shake the disease

232 46 34
                                    

6

- Więc to ty jesteś Kookie? – Hoseok uśmiechnął się ciepło do chłopaka, którego policzki stały się lekko różowe, co nie uległo uwadze Jimina, który spoglądał na niego z oparcia kanapy w kolorze kawy z mlekiem. Brunet uśmiechnął się, widząc tak niewinną reakcję Jungkooka, który mimo wszelkiej odwagi jakiej mu ostatnio przybyło, wciąż bardzo łatwo się zawstydzał.

- Tak, em, wybacz, że to tak wyszło... - odpowiedział, pocierając dłonią kark. – Musiałem coś załatwić, poza tym nie miałem jakoś okazji podejść i zagadać...

- Miałeś sto tysięcy okazji, idioto – parsknął Tae, którego głos dochodził z kuchni, był jednak dość wyraźny, by każdy mógł zrozumieć.

- Zamknij się – odparł z uśmiechem Kookie, pokazując starszemu język. – W każdym razie... Byłbyś w stanie poświęcić mi te parę godzin w tygodniu? Byłoby spoko, mogę Ci nawet płacić, to nie problem...

- Hej, spokojnie, jasne, że mogę poświęcić ci czas, mam wolne poniedziałki i wtorki, poza tym wiesz, że nie musisz mi dawać ani grosza. Poważnie, czułbym się okropnie głupio.

- Jak chcesz, chociaż to ja chyba będę się czuć głupio w takim razie.

Jimin uważnie studiował policzki Kookiego, których barwa stawała się coraz intensywniejsza z każdym zdaniem. Kurczę, chłopak naprawdę nie potrafił za bardzo obchodzić się z ludźmi, zwłaszcza, kiedy to on czegoś od nich potrzebował. Wciąż sprawiało to, że brunet widział w nim króliczka, próbującego czasem grać prawdziwego drapieżnika, nawet, jeżeli nie wychylał się zbytnio.

- Przestań, lubię dawać korki, sam przy tym utrwalam rzeczy, więc bez problemu. Kiedy zaczynamy?

- Od przyszłego tygodnia? – zapytał Kookie, a co Hoseok tylko kiwnął głową. Chłopak odszedł od niego tak szybko, jak tylko mógł i usiadł w kącie kanapy, chwytając za telefon niemalże w ułamku sekundy, udając, że jest czymś mocno zajęty. Oboje z mężczyzn nie ukrywali rozbawienia zachowaniem Jungkooka, który przecież kochał być uważanym za dorosłego.

Tae chwilę potem wyszedł z kuchnii, niosąc cztery puszki piwa, oraz dwie miski z przekąskami. Mieli spędzić czas oglądając netflixa i gadając o pierdołach przy odrobinie alkoholu. Wszyscy potrzebowali luźnego popołudnia i choć Hoseok nie wiedział nic o obecności procentów, nie miał nic przeciwko. Podchodził do tematu raczej rozsądnie i miał świadomość, ile może wypić, żeby mu kompletnie nie odbiło. Miał całkiem mocną głowę, więc wiedział, że po jednej puszce prawdopodobnie nic nie poczuje.

Włączyli właśnie telewizor, kiedy rozbrzmiał dzwonek telefonu Kookiego, który spojrzał na wyświetlacz z wielkimi oczami. Przez moment cała uwaga skupiła się na nim. Szatyn tylko niezręcznie przeprosił resztę i poszedł rozmawiać.

Zza ściany z telewizorem i kominkiem rozległ się tylko jego cichy śmiech i lekkie widmo dziewczęcego głosu dochodzącego z słuchawki.

***

Kamień poleciał kilkanaście metrów do przodu, kopnięty utwardzanym czubkiem glana, który zdążył już swoje przeżyć i było mu daleko do idealnej czystości czy gładkości. Jego właściciel westchnął tylko ciężko, wkładając ręce do tylnych kieszeni spodni. Z kieszeni skórzanej kurtki wystawał mu biały kabelek słuchawek, ciągnących się aż do jego uszu. Dźwięki utworu zespoły the neighbourhood wypełniał go od środka. Nie miał za bardzo siły myśleć o czymkolwiek.

Z jednym wyjątkiem.

W pamięci z jakiegoś powodu ciągle miał obraz Hoseoka, którego ruchu zdawały się uwodzić poszczególne myśli jasnowłosego. Nie lubił tego, ale nie mógł zaprzeczyć, że w jakiś sposób poczuł to dziwne przyciąganie, patrząc jak ciało chłopaka wyraża sobą tyle różnych emocji. Miał wrażenie, jakby widział odsłonięty skrawek, jakby dostrzegł coś, czego nikt inny nie widzi.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz