22.

226 20 3
                                    

Następnego dnia do Jamesa przyjechał Remus i Peter, Syriusz też miał przyjechać, ale jego matka zrobiła mu domowy areszt.

Jedyny sposób w jaki chłopakom udało się porozumiewać to przez magiczne lusterko. Poległo ono na tym, że zamiast swojego odbicia było w nim widać tę drugą osobę siedzącą przed drugim lusterkiem.

Całą grupą postanowiliśmy pojechać nad jezioro. Ja, Lily i Marlena postanowiłyśmy przygotować coś do jedzenia dla nas wszystkich. Chłopcy natomiast poszli po koce i jakieś dmuchane koła czy coś w tym stylu.

Gdy byliśmy wszyscy gotowi, ruszyliśmy na plażę. James mówił, że nad to jezioro, nad które w tym momencie idziemy mało kto przychodzi. Dlatego jest to jego ulubione miejsce poza Hogwartem.

Rozłożyliśmy koce oraz inne nasze rzeczy na piaszczystej plaży. Wszyscy zdjęliśmy ubrania, które mieliśmy na strojach kąpielowych i powoli wchodziliśmy do wody. Z początku była zimna, ale im głębiej się zanurzyło tym było przyjemniej. James podpłynął do Lily i ją ochlapał, ona nie była mu dłużna gdyż już chwilę później nawzajem się chlapali i śmiali. Marlena i Remus dołączyli do nich, Peter stał bliżej brzegu i przyglądał się nam, a ja zanurkowałam po to by wynurzyć się między resztą i również dołączyć do zabawy.

Po około trzech godzinach wygłupów w jeziorze wyszliśmy coś zjeść. Usiedliśmy na kocach i wyjęliśmy przygotowane przez nas kanapki, owoce i napoje. Nie obyło się oczywiście bez rozmów oraz śmiechów. Kiedy już się najedliśmy odczekaliśmy chwilę, a potem zamierzaliśmy iść znów do wody, tym razem pograć w „siatkówkę" w wodzie. Ja zostałam na chwilę, bo powiedziałam, że mogę posprzątać po nas papierowe talerzyki, a resztę schować do koszyka. Podeszłam z tymi talerzykami do śmietnika stojącego przy lesie znajdującym się tuż obok plaży. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam niedaleko czarnego psa. Wystraszyłam się i natychmiast odwróciłam się aby pobiec do przyjaciół. Zanim to jednak zrobiłam chciałam się upewnić czy napewno się nie przewidziałam więc z powrotem spojrzałam w las. Nic tam nie było, żadnego psa... Chwila, nie ma tam zwierzęcia, ale jest jakiś człowiek. Zaraz, czy to Syriusz? Co on tutaj robi? Szybko ruszyłam w jego stronę. Nie przejmowałam się tym, że w moje bose stopy wbijały się szyszki leżące na ziemi. W tym momencie byłam ciekawa co robi tutaj Black. Przecież ma areszt domowy. Kiedy byłam bardzo blisko od razu się do niego przytuliłam co odwzajemnił.

— Syriusz, co ty tutaj robisz? — zapytałam odsuwając się od niego.

— Uciekłem z domu — odpowiedział.

— Jak ci się to udało? Nie miałeś aresztu domowego?

— Miałem, ale moi rodzice musieli gdzieś wyjść więc skorzystałem z okazji i wymknąłem się.

Przyjrzałam się jego twarzy. Miał rozcięty łuk brwiowy. Nie zauważyłam tego wcześniej.

— Co ci się stało? — wskazałam dłonią na jego twarz.

— Nic — zmieszał się. — Po prostu się przewróciłem — podrapał się po karku.

— Niech ci będzie, chodźmy do reszty — powiedziałam i ruszyłam w stronę plaży. — Są Remus, Peter, James, Lily i Marlena.

—Nie mieliśmy okazji pogadać po tym co się wydarzyło na peronie... — zaczął.

Zatrzymałam się i spojrzałam na niego.

— Przepraszam za tamto moje zachowanie — spuściłam głowę.

— Hej, nie musisz przepraszać — podniósł mój podbródek dłonią. — W końcu ktoś jej powiedział jaka jest, nie przejmuj się tym. Ja też wiele razy próbowałem to powiedzieć, ale wtedy zawsze zamykała mnie w pokoju bez jedzenia, na przykład. A tam nie mogła zrobić tego ani niczego podobnego.

— No nie wiem, widziałam jak sięga po różdżkę do szaty...

— Po prostu się nie przejmuj, nie pozwolę jej obrażać i używać zaklęć na moich przyjaciołach — uśmiechnął się lekko.

Odwzajemniłam uśmiech.

— Chodźmy już — dodałam.

Kiedy pojawiliśmy się na plaży James był przy kocu. Spojrzał na nas.

— Liz gdzie ty byłaś? Martwiłem się — powiedział. — Syriusz? Stary co ty tutaj robisz?

Chłopcy przywitali się uściskiem dłoni. Reszta naszych przyjaciół zaczęła przychodzić do nas. Chwilę później młody Black dołączył do nas i tym razem całą grupą poszliśmy do wody.

Nad jeziorem siedzieliśmy do około szesnastej. Potem zgarnęliśmy nasze rzeczy i ruszyliśmy w stronę domu. Państwo Potter na początku byli zdziwieni widokiem czarnowłosego, ale potem przyjęli go z otwartymi rękoma.

  Następnego dnia Lily i Marlena wracały już do swoich domów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnego dnia Lily i Marlena wracały już do swoich domów. Długo się żegnałyśmy. Lily zaprosiła mnie i blondynkę do siebie na kilka dni. Dwa dni później Peter i Remus wrócili do siebie. Zostałam ja, James i Syriusz.

Jednego dnia rodzice okularnika wysłali nas po zakupy na ulicę Pokątną. Kiedy tam dotarliśmy od razu ruszyliśmy do odpowiednich sklepów. Nie obyło się bez żartów i wygłupów, ale przy chłopakach to normalne. Gdy wyszliśmy już z ostatniego sklepu nagle przed nami wyrosła Walburga Black.

— Co ty sobie wyobrażasz?! Nie masz prawa wychodzić z mojego domu bez pozwolenia! — zaczęła się wydzierać.

— Wcale nie dziwię się Syriuszowi, że uciekł od pani — powiedziałam.

— Ty już się zamknij głupia szlamo! Masz za długi język blondyneczko.

Szybko wyciągnęła różdżkę, upewniła się, że nikt nie patrzy i machnęła nią. Świat zawirował mi przed oczami. Poczułam jak upadam na ziemię, dalej nie wiem co się działo.

 Poczułam jak upadam na ziemię, dalej nie wiem co się działo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
my story with marauders || syriusz black [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz