Nadal bawisz się w koleżeńskie spotkania?

426 30 2
                                    

-- Gotowy? -- spytał cicho gdy przywitał się z Harry'm.

-- Jak najbardziej -- uśmiechnął się do niego gdy ten otworzył mu drzwi i poczekał aż szatyn wsiądzie do auta -- gdzie jedziemy?

-- Gdzieś indziej gdzie planowałem. Pogoda wszystko zepsuła. Okropny październik -- westchnął -- jedziemy do pizzerii.

-- pizzerii?

-- tylko nie mów, że jesteś na diecie -- szepnął -- i zamówisz tylko sałatkę.

-- Spokojnie -- zaśmiał się -- Nie jestem taki, Lou. Po prostu tak się zapytałem -- posłał mu szczery uśmiech. Szatyn skinął głową i ruszył.

Harry spoglądnął na szatyna i zagryzł wargę. Chłopak bardzo mu się podobał i dawno wiedział kto to Louis Tomlinson tylko nigdy nie uganiał się za nim tak bardzo i od razu postanowił sobie odpuścić chłopaka.

Spojrzał po chwili przed siebie -- będziemy musieli się kawałek przejść to dam Ci swoją kurtkę bo nie mam parasolki -- mruknął, gdy stanęli na światłach.

-- Nie trzeba...

-- Trzeba.

-- Kocham deszcz i nie trzeba -- spojrzał na niego.

-- Ale nie chcę abyś się rozchorował, może któregoś innego dnia zaplanuje jakiś wypad albo może już randkę na deszczu -- uśmiechnął się do niego na co ten zachichotał.

Resztę drogi pozostali w ciszy. Radio cicho grało. Louis wyskoczył z auta i szybko pobiegł na drugą stronę zanim Harry zdążył odpiąć pasy. Szatyn stał już ze swoją kurtką obok loczka i podał mu ją -- dziękuje, Lou -- na jego twarzy cały czas gościł mały uśmiech rozmyślając o chłopaku, który był po jego prawej stronie.

Po pięciu minutach doszli do małej pizzerii -- byłeś tu kiedyś? -- spytał Louis.

-- Nie, nie wiedziałem nigdy o tym miejscu -- mruknął i oddał mu kurtkę ponownie mu dziękując za nią. Weszli do przytulnego pomieszczenia od razu zderzając się z zapachem pizzy. Louis chwycił dłoń młodszego chłopaka a po ich ciałach od razu przeszedł przyjemny dreszcz. Szatyn szybko zignorował to uczucie, ponieważ obiecał sobie ostatnio, że nie pokocha Harry'ego Styles'a nie łamiąc sobie tym samym serca. Poszli na sam koniec przy oknie.

-- Najlepsze miejsca -- uśmiechnął się do bruneta. Po chwili gdy usiedli kelnerka przyniosła im menu i szybko zdecydowali się na co mają ochotę -- podoba ci się tutaj?

-- Mhm, jest ślicznie -- rozejrzał się dookoła. Między nimi była bardzo przyjemna cisza. Co jakiś czas spoglądnęli na siebie uśmiechając się nawzajem.

Harry zagryzł wargę stresując się jeszcze bardziej. Cisza już trochę go przytłaczała -- Co ty taki smutny, Harreh? -- spytał cicho Louis.

-- Nie jestem smutny, Louis -- uśmiechnął się do niego.

Louis kiwnął głową i swoje spojrzenie zwrócił na bruneta. Po dziesięciu minutach dostali swoje pizzę życząc sobie smacznego posiłku.

Louis zaczął jakiś temat z chłopakiem śmiejąc się przy tym jedząc pizzę. Swobodna rozmowa bez skrępowania ich się trzymała. Czuli się dobrze w swoim towarzystwie opowiadając sobie głupie żarty i śmiejąc się z tego wzajemnie.

*

-- Dziękuję za miły wieczór -- uśmiechnął się do Louisa gdy byli już pod jego domem -- było naprawdę przyjemnie.

-- Cieszę się, że ci się podobało -- uśmiechnął się. Między nimi była cisza -- uważam, że musimy to powtórzyć.

-- Tak, również tak uważam -- zachichotał -- nie patrz do góry. W oknie stoi moja mama z tatą. Zrobisz jeden niewłaściwy ruch to mój tato Cię chyba rozniesie -- zaśmiali się obaj.

-- Skąd wiesz skoro tam nie spojrzałeś?

-- Intuicja. Poza tym nie znam ich od wczoraj, Louis -- spuścił głowę uśmiechając się -- ch-chyba muszę już iść -- spojrzał po chwili w jego oczy -- jeszcze raz dziękuję za udany wieczór. Było... było naprawdę przyjemnie.

-- Też tak uważam -- zaśmiał się i zauważył jak Harry się oddala.

-- Pożegnałbym się z Tobą inaczej ale no wiesz... może w innych okolicznościach -- szepnął.

-- Następnym razem pożegnamy się w aucie na końcu ulicy -- zasugerował.

-- Dobrze, do zobaczenia Louis -- pomachał i wszedł do domu.

-- Cześć Harry -- również mu odmachał i zagryzł wargę. Wszedł do auta i odjechał. Myśląc o pięknych malinowych ustach i zielonych oczach bruneta.

*

-- Opowiadaj jak było na randce -- pisnęła Gemma gdy weszła do jego pokoju.

-- To nie była randka, Gemms -- przewrócił oczami i poprawił się na łóżku -- koleżeńskie spotkanie.

-- Głupek -- parschnęła -- nadal bawisz się w koleżeńskie spotkania?

-- Jak widzisz -- wzruszył ramionami -- czuję się dobrze w jego towarzystwie i może okay zgodziłbym się teraz na randkę, ale coś mi nie gra w jego zachowaniu.

-- Co niby?

-- Tak nagle mnie zauważył mimo, że chodzimy do jednej szkoły przez dwa lata -- szepnął.

-- To chyba nic dziwnego. Może zobaczył Cię wcześniej ale zrozumiał, że teraz jest dobra okazja. Dlaczego uważasz, że każdy coś kombinuje przed Tobą?

-- Ale co taki przystojny chłopak jak Louis chciał ode mnie?

Gemma spojrzała na niego pytająco -- a co jest z Tobą nie tak?

-- Wszystko? -- puścił głowę i szepnął -- nie wiem no... na pewno nie pasuje do Louisa. O-on jest inny niż ja. Przystojny, atrakcyjny, ma ładne ciało, każdy go lubi -- wymieniał -- nie pasujemy do siebie.

-- Hola hola nie zapędzaj się tak Harry. Jesteś również piękny, atrakcyjny, masz piękne ciało i tyłek, którego Ci zazdroszczę -- zaśmiali się obaj -- uważam, że powinieneś spróbować z Louisem. Skoro widzisz, że się jeszcze stara. Nie możesz go odpychać bo da sobie spokój dlatego jak będzie kolejne spotkanie i wspomnienie o randce zgódź się a na pewno nie pożałujesz -- uśmiechnęła się.

Harry posłał jej nieśmiały uśmiech -- tak myślisz?

-- Pasujecie do siebie poza tym ostatnio słyszałam jego rozmowę z Bebe. Mówił o tobie same dobre rzeczy i pokazywał jej zdjęcia. Po prostu się w tobie zakochał.

-- Skąd to niby wiesz?

-- Stałam za nimi w sklepiku a oni mnie nie widzieli.

Harry westchnął i usiadł tak aby mieć głowę na nogach siostry, która zaczęła bawić się jego włosami -- ja coś się będzie działo albo będziesz chciał poradę to do mnie przyjdź dobrze?

-- Oczywiście Gemms

<3 

Miłego wieczoru <3 

Beautiful mess▪larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz