yy.. tak słodko śpi. Po co ją budzić? Niech się wyśpi. - Zaśmiał się
- Haha, no okey. Chodźmy
Po 30 minutach drogi do nikąd, nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie do cholery jesteśmy? - Spytałam
- Niezbyt. Sam nie wiem.
- Świetnie!
- Ale spokojnie.. masz telefon?
- Mam! Od teraz zawsze biorę na wyprawy z Tobą.
- Okej, dzwoń do Lauren
- Nie. Ona śpi. Zapomniałeś? Jest 6!
- Faktycznie.. Dobra to możemy coś porobić, z tego co widzę jesteśmy na jakiejś ulicy, ale jest tu dużo sklepów i w ogóle..
- Ta, z czego większość otwarta od 10, lub 8!
- Dobra.. tu jest jakiś sklep.. chodź. - Powiedział wskazując na sklep z butami.
Gdy tam weszliśmy.. było dziwnie.. nawet bardzo. W cholerę ciemno.. przy kasie stała jakaś dziewczyna z lampką.
- Dzień dobry.. można wiedzieć, gdzie jesteśmy? - Spytałam
- Na ulicy Strawberries 31 - Dużo mi to mówi.
- Okej.. do widzenia. - Choć nie sądzę, że kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy.
- Dobra, sprawdź jak daleko mamy do hotelu. - Powiedziałam wychodząc z Johnnym ze sklepu.
- 15 km.
- Co?! - Zaśmiałam się - Jakim cudem przeszliśmy tak dużo, w tak krótkim czasie.. co?
- Też się zastanawiam.. Patrz, tam jest jakiś park, chodźmy obczaić.
Park.. był mega, było w nim wiele pięknych, różnokolorowych kwiatów, drzew.. były też ładne ławki.. fontanny, rzeka.. dziwne.. nie kojarzę tego miejsca..
Usiadłam z Johnnym na ławce i zaczęliśmy gadać..
- Kayla.. muszę Ci coś powiedzieć. - Powiedział, po czym mnie pocałował..
a najgorsze jest to, że mi się to podobało...

CZYTASZ
Ona, czy ja? | Johnny Orlando
FanfictionZawsze byłam zwykłą dziewczyną, miałam przyjaciół, żaden chłopak mnie nie chciał, kochałam śpiewać i tańczyć, muzyka była moim życiem.. i wciąż jest, ale pewnego dnia moje życie się zmieniło.. Czemu? dowiecie się czytając.