18.

246 25 0
                                    

— Czy księżniczka Elizabeth raczy w końcu wyjść z tej łazienki? — Lily.

Nie spodziewałam się tego po niej, ale po naszej ostatniej wymianie zdań na błoniach odzywa się do mnie w taki właśnie sposób. Oczywiście moja duma nie pozwala sobie na takie coś i nie jestem jej dłużna jednak w przeciwieństwie do niej nie odzywam się aż tak złośliwie... staram się to ignorować jednak różnie to bywa. Tym razem postanowiłam tak zrobić.

Skończyłam poranną toaletę, zgarnęłam piżamę i wyszłam z pomieszczenia.

— Nareszcie.

Kiedy rudowłosa weszła do toalety odezwałam się szeptem:

— O co jej znowu chodzi?

Marlena przewróciła oczami i westchnęła. Widziałam, że jest już zmęczona moją sprzeczką z Lily, ale na razie nic nie wskazywało na to by miało się między nami coś naprawić.

— Nie wiem.

— Marlena, mam do ciebie prośbę...

— Hmm?

— Mogłabyś z nią pogadać i dowiedzieć się czemu odzywa się do mnie w taki sposób?

— Liz, mówiłam ci już coś na ten temat... — znowu westchnęła. — Sama z nią pogadaj, może w końcu się pogodzicie...

— Raz jak próbowałam z nią pogadać to mnie totalnie zignorowała — opadłam na swoje łóżko.

— Nie wiem czy mi się to uda — jęknęła.

— No proszę... — przeciągnęłam ostatnią samogłoskę.

— Dobrze, spróbuję — dziewczyna rozłożyła ramiona, abym ją przytuliła co z radością uczyniłam.

— Kocham cię, Mar — powiedziałam z uśmiechem.

— Ja ciebie też — odpowiedziała.

  Przed chwilą skończył się trening quidditcha, totalnie zmęczona poszłam do szatni żeby się przebrać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przed chwilą skończył się trening quidditcha, totalnie zmęczona poszłam do szatni żeby się przebrać. To był chyba mój najgorszy trening. Przez ciągłe kłótnie z Lily nie mogę się na niczym skupić. Chcę to już zakończyć, ale ona nie chce ze mną rozmawiać. Mam nadzieję, że uda się Marlenie porozmawiać z Evans i dowiedzieć się o co jej tak naprawdę chodzi.

— Coś się stało Liz? — zapytał Syriusz kiedy wyszliśmy z szatni.

— Wszytko jest w porządku — burknęłam pod nosem.

— Elizabeth...

— Możesz mi powiedzieć — powiedział przyjaźnie.

Zatrzymałam się na chwilę, a potem odpowiedziałam:

— Ale nie muszę.

my story with marauders || syriusz black [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz