-Panie Kim!- usłyszał za sobą w końcu głos dojrzałej kobiety Taehyung.- Po wszystkich bym się tego spodziewała, ale nie po panu!- wykrzyknęła, kiedy Tae próbował szybko podnieść się z ziemi i otrzepać szatę z widocznych śladów kurzu, wciąż nie mając odwagi opuścić ręki, aby przypadkiem nie zrobić ślizgonowi krzywdy.
-To nie tak, jak wygląda, Pani Lee.- mruknął zdając sobie sprawę, że głos należał do jego nauczycielki transmutacji, Lee Sunmi.
-Czyli jak? Bo według mnie urządziłeś jawny zamach na Pana Jeona. Wiem o tej całej wojnie między domem Gryfonów i Ślizgonów, ale to już gruba przesada.- warknęła łapiąc za materiał szaty Taehyunga tuż przy jego łokciu i ciągnąc za sobą.
-Nie, proszę pani!- krzyczał.- nie mogę puścić tej bomby.- powtarzał aż w końcu nauczycielka zatrzymała się przy samym wejściu na plac. Gryfon powoli przywołał kulkę do siebie układając ją na swojej ręce i zaciskając na niej lekko pięść. Nauczycielka wyrwała ją z jego ręki chwilę później. Może i wypłynął z tego jakieś konsekwencje, ale przynajmniej Jungkook jest bezpieczny. Denerwowało go tylko to, że wszystkie oczy skupione były na nim aż do chwili, w której zmuszony był opuścić zbiorowisko i udać do zapewne gabinetu dyrektora. Oczywiście, miał zamiar się bronić.
-Czemu musi pani tak mną szarpać?- wyrwał się z uścisku kobiety gryfon od razy poprawiając pomiętą szatę.- To nie ja atakowałem Jung...znaczy..- odchrząknął niezręcznie nieznacznie się rumieniąc.- ..tego ślizgona. Tylko ten przeklęty puchon!- wykrzyknął, a na wspomnienie o chłopaku, który próbował skrzywdzić Jungkooka, jego pięści same zacisnęły się w akcie złości. Gdyby tylko mógł teraz spotkać się z tym chłopakiem twarzą w twarz!
-Już ja widziałam to, co miałam zobaczyć!- burknęła skutecznie zamykając Taehyungowi usta. Jak sam stwierdził w swojej głowie, tylko winny się tłumaczy, a Taehyung, winny przecież wcale nie był. Zresztą na pewno ktoś mógłby być uznany za świadka.
Jego myśli przerwało ich nagłe wtargnięcie do ogromnego pomieszczenia znanego również jako gabinet dyrektora Hogwartu, jedynego w swoim rodzaju, Dumbledore'a [Autor: Nie zmieniłam tej postaci, bo pojawiła się już w 1. rozdziale, więc niech zostanie]. Taehyung wszedł zdenerwowany i zestresowany. Wiedział, że nic z tego co zdarzyło się może 10 minut temu na placu nie było w żadnym stopniu jego winą, ale tylko swoimi słowami tego nie udowodni. Pani Lee posadziła go na szerokim fotelu ze złotymi zdobieniami, a sama poszła poszukać dyrektora. Taehyung kątem oka zauważył, że rozmawia z nim niedaleko fotela, w którym siedział, tuż obok ogromnej szafki po brzegi wypełnionej książkami. Patrząc na nią Taehyung myślał, jak jest to możliwe, że jeszcze w ogóle się trzyma pod takim naciskiem.
-Panie Kim?- odezwał się nagle zbliżający się do niego powoli mężczyzna.- Skąd ma pan tą bombę?- zapytał wystawiając do przodu rękę z ułożoną w niej ciemnoczerwoną kulką, a gryfon tylko jęknął wywracając oczami.
-Nie jest moja.- starał się dopowiedzieć spokojnie. Gniew w niczym by mu nie pomógł w tamtej chwili.- Jakiś chłopak chciał nią rzucić w Jung....w Jungkooka, więc nie chcąc do tego dopuścić...rzuciłem się łapiąc kulkę.- dokończył biorąc głęboki oddech i ciężko wzdychając. Może w końcu ktoś mu tutaj uwierzy.
-Dobrze.- odparł dyrektor drapiąc się po brodzie widocznie rozpatrując przypadek Taehyunga.- Jest ktoś kto może to potwierdzić?
-No..nie wiem..- westchnął po raz kolejny Taehyung.- Był tam mój przyjaciel, rozmawiałem z nim zanim złapałem tą bombę. Myślę, że on mógłby to potwierdzić.- wpadł na pomysł Taehyung. Miał tylko nadzieję, że ta blond kulka szczęścia go nie zawiedzie.
-Nie, nie.- burknęła stojąca obok dyrektora nauczycielka.- Nie pozwolę, żeby potwierdzał to twój przyjaciel, to oczywiste, że może próbować mydlić nam oczy. Osoby trzecie, panie Kim, osoby trzecie.
CZYTASZ
If You pt.1 | Vkook
FanfictionTaehyung jako odważny, choć nie na tyle, by wyznać swoje uczucia, gryfon oraz Jungkook jako ślepy na uczucia Taehyunga , popularny w całym Hogwarcie ślizgon, który, na nieszczęście Kima, uważa, że jest w szczęśliwym związku z brązowowłosą ślizgonką...