Rozdział 16 // NadAlfa

94 8 0
                                    

Ruszyłam za starcem w stronę gór położonych niedaleko wioski, których przeznaczeniem było chronić tę stronę miasta przed wrogami, zamiast muru. 

Weszliśmy na szczyt jednej góry i zatrzymaliśmy się w miejscu umiejscowienia dość dużej jaskini. U jej rozwidleniu leżał ogromny głaz z licznymi kolcami i wypustkami, pokryty śniegiem.
Wtedy czarownik wypowiedział słowa w języku smoków.
-Arise draconis. Alfa løpet alfama.
Co znaczy: Powstań smoku. Alfo nad alfami.
Po wypowiedzianych słowach nic się nie wydarzyło. Gdy po chwili usłyszałam pomruk niedaleko kolczastego głazu a zaraz potem z tego głazu wydobyła się para. Skała podniosła się i ukazała nam się głowa potężnego czarnego smoka, który otrzepał sie z gruzu i śniegu.
Ryknął głośno aż ziemia zatrzęsła się pod nami.

Wyglądał przerażająco groźnie, ale i staro.
Majestatycznie jak na alfę wszystkich alf przystało.

-KTO JEST NA TYLE ODWAŻNY I GŁUPI BY MNIE BUDZIĆ?!!-Rajonar! Stary druhu to ja Paladyn i przyjaciele

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-KTO JEST NA TYLE ODWAŻNY I GŁUPI BY MNIE BUDZIĆ?!!
-Rajonar! Stary druhu to ja Paladyn i przyjaciele.
-JEDYNIE JEŹDŹCY SĄ MOIMI PRZYJACIÓŁMI, A CI JUŻ NIE ISTNIEJĄ WIEC PO CO MNIE BUDZIŁEŚ BRACIE?
Paladyn nakazał mi podejść. Zrobiłam kilka kroków w przód i zdjęłam rękawiczkę pokazując smokowi znak. Stworzenie jednym okiem przybliżyło się do mojej dłoni i gdy dojrzał to co chciał uśmiechnął się odsuwając ode mnie oko a przysuwając swoją paszcze.
-A WIĘC KTOŚ SIĘ ODWAŻYŁ! - smok zaśmiał się gardłowo, zadowolony z tego co zobaczył. -JAK CIĘ ZWĄ MAŁA MYŚLICIELKO?
-Jestem Sonea Moroi, księżniczka lazurowego królestwa.
-ZNAM TO KRÓLESTWO! OD LAT ICH WŁADCY ŻYJĄ W ZGODZIE ZE ŚWIATEM MAGICZNYM. JAK CI SIĘ UDAŁO ZOSTAĆ ŁOWCĄ?
-To długa historia.
-PRZYŁÓŻ SWOJĄ RĘKĘ ZE ZNAMIENIEM DO MEGO CZOŁA, A WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIEM. Podeszłam do smoka i zrobiłam jak kazał. Mruczał coś cicho kiedy nagle podniósł się i zamachnął głową.
-NA MÓJ PŁOMIEŃ OGNISTY!! JESTEŚ JEŹDŹCA JEDNEGO Z MOICH SYNÓW!! JAK ŻYJĘ NIE PAMIĘTAM ŻEBY CHOĆ JEDEN Z MOICH SYNÓW MIAŁ JEŹDŹCA. BYLI ZBYT PYSZNI, DLATEGO WYGINĘLIŚCIE, BO ALFY NIE CHCIAŁY MIEĆ JEŹDŹCÓW.
-Czy pomożesz nam? Widziałeś co się z nim stało.
-TAAK, WIDZIAŁEM. MÓJ SYN UMRZE.
-Co?? Ale Solon mówił, ze uda wam sie go ocalić!! Nie możecie mu pozwolić umrzeć!! Nie możecie!
-WIESZ CO TO ZNACZY BYĆ JEŹDŹCĄ ALFY?- pokręciłam głową -WIĄŻESZ SIĘ WIĘZIĄ NIE TYLKO Z NIM ALE I Z JEGO POTOMKAMI I ŻONAMI. SOLON UMRZE, A TY BĘDZIESZ JEŹDŹCĄ JEGO SYNA ALBO ŻONY. SAMA ZDECYDUJESZ.
-Nie!! Nie chce nikogo innego!! Solon jest dla mnie jak ojciec wychował mnie, przecież to widziałeś. Łączy nas nie tyle co więź Smoczego Naznaczenia ile miłość!! Nie możesz pozwolić mu umrzeć!! Ja nie mogę!!
-NIESTETY NIE POMOGĘ MU. JEST JUŻ ZA PÓŹNO.

-Zawsze jest jakiś sposób! Jeśli ty mi nie pomożesz, znajdę inne rozwiązanie. idź sobie dalej spać i mieć wszystko gdzieś. W tej chwili straciłam do ciebie szacunek jaki miałam gdy cię ujrzałam Rajonarze. Żegnam!!- miałam łzy w oczach, ale szybko otarłam je rękawem i odwróciłam się na pięcie ruszając przed siebie.

-ZACZEKAJ.-Przystanęłam i odwróciłam się. - TO BYŁA PRÓBA. CHCIAŁEM ZOBACZYĆ CO JESTEŚ GOTOWA POŚWIĘCIĆ BY GO URATOWAĆ. WIDZĘ, ŻE WIELE SKORO OBRAZIŁAŚ NAJPOTĘŻNIEJSZEGO SMOKA.- zaśmiał sie lekko, na jego paszczy dojrzałam nawet uśmiech a oczy złagodniały. - JEST SPOSÓB BY MU POMÓC ALE MUSZE TAM POLECIEĆ Z WAMI.

Mogłam sie domyślić, że to jakaś próba. Solon często mnie testował, każdy smok ma to w swojej naturze. Robią coś czego nikt sie nie spodziewa z zamiarem odkrycia prawdziwych intencji drugiej osoby, lub stworzenia.

Więc pozostało mi tylko przywołać Alazara do siebie i ruszyć w drogę powrotną.
"Alazar przybądź do mnie. Poznasz kogoś wyjątkowego." I gdy młody smok leciał za moim zapachem ja wpatrywałam go w powietrzu. Po niespełna minucie na horyzoncie pojawił się zielony kształt, który przybliżając się przybierał wygląd smoka. Kiedy wylądował i zobaczył Rajonara swojego dziadka uklonil mu się praktycznie kładąc się na ziemi i przywitał się.
-To dla mnie zaszczyt móc podróżować z Nadalfą.
-BARDZO MI MIŁO SYNU SOLONA.
-No dobrze ruszajmy. - jednak nim czasownik wsiadł na swojego smoka zatrzymał się i zapytał. -A czy twoi kompania mają smoki? Alazar nie uniesienie ich i ciebie. A tu liczy się teraz każda godzina.
-MOGĘ UNIEŚĆ JEDNEGO Z NICH ALE TRÓJKI TAKŻE NIE UNIOSĘ
- Tak się składa że jeden z nich ma być niedługo jeźdźcem i nawiązał telepatycznie kontakt z naszym zwiadowacą. I jeśli nie ja to on będzie potrafił go wezwać.
- Znaczy to że odkryłaś już,  że jako jeździec alfy komunikujesz się telepatycznie z każdym smokiem z jego stada?
-Tak to odkryłam sama. Ale odkąd pamiętam potrafię komunikować się z całym stadem.
-BO WYCHOWYWAŁAŚ ZIĘ W STADZIE. ŁĄCZĄ WAS WIĘZI RoDZINNE.
- Nie chce przeszkadzać ale Mój ojciec umiera...- wtrącił nieśmiało Alazar.
-Juz ruszamy.- rzekł starzec i każde z nas dosiadł smoka. W niecałe pół godziny dolecielismy na brzeg naszego kontynentu. Na spotkanie wyszli nam Iskariot i Rafael. Widząc nadalfe oboje zdumienia otworzyli usta po czym Rafael kleknął a po nim elf.
Zeszłam z Skazana i podeszłam do nich.
- Nic wam nie jest? Coś się działo?
- Nie. Jak widzisz księżniczko z nami wszystko w porządku. A widzę że i tobie się pofarcilo? Miałaś jakieś problemy?- zaciekawił się były łowca.
-Nie takie, z którymi bym sobie poradziła.
Uśmiechnęłam się i podeszlam bliżej Rafaela by powiedzieć mu to czego dowiedziałam się na wyspie.
-Musisz wezwać swojego smoka.- ten zdziwiony cofnął się i zaczął kręcić głowa.
- Przecież ja jeszcze nie jestem jeźdźcą. Nie mam swojego smoka. Soneo czy ty wiesz co mówisz?
-Jestem absolutnie pewna. Laiko jest twoim przyszłym smokiem już potrafisz go przywołać.
- A..Ale ja nawet nie wiem jak. Nie jestem taki jak ty. Niczego nie wiem o skokach i jeźdźcach. Tylko tyle czego nauczyłem się w akademii.
- Potrafisz. To nie jest trudne. Porostu skup się i pomysl o nim. O Laiku. On przybędzie.
-No dobrze. Spróbuję.
Rafael zamknął oczy i po chwili otworzył je wielce zdziwiony.

-Odpowiedział mi!! Laiko mnie usłyszał! Zaraz tu będzie. -uśmiechnęłam sie.

-I jak się czujesz?

-To.. To niezwykłe uczucie
Cieszyłam się, że nowe doświadczenie tak zachwyciło Rafaela. Jednak z drugiej strony czułam wyrzuty sumienia, bo widziałam jak Iskariot zaciska pięści w złości. To nie moja wina, że Solon wybrał Rafaela. On najlepiej wie, kto może być jeźdźcą smoków w jego stadzie. Nie mi to oceniać ani tym bardziej księciu elfów. 

kiedy Laiko wreszcie nadleciał trzymał w pysku siodło dla Rafaela. Pomogłam byłemu łowcy założyć je, jednocześnie ucząc go jak ma je zakładać i co jest ważne podczas długiej podróży. Bo czekała nas długo godzinna droga. Smoki latają bardzo szybko, lecz kiedy maja człowieka na plecach muszą uważać, bo nie każdy od razu potrafi utrzymać się na smoku w takiej prędkości aj to potrafię bo latam już od kilku lat, jednak Alazar nie poleci ze mną tak szybko bo jest za młody. Musieliśmy wiec wydłużyć lot. 

Dosiedliśmy smoków: Ja Alazara, Iskariot i Paladyn Rajonara i Rafael Laiko. 

Kiedy byliśmy gotowi do drogi dostałam mentalny znak od Nadalfy bym leciała jako pierwsza. Kiedy stado zobaczy mnie będzie spokojniejsze. Rajonar dobrze wie, że już w tej chwili, któryś ze smoków może próbować odebrać władzę Solona i tylko mój widok. Widok Jeźdźca alfy spowoduje, że ich zapłon nieco ugaśnie, bo ja także mam tutaj głos. Ale czy mój głos wystarczy by stado się mnie posłuchało i zaprzestało podburzać innych? Tego bałam się najbardziej. Ja jedna nie poradzę sobie z całym stadem próbującym uśmiercić i tak umierającego Solona.

Ale byłam gotowa zrobić wszystko, nawet gdybym miała oddać za niego życie. Solon to wiedział i Rajonar także. Więc zrobi wszystko by mnie ochronić. Jedyną nadzieję na powrót Jeźdźców Smoków.

Żyjąc w OgniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz