come back

189 24 36
                                    


Jeśli nie można było o czymś zapomnieć, to należało się upić.

Proste.

A jeśli dodatkowo miało się serce wypełnione obrazem jednej osoby, dla której ostatnio biło – należało też kogoś zaliczyć.

I Yoongi właśnie to czynił, popijając między pocałunkami pewnego nieznajomego chłopca czystą wódkę, jakby to była woda, a nie wysokoprocentowy alkohol. Miał gdzieś, czy jutro będzie w stanie wstać, czy nie. Liczyło się tylko to, co znał tak doskonale.

Słodkie, słodkie zapomnienie.

Przesadzał ostatnio, ale nie miał zamiaru zmieniać niczego, nawet mimo coraz częstszych konfliktów z Taehyungiem, które przydarzyły mu się tego tygodnia zbyt często. Prawie codziennie, kiedy wracał z pracy widział przyjaciela nietrzeźwego, raz bardziej innym razem mniej. Miał to jednak gdzieś, skoro fakt był jeden – miał w sobie procenty, których mieć nie powinien, a przynajmniej nie w takiej ilości.

Jasnowłosy jednak puszczał wszystkie słowa drugiego mimo uszu, nawet, jeśli tak naprawdę pamiętał każdą sylabę, ignorował je jednak, oddając się swoim własnym sposobom na poprawienie własnej sytuacji.

Choćby i były one za każdym razem warte tyle, co nic.

Chuja to kogo obchodziło.

Obecnie mógł bowiem mieszać gorzki smak papierosów, jakie osiadały na ustach nieznajomego zbyt często razem ze smakiem przeźroczystej cieczy z kieliszka i skłamałby mówiąc, że to nie jest jego ulubione połączenie.

Lepszym były tylko rumieniące się policzki Hoseoka, oraz jego rozchylone wargi, ale o tym przecież właśnie chciał przestać myśleć.

Najwyraźniej nie starał się odpowiednio mocno.

Chwycił więc za talię chłopaka i powolnie przesunął go sobie na uda, by ten mógł teraz siedzieć na nim i poruszać delikatnie biodrami, wprawiając Yoongiego w jeszcze większą ochotę na zdarcie z niego ubrań. Zapowiadało się na coś więcej, zdecydowanie.

I zamierzał do tego dopuścić. Tak, jak zawsze. Co z tego, że coś czuł – uczucia mogły go tylko niszczyć, nie obiecywały mu niczego dobrego, a otoczenie klubu, jego smród alkoholu, potu i seksu wymieszany z ciężkim zapachem petów nie owijał w bawełnę i od razu mówił mu na się pisał.

A to wolał zdecydowanie bardziej od pieprzonej niepewności, którą wciąż czuł.

Tego wieczoru więc znów był sobą. Tym samym zepsutym sobą. Znów mógł czuć się jak młody bóg, jak władca życia.

Szkoda tylko, że tworzył wręcz przeciwny, żałosny niemalże obraz kogoś, kto nie radził sobie z rzeczywistością tak, jakby mógł, kogoś, kto uciekał, a kto niedługo miał stracić na to siłę.

Ciągnięty dłonią kogoś innego w odwrotną stronę.

Niekoniecznie jednak lepszą.

***

Ręka Hoseoka znajdywała się zdecydowanie za blisko jego własnej.

Oboje opierali się niezbyt mocno o znajomy im już niczym ich kieszenie w spodniach, jedne puste, inne wypełnione paczką papierosów, lub ewentualnie telefonem z podpiętymi słuchawkami. Zależało od potrzeby.

Stali już tak od kilku minut, Yoongi z odciąganiem spalał tytoń, pozwalając dymowi swobodnie wypełniać jego płuca raz za razem. Zerknął na chłopaka, po czym ostrożnie odsunął swoją dłoń od jego, by czasem do czegoś nie doszło.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz