should be higher

225 33 68
                                    

- Na pewno chcesz? - zapytał po raz kolejny, jakby chciał się upewnić, że mężczyzna nie zrezygnuje. W walizce na stole leżała spora suma pieniędzy. Tych, które były mu tak potrzebne, a których jak na razie nie mógł mieć, póki nie odpowie z całkowitą świadomością, że się zgadza. 

- Ta. Nie będzie innej okazji. 

- W takim razie rób, jak uważasz - odpowiedział czarnowłosy, podając mu przedmiot wypełniony banknotami. - Wiedz tylko, że nigdy nie wisiałem czegoś komuś dwukrotnie. Musisz się liczyć z tym, że kolejnej przysługi nie będzie - odpowiedział stanowczo, po czym dmuchnął do góry, by odgonić z oczu niesforny kosmyk włosów, a ręce skrzyżował na piersi. 

- Domyślam się - odpowiedział Namjoon patrząc przez moment w dół, by po chwili unieść wzrok. - I tak dziękuję, że się wywiązałeś. 

- Nie ma sprawy, bracie - odpowiedział drugi, po czym męsko uściskał się z chłopakiem. - Spadam. Życzę powodzenia, chociaż nie wiem, co chcesz zrobić z tą kasą. 

- Myślę, że się przyda - odpowiedział uśmiechając się krzywo do siebie. - Też spadamy - odpowiedział w kierunku Yoongiego, który był przy całej sprawie jako świadek, ale i w razie, gdyby coś poszło nie tak. Namjoon wiedział, kogo mieć u boku, kiedy mogło dojść do rękoczynów. 

Wyszli z kamienicy, dawno opuszczonej. To tutaj zazwyczaj odbywały się wszelakie przetargi. Władze nie interesowały się za bardzo budynkiem, w którym nocowali bezdomni, kurwy, oraz narkomani. Za to sprawy wszelakich nielegalnych transakcji na tym zyskiwały. Interesy kwitły, długi zostawały wyrównywane, czym potwierdzeniem były pieniądze przechodzące z rąk do rąk, lub ślady krwi na ścianach, które zasychały, niczym wspomnienia o zabitych.

O tym jednak Namjoon wolał nie myśleć. Grunt, że miał, czego potrzebował. A konkretniej Jungkook. Nie musiał tego robić, z drugiej strony... rządziły nim nieco samolubne pobudki. Wiedział, że ci goście nie cofną się przed niczym. Nie mógł dopuścić do powtórki z rozrywki, gdy tamtej feralnej nocy oberwał Hoseok. 

A co, jeśli to byłby Jin? Nie wybaczyłby sobie tego. 

Spojrzał na zegarek, który miał na nadgarstku. Srebrny, prezent od ojca. Nie nosił go często, ale dziś poczuł, że chciał go założyć. Chociażby po to, żeby Max zobaczył, że jakoś daje radę. Bo nigdy nie mówił mu tego wprost. Zawsze jakoś to demonstrował. Nawet, jeżeli to była pół-prawda. Chciał mu jednak pokazywać, że przestępczość nie znaczyła jedynej drogi sukcesu. Ale ten nie słuchał, za każdym razem po prostu się odwracał, w kierunku tylnego wyjścia, niczym potwierdzenie, że nie zamierza zmienić swojego życia. 

Dochodziła piętnasta, miał więc jeszcze godzinę, żeby dojechać do domu, zostawić pieniądze i pojechać do Jina. Wiedział, że chłopak jest chory, chciał mu więc zanieść lekcje, jako, że miał niebawem egzamin z języka. 

To nie tak, że chciał go po prostu zobaczyć. 

- Która? - zapytał Yoongi. 

- Piętnasta. 

- Cholera - przeklął pod nosem chłopak, wyciągając komórkę i szybko coś pisząc. 

- Co? 

- Umówiłem się z mamą w kawiarnii. Muszę się zobaczyć z siostrą, zanim pojadą z powrotem. 

- Podwieźć cię? - zapytał Namjoon, klikając na guzik w kluczykach, które sprawiły, że samochód wydał z siebie charakterystyczne pikanie. 

- Skoro nie zabiłeś nas w jedną stronę, to zaryzykuję - odpowiedział, po czym wsiadł do środka, nie widząc, jak drugi uśmiecha się krzywo. 

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz