Rozdział 10

323 14 7
                                    

Ok. 12:03 byłyśmy już w galeri, mieszkam w mieście, więc mam dość blisko. Normalnie szłybyśmy 10 mniut, ale oczywiście larwa zapomniała szminki i musiałyśmy się wracać 1km.

Kupiłyśmy super ciuchy, krótkie spodenki z wysokim stanem, ja czarne, a Mercy białe, no i crop topy, ja bordowy, a Mercy pudrowy róż, bo było ok. 32°C

O13:30 byłyśmy już w domu. Wykąpałyśmy się, pomalowałyśmy, ubrałyśmy i o 15:40 wyszłyśmy z domu. Do naszych outfitów (idk jak to się pisze) ubrałyśmy vansy old skool.

*Pov Johnny*

O 16:00 zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłem w trakcie grania z tym debilem w GTA, bo mu się zachciało.. a w nocy nie chciał.. głupol. 

- Otwórz śmiecu, twoje laski przyszły. - Powiedział do mnie Jacob

- I kto tu jest śmieciem? Btw. jedna jest twoja, nie zapominaj!

- Ciekawe która?

- No nie wiem, którą wolisz.

- No ty jesteś z Kaylą.

- Nie jestem z nią!

- Ale będziesz.

- Skąd ta pewność?

- Musicie być razem! Pasujecie do siebie, poza tym.. zabije się jak nie będziecie.

- Pojebało Cię. To miłego zgonu.. 

- Dobra idź już otwórz, bo czekają!

- Idziesz ze mną. - Pociągnąłem go za rękaw i poszliśmy.

*Pov Kayla*

Przed domem Johnnego czekałyśmy jakieś 5 minut.. a potem otworzyli.

- Co tak długo? - Spytałam

- A no, Jacob się opierdalał. - Powiedział Johnny

- A ok. 

- W ogóle , hejka - Powiedział Johnny i przytulił mnie, a potem Mercy, to samo zrobił Jacob, ale najpierw przytulił Mercy, a potem mnie, po czym weszłyśmy do środka.

- A twoi rodzice gdzie? - Spytała Mercy

- A no właśnie.. okazało się, że tata pojechał do pracy na noc, no i właściwie to pojechał gdzieś daleko i wróci dopiero o 22, a mama pojechała z jakąś koleżanką na kawę, jesteśmy sami z Lauren, która niedługo idzie do Maddie i Kenzie.

- A ok.. a one tu przyjdą? - Spytałam

- Możliwe, ale nie wiadomo. - Odpowiedział mi Johnny.

- Ok.

- Ej, a  w ogóle gdzie to karaoke? - Spytała Mercy

- Obczajaliśmy i okazało się, że w klubie CatShow - Odpowiedział jej Jacob

- CatShow? Co to za nazwa? - Zaśmiałam się

- No właśnie.. jakaś taka bekowa, ale ok.. - Zaśmiał się Orlando

W tym momencie Lauren zeszła ze schodów 

- Hejka kochani, co dziś robicie? - Spytała

- Idziemy na karaoke, a ty? - Odpowiedziałam

- Ej , ja też.

- Co? Serio haha, to nieźle. A gdzie? - Spytała Mercy

- Do klubu CatShow. 

- My też. 

- W takim razie widzimy się tam, ogólnie to idę z Maddie i Mack, więc spodziewajcie się nas tam o 19. 

Ona, czy ja? | Johnny OrlandoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz