To nadal nie wywiązuje Cię z mojej wściekłości do Ciebie.

221 17 1
                                    

-- Może być? -- spytał się Zayna gdy znów się przebrał.

-- Wyglądasz niesamowicie -- szepnął jedząc kolejne ciastka.

Harry obejrzał się w lustrze. Jego nogi tak jak zawsze były odziane w czarne rurki, na stopach były okazjonalnie vansy, które kupił specjalnie dla Louisa. Uważał, że gdy pary mają te same ciuchy wygląda to słodko i uroczo. Brunet po prostu nie mógł się nie zgodzić. Na górze zaś była koszula z różami. Na wszelki wypadek wziął sobie pudrowy sweterek, który lubi też Louis.

Włosy miał rozpuszczone jednak czarna gumka zawsze była na jego ręce. Położył się koło Zayna kładąc swoją głowę na jego brzuchu -- czy gdy zacząłeś być z Liamem -- wziął ciastko -- to czy odrazu powiedzieliście wszystkim o sobie?

-- Nie, czekaliśmy jakieś dwa miesiące. Musieliśmy zobaczyć czy wypali. A czemu pytasz?

-- Tak się zastanawiałem ostatnio. Przeczytałem jakiś artykuł o tym i tak pomyślałem o was.

-- Oh, okay -- uśmiechnął się i zostali w ciszy. Lubili spędzać samemu czas, we dwójkę. Harry wiedział, że Zayn to jedyna osoba, której może w pełni zaufać. Przyjaźnią się od dziesięciu lat i ta przyjaźń jaka łączy ich nie łączy nikogo innego -- chyba, że ty masz kogoś i nie wiesz co masz robić bo to twój pierwszy związek.

-- Nie -- zaśmiał się -- byłbyś pierwszą osobą gdybyś się dowiedział -- wstał gdy jego telefon zaczął dzwonić.

-- Hej, jesteś już? Super, to schodzimy -- uśmiechnął się gdy usłyszał głos chłopaka. Pogonił czarnowłosego i szybko zeszli na dół.

Pożegnali się z rodzicami i Gemmą i wyszli. Harry podszedł do Louisa składając pocałunek na jego policzku. Zayn już dawno usiadł w aucie -- dlaczego nie w usta? -- spytał cicho.

-- Bo jest Zayn tutaj a on widzi wszystko -- złapał jego dłoń -- Może później.

Szatyn przewrócił oczami ale po chwili się uśmiechnął -- Wyglądasz pięknie -- pocałował jego czoło i otworzył mu drzwi.

Zayna mówił Louisowi jak pojechać do Liama i gdy tylko byli pod domem Zayn wyszedł i ruszył w stronę jego domu -- długo go nie będzie -- spytał.

-- Dziesięć, piętnaście minut -- spojrzał na Louisa -- a co?

-- To 'może później' nastąpiło by teraz -- Harry zaśmiał się i szybko cmoknął jego usta -- żarty sobie robisz?

-- Oczywiście, że tak -- zaśmiał się i położył dłonie na jego twarzy. Złączył ich wargi w namiętnym pocałunku. W aucie był tylko dźwięk ocierania się ich warg i to podkręcało ich jeszcze bardziej. Gdy zabrakło im oddechu odczepili się od siebie i uśmiechnęli się.

-- To było... wow -- powiedział ciężko.

-- Zgadzam się -- cmoknął szybko jego usta. Złapali się za dłonie i spojrzeli w prawo. Zayna i Liama nadal nie było -- trzeba dać im się nacieszyć. Jeżeli nie to będą się migdalić przy nas -- szepnął.

-- Migdalić?

-- Całować -- wyjaśnił -- rozmawiałem o tym z Zee to obiecał, że będą się ograniczać albo pójdą gdzieś na balkon.

-- Albo tam gdzie będą spać.

-- Albo -- zaśmiał się i zauważyli jak Zayn i Liam idą  w stronę auta -- Hej Lee.

-- Cześć -- przybił z nimi żółwika. Wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać aż nie dojechali do domu Bebe. 

*

-- Nadal się boisz? -- spytał Liam gdy stali na dworze i szykowali się do puszczenia fajerwerek.

-- Czego się boisz? -- spytał Louis patrząc na chłopaka.

-- Hazz od zawsze boi się fajerwerek -- zaśmiał się i odszedł.

Między Louisem a Harry'm była cisza. Spuścił głowę gdy czuł wzrok Louisa na sobie -- czemu mi nic nie powiedziałeś?

Brunet wzruszył ramionami i nerwowo zagryzł swoją wargę -- Harry, dobrze wiesz, że możemy iść do domu i patrzeć na to z okna. Nie możesz patrzeć na to skoro się boisz -- złapał jego dłonie.

-- Jeżeli ty chcesz to tutaj zostańmy.

-- Harry...

-- Ale ja odejdę trochę dalej i będę patrzeć tam -- pokazał na oddalone miejsce koło ławki -- ty idź do nich.

-- Nie. Pójdziemy razem, chodź -- złączył mocniej ich dłonie i poszli do wcześniej wspomnianego miejsca przez Harry'ego.

-- Chciałeś przeci...

-- Chce być z Tobą bo się boisz, tak? -- spojrzał w jego oczy i pocałował czoło -- najwyżej później przyjdę tutaj z chłopakami, dobra?

-- Dobra -- stanął tyłem do chłopaka opierając się na jego klatce piersiowej. Obaj obserwowali swoich przyjaciół, którzy rozmawiają ze sobą o czymś. Poczuł jak Louis odchyla kawałek jego szalika i całuje szyję -- gilgocze -- zachichotał ale pozwolił mu na więcej. Po jego ciele przeszedł go przyjemny dreszcz -- Lou -- zachichotał ponownie i zagryzł wargę.

-- Tak?

-- K-kontynuuj -- szepnął i nagle Louis przestał -- ej! -- pisnął i odwrócił się do niego -- tak nie można!

-- Yy... -- zastanowił się -- można -- zaczął się śmiać z miny chłopaka.

-- Okay, zobaczymy -- prychnął i znów odwrócił się do niego tyłem. Ręce włożył do kurtki i nie reagował na śmiech Louisa i na jego przytulasy.

-- Zemścisz się na mnie? -- szepnął do jego ucha.

-- Tak, i nawet nie będziesz wiedział kiedy, skarbie -- mruknął i odszedł kawałek dalej. Poczuł jednak jak Louis staje koło niego i nie ma zamiaru odejść.

Do końca roku zostało jakieś dziesięć minut. Wszyscy podeszli do chłopaków -- Nie podchodzicie?

-- ja nie -- wzruszył ramionami i spojrzał na przyjaciół.

-- Zostanę z nim -- uśmiechnął się -- ale zostawcie trochę to później przyjedziemy -- mruknął.

-- Jasne, nie ma sprawy.

Harry odszedł od Louisa i podszedł do Bebe, która go przytuliła aby dać im więcej ciepła -- jejciu, jesteś zimny, chcesz koc? -- spytała.

-- Nie, spokojnie dam sobie radę -- uśmiechnął się.

-- Przyniosę Ci, Hazz -- poklepała go po ramieniu i odeszła od niego. Chwilę później wróciła z trzema kocami -- Dwa dla Ciebie i jeden dla mnie -- pomogła mu się opatulił kocami i po chwili znów się wtuliła w jego ciało.

-- Dziękuję Bebe -- pogłaskał ją po plecach.

-- Trzy minuty -- powiedział Liama i wszyscy odeszli.

-- Nie odzywasz się do mnie teraz? -- poszli bliżej domu -- Harry?

-- Odzywam. Nie rozumiem dlaczego miałbym się nie odzywać -- zagryzł wargę patrząc w niebo.

-- Bo jesteś na mnie zły?

-- Nie jestem -- uśmiechnął się do niego i znów spojrzał na niebo.

Bebe poinformowała ich, że została ostatnia minuta do odliczania -- może zdecydujemy przez te kilka sekund co będziemy robić?

-- Co masz na myśli, Louis?

Louis zaśmiał się i spojrzał na niebo a gdy usłyszał odliczanie złączył ich wargi. Na szczęście wszyscy byli zajęci sobą i nie widzieli chłopców.

Ich usta delikatnie się o siebie ocierały wywołując tylko lekkie otarcia jednak to im wystarczyło aby było romantycznie. Bo było i żaden z nich nie mógł zaprzeczyć.

Harry wyciągnął ręce ku jego buzi a
Louis w stronę ich bioder. Odczepili się po chwili od siebie i odrazu spojrzeli w stronę przyjaciół -- To nadal nie wywiązuje Cię z mojej wściekłości do Ciebie. Szczęśliwego nowego roku, skarbie - zaśmiał się i gdy zauważył, że nie będą puszczać już fajerwerek podszedł do przyjaciół.

Beautiful mess▪larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz