-Nie Taehyung!- krzyknęła dziewczyna patrząc karcąco na chłopaka szczelnie trzymającego się ramy łóżka szpitalnego, na którym aktualnie znajdował się Jungkook.- Godziny wizyt minęły. A teraz musisz opuścić salę!
-Muszę...przy nim...zostać.- oznajmił Taehyung pomiędzy próbami odciągnięcia go od ślizgona przez Irene.
- Siedzisz tu już dobre siedem godzin. Pani Moonbyul powiedziała, że nic mu nie będzie, a teraz wyjdź. To nie tak, że zgwałcę go jak tylko wyjdziesz przez te drzwi.- zaśmiała się dziewczyna i tylko wywróciła oczami, kiedy Taehyung jeszcze mocniej zacisnął palce na metalowej rurce.- O co ci z nim chodzi?
Taehyung przez ułamek sekundy sam zastanawiał się czego chciał od chłopaka bezwładnie leżącego przed nim. Wiedział, że Jungkook nigdy nie poczuje tego, co on sam czuł. Ale nie miał wyjścia. Czuł niesamowitą potrzebę ciągłego siedzenia przy ślizgonie i nie opuszczania go nawet na krok. Gdyby Kookowi coś się stało Taehyung straciłby powód, dla którego tak chętnie jeszcze wstaje każdego dnia. Widząc bądź czekając, aby wreszcie zobaczyć twarz ślizgona, Taehyung za każdym razem czuje jak jego serce zaczyna szybciej bić, a on sam nieświadomie się uśmiecha.
-Po prostu nie mogę go zostawić samego, dobra?- mruknął opierając głowę na łokciu, który wcześniej wygodnie ułożył na pościeli przy swoim zauroczeniu.- Nie wybaczę sobie, jeśli coś mu się stanie.
-Przestań panikować.- szepnęła dziewczyna siadając na łóżku znajdującym się tuż przy tym Jungkooka.- Poleży może tydzień, nie więcej i wyzdrowieje.- uśmiechnęła się do niego ciepło zakładając kosmyk włosów za swoje lekko zaróżowione prawe ucho.- To urocze, że aż tak się o niego troszczysz.
-Dziękuję?- zapytał bardziej niż stwierdził Taehyung i niekomfortowo poruszył się w miejscu zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie spuszcza z niego oczu.
Znał Irene praktycznie od swojego trzeciego roku w Hogawrcie, kiedy gryfon zgubił się na korytarzach szkoły, to puchonka pomogła mu odnaleźć drogę powrotną. Potem, kiedy Irene postanowiła pomagać Moonbyul w skrzydle szpitalnym, jego znajomość z puchonką odeszła na dalszy plan. Ani on sam, ani dziewczyna nie byli w stanie znaleźć dla siebie czasu.
-Mogę zadać ci pytanie?- zapytała w końcu Irene, kiedy Taehyung był już pewny, że otaczająca ich cisza zaraz go wciągnie. Gdy tylko Irene zauważyła lekkie skinięcie głowy Taehyunga dodała:- Zakochałeś się kiedyś w kimś w kim nie powinieneś?- zwiesiła głowę bawiąc się swoimi palcami. Taehyung zaśmiał się pod nosem, oh jak dobrze rozumiał puchonkę.
-Powiedzmy.- odpowiedział i posłał dziewczynie uśmiech, który ta odwzajemniła chwilę później.
-Bo wiesz myślę, że wreszcie mogę ci powiedzieć, że...- zaczęła Irene, ale przerwał jej głośny jęk Jungkooka, który najwidoczniej właśnie wrócił do żywych.
-Co się dzieje?- mruknął unosząc lekko głowę i rozglądając się dookoła w końcu z powrotem opadając na miękką poduszkę.
-Ktoś podał ci niebezpieczną dla zdrowia mieszankę, ale wszystko będzie dobrze.- wesoło odpowiedział Taehyung szeroko uśmiechając się do Jungkooka. Nagle gryfon przypomniał sobie o siedzącej niedaleko dziewczynie i o tym, że próbowała coś powiedzieć nim ślizgon wtrącił się jej w zdanie.- Chciałaś coś?- Irene tylko pokręciła głową słabo się uśmiechając i machnęła ręką na dwójkę chłopaków.
-Już nie.- wstała ze swojego miejsca prasując dłońmi swój krótki fartuszek choć wcale nie był pogięty.- Nieważne. Możesz zostać.- odchrząknęła i praktycznie wybiegła z sali nawet się nie oglądając. Taehyung patrzył na nią lekko zdziwionym wzrokiem po czym całą swoją uwagę po raz kolejny poświęcił Jungkookowi.
CZYTASZ
If You pt.1 | Vkook
FanfictionTaehyung jako odważny, choć nie na tyle, by wyznać swoje uczucia, gryfon oraz Jungkook jako ślepy na uczucia Taehyunga , popularny w całym Hogwarcie ślizgon, który, na nieszczęście Kima, uważa, że jest w szczęśliwym związku z brązowowłosą ślizgonką...