13.

439 26 1
                                    

Powoli podniosłam powieki, ale po chwili przymknęłam je z powrotem... po około trzech minutach podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam po pokoju. Zauważyłam, że dziewczyny jeszcze śpią. Zerknęłam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Było dziesięć po szóstej... Podeszłam do swojego kufra i wzięłam czystą bieliznę, czarne rurki z wysokim stanem i białą oversize'ową koszulkę z napisem : „Whatever boys can do, girls can do better". Potem poszłam do toalety wykonać poranną rutynę i się ubrałam. Była dzisiaj sobota więc nie musiałam spieszyć się na żadne lekcje. Dlaczego więc nie poszłam spać dalej? Otóż dlatego, że ciężko byłoby mi zasnąć po tym jak się obudziłam... tak w sumie to wyspałam się nawet, także nie potrzebuję większej ilości snu. Pościeliłam łóżko i wyszłam z pokoju.

Szłam powoli po błoniach i myślałam, a raczej wyobrażałam sobie jak by to wyglądało jak bym miała rodziców. Może miałabym rodzeństwo... siostrę albo braciszka albo jedno i drugie...

Usiadłam pod jednym z drzew.

Do oczu napłynęły mi łzy. Szybko zamrugałam powiekami, ale nic to nie dało i po moich policzkach spłynęły łzy. Wypuściłam głośno powietrze.

— Czemu płaczesz?

Usłyszałam za sobą głos. Otarłam łzy ręką, starając się nie rozmazać jeszcze bardziej i odwróciłam się w stronę tego głosu. Syriusz...

Wskazałam ręką żeby usiadł obok mnie, co uczynił. Wtuliłam się w jego bok a on objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie mocniej.

— To powiesz mi co się stało?

— Znowu myślałam o rodzicach... a co gorsze przez głowę przeszło mi też co by było gdybym miała rodzeństwo...

W moich oczach ponownie pojawiły się łzy, które chłopak otarł kciukiem. Uśmiechnęłam się lekko do niego, a on to odwzajemnił.

— Przepraszam... — powiedziałam cicho.

— Za co?

— Za to, że prawie za każdym razem jak jesteśmy sami to płaczę...

— Nie musisz za to przepraszać... chociaż nie pogardziłbym twoim śmiechem.

W tym momencie lekko wbił palce w mój bok, a po chwili zaczął mnie łaskotać. Długo nie wytrzymałam, bo po chwili wybuchnęłam głośnym śmiechem.

— B-Bla... Black... — próbowałam coś powiedzieć, ale czarnowłosy mi to uniemożliwiał.

Nagle zostałam leciutko popchnięta na plecy, a nade mną zawisnął Syriusz, który nadal nie zaprzestał łaskotania mnie. Mój śmiech roznosił się po całych błoniach. Zapewne obudziłam cały Hogwart, ale nie dbałam o to w tej chwili...

— Syr... — znowu chciałam się odezwać. — Syriusz!

— Tak? — uśmiechnął się łobuzersko.

— Przes...przes...przestań! — pisnęłam ze śmiechu.

Zebrałam całą siłę jaką miałam w sobie i przepchnęłam Blacka. I tym razem to on leżał na plecach. Z szoku jaki go ogarnął przestał mnie dręczyć łaskotkami.

Nachyliłam się nad nim i szepnęłam:

— Nie rób tak więcej, bo pożałujesz... — uśmiechnęłam łobuzersko.

On jedynie w odpowiedzi dmuchnął mi w twarz chłodnym powietrzem. Patrzyliśmy sobie w oczy przez jakąś minutę...

Nasze twarze przysunęły się do siebie o kilka centymetrów.

Prawie stykaliśmy się nosami.

Jego wzrok zszedł na moje usta.

Lekko się przysunęłam i gdy nasze wargi miały się ze sobą złączyć nagle...

Lekko się przysunęłam i gdy nasze wargi miały się ze sobą złączyć nagle

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział krótki, ale jest c:

my story with marauders || syriusz black [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz