Niech ci sprzyjają słonko.

184 15 0
                                    

-- Nie mogę się doczekać aż będę miał te małe istoty w dłoni -- pisnął Harry siedząc w aucie

-- Kochasz koty, hmm? -- spytał i położył rękę na jego kolanie.

-- Tak! Są śliczne! Takie miłe, pyciutkie! Puchate i kochane!

-- Wolę psy -- zaśmiał się -- Ale koty są spoko -- uśmiechnął się do chłopaka i zaparkował pod domem babci. Przybliżył się do chłopaka chcąc złożyć na jego ustach buziaka. Jednak Harry się odsunął i uśmiechnął się chamsko.

-- Mówiłem Ci. Dopóki mi nie przejdzie nie masz na co liczyć -- pstryknął go delikatnie w nosek. Wysiadł z auta i szybko ruszył w stronę domu babci chłopaka.

Zapukał kilka razy nie czekając na Louisa -- dzień dobry, pani Grace! -- przytulił się do niej.

-- Witaj chłopcze -- pogłaskała go po włosach i wypuściła do środka -- Lou... -- zaśmiała się i również się do niego przytuliła.

-- Hej babciu -- pocałował jej czoło i wszedł do środka -- siadaj a ja zrobię herbatę.

Harry odrazu poszedł do małych kotów biorąc sobie je na kolana -- zostawia je pani?

-- Oddaje, jest wiele chętnych a ja już nie wyrabiam z karmą dla Mini -- zaśmiała się -- dziękuję skarbie -- uśmiechnęła się do wnuka odbierając od niego herbatę. To samo zrobił Harry. Optoczył się kotami wokół siebie więc Louis nie mógł liczyć nawet na załączenie dłoni -- ile jesteście razem?

-- Pół miesiąca -- uśmiechnął się do babci Louis -- jeszcze wszystko świeże.

-- Tak -- mruknęła -- słyszałam, że lubisz gotować i piec Harry. To prawda?

-- Tak. Marzę aby kiedyś otworzyć własną restaurację.

-- Trzymam kciuki. Jeżeli chcesz mogę ci dać moje przepisy na wypieki, znajdzie się tam kilka dań głównych.

-- Nie chce robić kłopotów, pani Grace. To są pani przepisy i...

-- To, że jestem stara to nie znaczy, że nie pamiętam rzeczy bez których nie mogłabym żyć -- wstała i wyszła na chwilę -- mam jeszcze kilka kopii tych przepisów. Jak dziewczynki na wakacje przyjeżdżają to chcą przypisywać.

-- Dziękuję -- odebrał od niej teczkę -- to miłe.

-- Niech ci sprzyjają słonko -- zaśmiała się po chwili pytając o coś Louisa.

*

-- Już się nie gniewasz? -- spytał gdy leżeli w łóżku. Harry smarował swoje dłonie ładnym kremem a Louis patrzył na jego ciało.

-- Gniewam -- zagryzł wargę i chwilę później położył się koło szatyna -- i na chwilę obecną nie mam głowy do przytulania i całowania więc odpuść sobie jakiekolwiek podejścia -- położył się chwytając swój telefon. Położył się tak, że Louis nie miał się jak przytulić do niego.

-- Hazz... -- jęknął głośno -- proszę Cię skarbie. Nie rób mi tego -- przybliżył się do niego i zagryzł wargę.

-- Sądzisz, że mam ochotę przytulać się do Ciebie i całować Cię gdy w głowie widzę jak patrzyłeś na tego kelnera wzrokiem jakim nie patrzyłeś na mnie?

Louis przewrócił oczami -- jaki to niby był wzrok?

-- Jakbyś... -- położył telefon na klatce i spojrzał na chłopaka -- chciał go wziąć w tamtej chwili nie patrząc na innych a zwłaszcza na mnie.

-- Wydaje ci się skarbie -- zaśmiał się -- poza tym -- wykorzystał sytuację i ręką objął brzuch chłopaka -- Tak jak wczoraj byłeś ubrany albo na naszą pierwszą randkę, byłeś taki niewinny, słodki. Też na Ciebie tak patrzyłem. Przypomnij sobie kochanie. Tamtego dnia przekroczyłeś wszystkie bariery możliwości.

-- Znaczy?

-- Byłeś wtedy bardzo podniecający -- mruknął i zaczął całować jego szyję -- i ty nawet nie wiesz jak na mnie działasz -- Harry zachichotał ale pozwolił mu całować swoją szyję i zrobić kilka malinek.

-- Ale wiesz, że przez dłuższy czas nic z tego nie będzie?

-- Co? Nie rozumiem?

-- Chodzi o seks. Ja nie chce narazie go uprawiać. Musimy ze sobą trochę być abym Ci się oddał.

-- Wiem kochanie -- odczepił się od niego i położył się obok opierając się na łokciach -- I ja nie zamierzam Cię do niczego zmuszać. To twoja sprawa kiedy będziesz chciał to zrobić. Kiedy będziesz gotowy to mi powiesz, dasz jakiś znak, tak?

-- Tak -- uśmiechnął się słabo i przybliżył się do niego. Złożył pocałunek na jego ustach -- dziękuję.

-- Za co?

-- Za to, że jesteś -- wzruszył ramionami odkładając telefon i kładąc się koło Louisa.

-- Też Ci dziękuję, kochanie -- szatyn pocałował jego policzek i wtulił się w jego ciało -- dobranoc.

-- Dobranoc, śpij dobrze Lou.

💚💙

Beautiful mess▪larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz