20. Przestańcie podsłuchiwać

1.7K 291 81
                                    

-I wtedy to właśnie powiedział.- mruknął Taehyung oddychając szybko i płytko prawdopodobnie przez zmęczenie jakie go ogarnęło. Przebiegł przed chwilą dobry kilometr, a może nawet dwa, z czego dużą część zajmowały schody.

-I co potem? Co potem?- krzyczał Jimin łapiąc za barki swojego przyjaciela i trzęsąc nimi chaotycznie w zniecierpliwieniu, skacząc po łóżku, na którym oboje się znajdowali.

-Uciekłem.- odpowiedział prosto Kim strzepując z siebie ręce Parka, a te swoje wplątując w roztrzepane kosmyki, które sterczały na lewo i prawo po jego szybkim biegu.

-Taehyung! Jak mogłeś!- jęknął Jimin uderzając młodszego gryfona z całej siły w zakryte jeszcze płaszczem ramię.

-Nie pomyślałeś, że coś tu się nie klei?- burknął Kim zrzucając z siebie okrycie i rzucając je gdzieś w kąt. Do teraz słowa ślizgona nie docierały do niego w stu procentach. Może po prostu on nie chciał ich do siebie dopuścić. Ostatnim razem, gdy ślizgon prawił mu komplementy, nie to, że uważał słowa ślizgona za komplement (może trochę), Jungkook był pod wpływem jakiejś substancji, która robiła z jego trzeźwego myślenia bezkształtną breję. Tym razem Kim zostawił Jeona samego, na środku dziedzińca i jeśli okazałoby się, że ślizgonowi naprawdę coś podano... wina spadłaby na ramiona Taehyunga. Jaka szkoda, że nie potrafił teraz o tym myśleć. 

-Twoje zauroczenie, które kochasz od ilu? Siedmiu, ośmiu lat? Przychodzi do ciebie mówiąc, że się w tobie zakochało, a ty..

-Chyba zakochało..- poprawił Parka Kim przypominając dokładne słowa starszego.

-Nie ważne! Taehyung jak Yoongi powiedział mi, że 'coś' do mnie czuje, ale nie jest jeszcze w stanie powiedzieć, co to jest to już byłem gotowy lizać mu pięty.

-Po pierwsze, fuuuuj. Po drugie, że co?!- wykrzyczał Kim upewniając się, że jego wzrok na pewno wysyła mrożące krew w żyłach pioruny w kierunku jego przyjaciela. Jak mógł nie wspomnieć o tym młodszemu? 

-Tak, tak. Tego dnia, po meczu, powiedziałem Yoongiemu, no wiesz... że go lubię. Znaczy może nie wprost, ale najwidoczniej się domyślił.- Kim kiwał głową udając przejętego. Nie chciał się zdradzić i przyznać do drobnego podsłuchiwania, ale hej, jeśli rozmowa z szarowłosym coś dała, to ta blond fretka powinna być mu tylko wdzięczna. 

-Oh. Wreszcie.- wywrócił oczami Taehyung zdejmując z siebie za dużą koszulę i zastępując ją czerwonym T-shirtem. 

-No i tak wyszło, że też uciekłem, ale zanim coś powiesz, ja przynajmniej miałem powód. On trochę przekręcił moje słowa.- zarumienił się lekko Jimin przypominając sobie swoją rozmowę z Yoongim, a Kim nie mógł się powstrzymać przed drobnym uśmieszkiem, który wpłynął na jego usta chwilę później.- No więc, ja pobiegłem do Pokoju Wspólnego i po jakimś czasie usłyszałem jak obraz, ten na drzwiach, coś mówi, że takich jak ty tu nie wpuszczamy, więc wyszedłem z ciekawości i on tam stał, rozumiesz? Przyszedł i powiedział, że coś do mnie czuje, znaczy poczuł coś jak mówiłem mu o listach, tych anonimowych, że to ja. 

-Pocałował cię?- zapytał pewnie Taehyung powodując ogromną  falę ciepła, i czerwieni jaka za nim idzie, które wpłynęły na twarz jego przyjaciela.

-Weź przestań.- mruknął zawstydzony Park ponownie uderzając przyjaciela w ramię i Taehyung był pewny, że zostanie tam siniak.- Oczywiście, że nie. Rozmawiałem z nim drugi raz w życiu.- Kim rozszerzył oczy i w zdziwieniu patrzył na Jimina.

-Kiedy był pierwszy?

-Na boisku po meczu.- oznajmił starszy gryfon jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i ciężko wzdychając.

If You pt.1 | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz