Rozdział 27

207 7 1
                                    

Postanowiłam do niej zadzwonić, ale.. poczta głosowa. No świetnie. 

- O co chodzi? - Spytała Lauren z niepokojem w głosie

- Właśnie nie wiem.. nie odbiera

Po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

- Hejka! Dziewczyny pomocy.. - Wbiegła zbulwersowana Kenzie

- Co się dzieje? O co chodzi z tym komentarzem na instagramie? - Spytała Lauren

- Co? Właśnie próbowałam wejść na instagrama, ale się nie dało.. myślałam, że pomyliłam hasło, ale.. z jakim komentarzem? 

- No zobacz.. - Pokazałam jej

- Jejku.. dziewczyny, przepraszam was. Najwidoczniej ktoś mi się włamał na konto..

- Nie no okej, ale teraz trzeba je odzyskać...

***

Parę godzin później..

Gdy wszyscy już spali.. ja nie mogłam zasnąć, gdy się bardzo stresuje to nie mogę spać, ale w końcu muszę się zregenerować przed występem.. chyba jednak to nie wyjdzie.. zresztą,  w sumie to nawet nie chce mi się spać..

Postanowiłam pomyśleć nad tym, jak odzyskać konto Mack... hackerką to ja nie jestem i chyba raczej nie zostanę, ale jak inaczej odzyskać jej konto? 

Po chwili rozmyśleń, usłyszałam jak ktoś się tłucze na korytarzu... postanowiłam wyjść i to sprawdzić.

Tak jak myślałam, Mercy... z jakąś dziewczyną, której nie znam... 

Chciałam im zwrócić uwagę, żeby nikogo nie obudziły, ale po usłyszeniu dziwnego zdania z ust Mercy, postanowiłam się schować za rogiem i posłuchać o co chodzi...

- Wiesz, że tego nie chciałam! Ale nie miałam wyboru, Johnny musi być mój...

- Co Ci tak zależy na Johnnym?! - wykrzyczała nieznajoma

- No jezu.. czy ty nie pojmujesz, że go kocham? Już ponad rok do niego wzdycham i jak jest okazja by go zdobyć, to czemu nie?

- Dziewczyno, ale to nie jest powód by atakować jego przyjaciół, tak napewno go nie zdobędziesz...

- A widzisz inny sposób?

- Widzę tysiąc innych. Ale jak ty chcesz to do cholery zrobić hakując konto Mackenzie?

ŻE CO?

Czyli to Mercy... Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?

- Hakując je, skłócę ją z jej przyjaciółmi i z Johnnym

- Ale jaki to ma sens?!

- Taki, że to oni mi blokują związek z nim, najbardziej Kayla.

- Przecież się przyjaźniłyście. 

- Tak, póki nie zabrała mi Johnnego

- Ale ona Ci go nie zabrała, poza tym jeżeli mu na niej zależy to raczej nic z tym nie zrobisz.

- Mam to gdzieś, idę dziś na ten koncert i powiem mu, że go kocham.

- Nie wiem, czy to najlepszy pomysł.

- Jeszcze zobaczysz.


Nie mogę w to uwierzyć. Co się z nią stało? Przyjaźniłyśmy się... była dla mnie najważniejsza, a teraz? Jest mi obca... To już nie jest ta Mercy, tamta Mercy... nigdy nie zachowała by się w ten sposób... To przykre, ale straciłam już dawną Mercy i ona już chyba nie wróci.

Ale teraz... muszę wszystko prędko powiedzieć Kenzie

Zapukałam do jej pokoju, po czym przypomniałam sobie, że jest 4:38 i pewnie śpi... nieno naprawdę nienawidzę tego, że czasem nie myśle.

Ku mojemu zdziwieniu, otworzyły się drzwi a za nami stała Kenzie

- Nie śpisz?  - Spytała

- Nie... a ty?

- Wejdź. - Powiedziała, po czym weszłam. - Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym koncercie... wszystko musi być idealnie. Ale w sumie nie wiem, czemu się tak stresuję, nawet nie występuje. 

- Haha, no wiesz ja mam wrażenie jakby mi zaraz serce miało wybuchnąć.

- To niech Ci wybuchnie po koncercie, bo będzie genialnie! Musi...

- Ta, jeszcze zobaczymy. O ile Mercy tego nie zepsuje.

- Ona nie może niczego zepsuć, a nawet jeśli będzie chciała to jej się nie uda.

- Mhm, oby... tylko, że to ona Ci schakowała instagrama

- Co?! Nieno.. co ona jeszcze wymyśli?

- Nie wiem, ale teraz musimy go odzyskać.

- Haha nawet chyba wiem jak. - Powiedziała, po czym wyjęła telefon i włączyła instagrama

- Hmm?

- Przecież skoro to Mercy, to hasło musi być banalnie proste, np. kochamjohnnego123

- Haha, faktycznie. Dlaczego ja dziś nie myślę?

- Obyś myślała na koncercie, bo wiesz jednak lekki przypał będzie jak zamiast ,,,WHAT IF I TOLD YOU I LIKE YOU'' zaśpiewasz ,,WHAT IF I TOLD YOU I HATE YOU''

- O boże, wyobraziłam to sobie. - Powiedziałam wybuchając śmiechem 

- Haha, działa!

- Nie gadaj...

- Teraz trzeba się bardziej przed nią zabezpieczyć, nie wiadomo do czego jest zdolna...

***

12:30

Johnny wyszedł już o 10 do klubu, w którym miał się odbyć koncert. Kenzie poszła z nim, a reszta wyszła o 11. Tylko Lauren i ja jeszcze się szykujemy.

- Pośpiesz się, bo nie zdążymy! - Krzyknęłam

- Spokojnie, mamy jeszcze dużo czasu.

- Jezu... tak bardzo się stresuję, że chyba umrę.

- Nie umieraj, spokojnie. Wszystko wyjdzie idealnie, mówię Ci.

- Chciałabym, ale co będzie to będzie... Dobra, chodźmy już. - Powiedziałam, po czym wyszłyśmy.

***

- To ty już wejdź, ja jeszcze pójdę do sklepu. - Stwierdziłam, gdy już byłyśmy przed klubem

- Okej...

***

Gdy weszłam do klubu, poszłam na backstage, ale to co tam zobaczyłam zwaliło mnie z nóg...


Ona, czy ja? | Johnny OrlandoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz