fragile tension

163 23 47
                                    

[oh, dzisiaj będzie bolało bardziej. wesołych świąt *wysyła buziaki do hoseok stans*]


- Nie przymocuję do tego gwoździ, popierdoliło Cię do reszty? Nie chcemy ich zabić - odparł Namjoon ostro, patrząc na Yoongiego nożowym spojrzeniem. - A pistolety są tylko do postraszenia. Nikt ma nie ucierpieć, jasne?

- Jak słońce - mruknął pod nosem jasnowłosy, wywracając oczami i nie mając zamiaru stosować się do zasad.

Zrobi co chce i tyle, jak zawsze.

- Nie chcemy? To ciekawe - odezwał się Taehyung, spoglądając na swoje paznokcie. - Ktoś tu chyba liczył na trochę zabawy.

- A ja liczę, że idiota nie wyląduje w pudle - odparł tylko Namjoon, równie ostrym tonem, po czym wyjął cztery pistolety na stół, co spowodowało leciutki błysk w tęczówkach jasnowłosego jak i Jungkooka, stojącego nieco dalej. Oboje jednak odczuwali to z różnych powodów.

- Żeby było jasne, te panienki służą do użycia tylko w ostateczności - wyjaśnił, pozwalając każdemu z nich wziąć po jednym. - Powiedz jeszcze raz, o której dokładnie mamy tam być -dodał jeszcze, obserwując jak Yoongi spogląda na broń łakomo, po czym chowa ją za paskiem spodni.

- Podobno przed ósmą wieczór - stwierdził w odpowiedzi. - Co planujemy?

- Na razie tylko tyle, że pójdziemy z nim, a na miejscu przejdziemy do czynów dopiero po kilku minutach. Żeby stracili czujność. Hoseok pójdzie przodem, nie będzie wzbudzał podejrzeń, skoro miał przyjść sam.

- To ma prawo się sprawdzić - odparł Tae, odsuwając się od kolumny podpierają strychu. - Doda nam trochę przewagi.

- Nie ma mowy, nie bierzemy go nawet - Yoongi zaoponował gwałtownie w tym samym momencie, ściskając nieco palce dłoni, jakby w kształt pięści, by po chwili je rozluźnić.

- Przestań, musi tam być, inaczej nie będziemy mieć szans. Ciebie rozpoznaliby z kilometra. Poza tym oczekują, że nie będzie towarzystwa, będziemy mieć czas, żeby zrobić to z głową.

- Chcesz tak ryzykować? Brawo - stwierdził po chwili jasnowłosy z lekkim uśmieszkiem sarkastycznego niedowierzania. - Lepiej będzie jak zrobimy to po prostu sami - dodał nieco ostrzej, patrząc na drugiego z gotowością do walki czy kłótni.

- To nie będzie zbyt odpowiedzialne, biorąc pod uwagę, z kim mamy do czynienia - mruknął Namjoon. - I dobrze to wiesz.

- Nie ufam sukinsynowi i tyle - odparł Yoongi szybko. - Nawet jeśli lubi wszystko przedłużać, nie chcę, żeby Hoseok...

- Rozumiem. Uwierz, rozumiem - usłyszał w odpowiedzi, czując przy tym, jak dłoń Tae osiadła troskliwie na jego ramieniu, jakby chcąc śledzić słowa starszego i przekazać jasnowłosemu nieco wsparcia.

- W porządku - powiedział w końcu, nieco ciszej. - Ale jak mu spadnie choćby włos z głowy, to urwę ci jaja - dodał ostrzej, patrząc na drugiego z nutą powagi, po czym spuścił wzrok, nie dostrzegając już przez to, jak lekko rozbawiony wyraz twarzy miał Namjoon. Znał temperament chłopaka jak własną kieszeń. Zaskoczyło go jednak, że tak się martwi o kogoś.

Kogoś z zewnątrz. Kogoś z kim związał się tak silnie, mimo znania go tak krótko.

- Zadbam o to, żeby wrócił w całości - usłyszał jeszcze, co jednak wcale go do końca nie uspokajało, nawet, jeśli ufał Namjoonowi całym sobą i mógłby mu pewnie wiele zawierzyć.

- Oby - mruknął tylko w odpowiedzi, kończąc rozmowę - Tae, podwieziesz mnie? - zapytał, ignorując pytające spojrzenie Jungkooka, który ponownie stawał się mniej mówiący, niż był.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz