19. Najbliżej twojej definicji

1.7K 310 66
                                    

-Ile zamierzasz jeszcze tu siedzieć?- zapytała kobieta o oczach łudząco przypominających te Taehyunga i rozsiadła się na miękkiej żółtej kanapie zakupionej dokładnie miesiąc wcześniej przez jej męża za pieniądze ciężko zarobione w Ministerstwie.

-Przecież wiesz, że staram się nadrabiać wszystkie tematy z lekcji w Hogwarcie na bieżąco. Jimin stara się mi..- zaczął Kim, ale kobieta szybko przerwała jego słowa.

-To nie zmienia faktu, że kiedyś musisz tam wrócić i oby było to dosyć szybko. Nie chcę, żebyś opuszczał więcej dni tylko z powodu jakiegoś głupiego żartu.- Tak właśnie.. gryfon nie wiedział, jak mógłby usprawiedliwić swoją niechęć do uczęszczania na zajęcia, więc wymyślił najbardziej wiarygodną wymówkę na jaką był  w stanie wpaść, a był to oczywiście żart ślizgonów. Wmówił swojej rodzicielce, że jeden z mieszkańców Slytherinu rzucił na niego zaklęcie wywołujące straszne wymioty i mimo, że zdołał skutecznie się go pozbyć, przechodził właśnie traumę spowodowaną niechcianym wygłupem.- Jeśli chcesz zgłoszę to do dyrektora. Naprawdę mam dość tych wszystkich ślizgonów..

Matka Taehyunga jako mała dziewczynka, później nastolatka, a na końcu młody dorosły również uczęszczała do Hogwartu. Również wtedy wojna między domami Slytherinu i Gryffindoru wyróżniała się na tle całej szkoły i stąd ta nienawiść jego matki do biednych ślizgońskich dzieci. Uważała ona bowiem, że każdy z nich jest taki sam. Udaje twojego przyjaciela, ale gdy przyjdzie co do czego, wbije ci nóż w plecy. Oczywiście, Taehyung nie znał żadnego ślizgona na tyle dobrze, by móc ocenić prawdziwość wypowiedzianych słów.

Po ostatniej rozmowie z Jiminem przez trampek połączony zaklęciem Proteusza, żeby nic nie wydawało się za podejrzane, a ludzie przechodzący pomyśleli,  że albo Jimin oszalał, albo próbuje powąchać trampki uchem, w każdym razie pewno nie to, że w jakiś sposób Park komunikuje się ze swoim gryfońskim przyjacielem, który wyjechał na jakiś czas z Hogwartu, aby odetchnąć.

Jego rodzicom zdecydowanie daleko było do mugoli. Jego rodzicielka była sekretarką Ministra Magii, a ojciec Dyrektorem Transportu Magicznego i choć sam Taehyung nigdy by tego nie przyznał, było to bardzo uciążliwe. Nie był blisko ze swoją rodziną. Rodzice wiecznie zabiegani, nigdy nieobecni w domu i Taehyung, który osiągając odpowiedni wiek wyjechał do Hogwartu chcąc tam kontynuować swoją magiczną naukę. Także teraz rozmawiając ze swoją rodzicielką czuł się niezwykle niezręcznie.

-To nie tak. To naprawdę nic wielkiego.- zaśmiał się niezręcznie Kim.

-Tak nie może być Taehyung. Pakujesz dzisiaj swoje rzeczy i wysyłam cię do samego Hogwartu. Ja nie mam czasu z tobą siedzieć, a twój ojciec tym bardziej. Mamy dużo więcej spraw na głowie niż ty.

Taehyung poczuł malutkie... naprawdę maciupkie ukłucie w sercu i bez żadnego słowa poszedł do swojego pokoju błyskawicznie pakując swoje rzeczy do dużej czerwonej walizki i zamykając ją zaklęciem, gdyż znajdujące się w niej rzeczy uniemożliwiały mu zamknięcie jej bez magicznej pomocy.

Jungkook był pewny, że już przynajmniej dziesiąty raz tego wieczoru mija srebrną, przyrdzewiałą już zbroję stojącą na skrzyżowaniu korytarzy. Gdy tylko skończyła się ostatnia lekcja Jeon zamiast udać się do Pokoju Wspólnego tak jak inni ślizgoni, postanowił zwiedzić cały zamek. Kilka razy. Oczywiście nie dosłownie "cały", a jego fragmenty udostępnione dla uczniów. Po raz kolejny także chwilę później wstąpił na dziedziniec, kiedy do jego uszu dobiegł charakterystyczny,  znajomy tupot i rżenie. Zmarszczył czoło ze zdziwienia, kiedy blisko niego zatrzymał się powóz,  z którego wysiadła powoli postać zabierając ze sobą walizki. Jungkook podszedł bliżej chcąc zidentyfikować tożsamość postaci. Kiedy tylko z jej głowy zsunął się kaptur Jeon nie zastanawiając się dłużej pobiegł w jej kierunku rzucając swoje ręce na jej szyję.

-Taehyung..- szepnął łamiącym się głosem. Czuł szczęście, radość, euforię, ulgę, złość, dezaprobatę i wszystko w jednym momencie. Ślizgon zdał sobie sprawę, z tego jak bardzo ceni sobie gryfona. To prawda, że kiedy tylko Kim zdefiniował mu uczucie miłości jedyna osoba jaka przyszła mu na myśl to był waśnie ów gryfon i właśnie zastanawiał się czy te wszystkie emocje, te wszystkie uczucia, które się w nim obudziły to tylko i wyłącznie sprawka młodszego.- Tak się martwiłem.- w tamtym momencie Jungkook nawet nie zastanawiał się nad tym co mówi, najważniejsze było to, że gryfon stał przed nim cały, zdrowy i bezpieczny. Jungkook jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego.- Gdzie ty byłeś? 

W żadnym razie Kook nie zamierzał przyznawać się do podsłuchiwania rozmowy Kima i Parka, wciąż jednak nie miał pojęcia, gdzie podziewał się młodszy przez dokładnie 8 dni 19 godzin i 34 minuty, a miał ogromną ochotę dowiedzenia się każdego drobnego, nawet najmniejszego szczegółu.

-Byłem no wiesz..- mruknął młodszy starając się dobrać odpowiednie słowa.- Nie musisz tego wiedzieć, po co ja się tłumaczę.- dodał szybko zupełnie innym jakby suchym głosem. 

-Muszę wiedzieć, bo przez ciebie bałem się dokładne 8 dni 19 godzin i 34 minuty, a to bardzo dużo, bo daje aż ponad 211 godzin. Więc spędziłem myśląc o tobie 211 godzin. Zdajesz sobie z tego sprawę?- ciągnął Jungkook nie zauważając jaskrawego różu, który wpływał na policzki Kima,  z każdą chwilą coraz bardziej zabarwiając jego twarz na przepiękny odcień czerwieni, nie mając dla chłopaka żadnej litości.

-Na..Naprawdę?- jąkał się Tae próbując skleić to jedno słowo i wtedy zdał sobie sprawę z tego, jak blisko niego jest Jungkook. Gdyby Taehyung pochylił lekko głowę, jego czoło spotkało by się z tym ślizgona. Chwila.. Jungkook myślał o nim przez cały ten czas? Czemu nie..

-Dlaczego miałbyś myśleć o mnie? Masz przecież tą osobę, w której się zakochałeś. Myśl o niej.- wywrócił oczami Kim robiąc ogromny krok do tyłu i oddalając się od starszego. 

-Ale ja właśnie to robiłem.- zaśmiał się pod nosem Jungkook robiąc krok do przodu. Dokładnie taki sam krok, jak ten, który jeszcze chwilę temu zrobił Tae tym samym z powrotem sprawiając, że byli bardzo blisko siebie.- Przez cały ten czas myślałem o osobie, która myślę, że jest najbliżej twojej definicji "kochania".

-O czym tym w ogóle..

-To ty Taehyung. Myślę, że to w tobie mogłem się zakochać. 

~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.

HejHej ^^

Przepraszam za późny update, ale wiecie koniec roku i wyciąganie ocen XD

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia oraz KOCHAM WAS ♥♥♥ (dzisiaj nawet z trzema serduszkami ah)

[chamsko zapraszam na moją drugą książkę Stay In Dreams XD]

If You pt.1 | VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz