Kiedy wszystko było gotowe, przysięga zapamiętana, Rafael ubrany i stremowany a Laiko podekscytowany nadszedł czas naznaczenia.
Wyszliśmy z groty. Rafael miał mokrą dłoń od stresu, więc prowadziłam go trzymając pod rękę. Kiedy stanął na przeciwko Laiko przełknął głośno ślinę na co ja uśmiechnęłam się powstrzymując śmiech. Odsunęłam się i wtedy Rafael przyłożył swoją dłoń do czoła swojego smoka.
-Ja Rafael Delavega Konsorle były łowca smoków uroczyście przysięgam być wiernym swojemu smokowi i walczyć u jego boku. Mój wróg to twój wróg, przyjaciele są wspólni. Dzielę z tobą moje życie, serce i odwagę. Smoczym jeźdźcem zostanę i tobie swą pomoc ofiaruje na zawsze.
Zauważyłam zdziwienie na twarzy Rafaela gdy poczuł to samo pieczenie w dłoni co ja przy swoim naznaczeniu i tak samo nim zdążył zabrać rękę Laiko zaczął mówić.
-Ja Laiko syn Onyksa Dorana, zwiadowca Wiecznego Stada i Złotej Doliny uroczyście przysięgam być wiernym swojemu jeźdźcy, walczyć u jego boku. Mój wróg to twój wróg, przyjaciele są wspólni. Dzielę z tobą moje życie, serce i magię. Smokiem jeźdźcy zostanę i tobie swą pomoc ofiaruje na wieczność.
Kiedy naznaczenie dobiegło końca ziemia ponownie zadrżała, jednak nie tak mocno jak poprzednim razem. Mimo to, to był dobry znak. Rafael został jeźdźcem, został jednym z nas, członkiem stada. Byłam szczęśliwa i miałam nadzieje, że Rafael także. Niestety nasza radość nie potrwała długo. Kiedy świętowaliśmy poczułam niepokój całego stada. Solon podniósł się i zaczął rozglądać. Nie musiał nic mówić ani nawet pomyśleć. Od razu wsiadłam na jego grzbiet i położyłam się mu na głowie by nie pokaleczyć nóg o łuski, bo nie mieliśmy czasu na zakładanie siodła. Solon wzleciał w powietrze i bez słowa znikneliśmy w koronach drzew. Wzrokiem mojego smoka widziałam wszystko z bliska, nie potrzebowałam lunety. Dzięki tej możliwości szybko znaleźliśmy powód naszego niepokoju. Polana, na której zmarła moja matka płonęła. Drzewo stworzone przez Solona stało w ogniu i zamieniało się w popiół. Chcąc wiedzieć co się stało przelecieliśmy nad pożarem i ruszyliśmy w stronę zamku. Wiedzieliśmy, że to ryzykowne, ale musiałam poznać powód zniszczenia mojego sanktuarium. Jak się okazało pod zamkiem właśnie stał nie kto inny, a Lotaro ze swoim wojskiem. Mieli pochodnie i dzbany po oliwie. Widząc smoka rozpoczęli jak sądzę swój plan. Wszczęli alarm, że smok atakuje. Zaczęli robić zamieszanie, siać panikę wśród ludzi. Postanowiłam zrobić radykalny krok. Ludzie musieli uwierzyć, że nic im nie grozi. Więc zrobiłam to. Ustałam na głowie smoka i pokazałam wszystkim swoją sylwetkę. Na poczatku nikt mnie nie zauważył. Ale po chwili zostałam dostrzeżona przez jedną osobę, ta pokazała mnie palcem i krzyknęła coś. Po niej zauważyli mnie inni. Wyszli poza mury, stali i wskazywali mnie palcami. Ich twarze wyrażały różne emocje. Od pełnego szoku, po czyste szczęście. Poprosiłam alfę by zawrócił. Na ich oczach Solon zaczerpnął w usta wodę, poleciał na polanę i wypluwając wodę machał skrzydłami tak, że powodował sztuczny deszcz. Pożar ugasł po czym, choć wiem że to bardzo ryzykowne kazałam Smokowi podlecieć jak najbliżej zamku tak by ludzie mnie widzieli i słyszeli.
Kiedy już to zrobił odezwałam się.
- Tak! Magiczny las ma po swojej stronie człowieka. Tak to ja nim jestem. To ja pokonałam ostatniego łowcę, którego nasłano na moje stado! Jeźdźcy smoków powrócili!
Podniosłam w górę pięść. Ludzie zawiwatowali. Lecz przerwał im Lotaro.
- Mówisz że powróciliście! A widzę tylko ciebie. Jeden jeźdźca na całe stado, to nie za mało?
- Wystarczająco! Jestem jeźdźcem alfy! Tak patrzysz na alfę głupi człowieku. Jego stado to moje stado! I dzięki mnie znajdziemy kolejnych jeźdźców! Ten kto przejdzie przez magiczną mgłę i nadal będzie u zmysłów przejdzie próbę i okaże się godzien dosiadać smoka! Mówię to dziś i będę to powtarzać aż do śmierci. Jeźdźcy powrócili! Czasy kiedy to magiczny świat i ludzie żyli w zgodzie powróci! Już niebawem!
W jednej chwili zauważyłam, że Lotaro bacznie mi się przygląda i coś sobie uświadomił. Spanikowałam, jednak Solon przekazał mi umysłem bym się nie przejmowała. Po moich słowach ludzie będą chcieli zostać jeźdźcami i Lotaro straci poparcie. Wieść się rozniesie i w końcu będziemy mieli prawdziwą armię. Będziemy mogli walczyć. A Lotaro będzie bał się nas zaatakować. Spokojniejsza już powiedziałam alfie że możemy wracać. Kucnełam i dla większego efektu oparłam się ręką o czoło Solona, obejrzałam się na mój lud. Byli szczęśliwi, wręcz zachwyceni, pełni nadziei że każdy z nich będzie mógł zostać jeźdźcą. Ci którzy utkną we mgle zostaną oddaleni od Złotej Doliny i gdy tylko opary mgły przestaną działać ich umysły wrócą do stanu poprzedniego. Dlatego cieszę się, że będą próbować chociaż słyszeli mroczniejsze wersje niż ta prawdziwa o mgle otaczającej nasze stado. Nikt tak naprawdę nie wie gdzie ona się zaczyna, a gdzie kończy i na jak dużym obszarze jest zawieszona. Ale ludzie o czystych sercach i umysłach przejdą próbę. A wtedy zostaną jednymi z nas. Dostąpią zaszczytu. I teraz wiem, że Iskariot nie będzie ostatnim jeźdźcą. O ile w ogóle na to zasłuży.
CZYTASZ
Żyjąc w Ogniu
Fantasy[ZAWIESZONE/ POPRAWKI] Gdy małe niemowlę zostaje porzucone, Solon postanawia się nim zająć i wychować. Jednak trudno jest wychować ludzkie dziecko gdy jest się... Smokiem....