barrel of a gun

0 24 35
                                    

[hoseok stans przepraszam, dzisiaj będzie Was bolało]


Zimno tej szklanej szyi stało się mu powoli bardziej znane, niż własne imię. Językiem lepiej rozpoznawał smak alkoholu, aniżeli sylaby swojego nazwiska. Chciał zupełnie utonąć w upojeniu, ale ostatki rozsądku powstrzymały go, nim tamtej nocy wlał w siebie za dużo.

Z czasem zdawało mu się, że wcale nie jest w mieszkaniu Tae. Wszystko w nim mieszało się ze stężeniem wódki zawartej w kieliszkach, z których wypił całkiem sporo nim postanowił po prostu chwycić za butelkę. Tak było prościej, zdecydowanie.

Nic nie czuć.

Nie miał nawet siły by gdzieś iść, dochodziła prawie dwudziesta druga, a on siedział sam z ulubionym trunkiem, przepełniony mieszanką gorzkiej cieczy oraz dymu papierosów.

Żałosne.

Dziwił się, że jeszcze jakoś kontaktował. Wiedział, że Taehyung kończył pracę za mniej więcej pół godziny i pewnie zrobi mu awanturę o jego stan.

Ale czy go to w ogóle obchodziło?

Oparł głowę o zagłówek, dokładając do powietrza w pokoju jeszcze więcej zapachy palonego tytoniu ze świeżo zapalonego papierosa.

Atmosfera nie sprzyjała myślom, podobnie jak jego samopoczucie. Wolałby spędzać wieczór inaczej, ale czy nie uwielbiał właśnie tego, co miał teraz? Siebie samego, nie mogącego się pogodzić z najprostszymi rzeczami. Zamiast tego odwracał wzrok w bok od problemu, żeby otrzymać choć odrobinę spokoju. Wszystko w jego stylu życia zakrawało o coś więcej, niż młodzieńczy bunt.

Ale pod tą łatką wyglądało to lepiej. Bardziej zrozumiale. Po prostu pogubiony nastolatek. Tyle, koniec historii. Żadnych demonów, żadnych blizn. Tylko jego głupota młodzieńczych lat.

Chciałby, naprawdę chciałby w to wierzyć.

Myśli przerwało mu ostre pukanie do drzwi. Zmarszczył brwi walcząc z alkoholem w swoim organizmie.

Taehyung wrócił.

Po chwili usłyszał już zgrzyt zamka, a potem wzrok jego spoczął na ubranym w dłuższy płaszcz przyjacielu. Był trochę mokry od mrzawki za oknem, poza tym wyglądał lepiej niż najlepiej i Yoongi był tego świadom niemalże zawsze.

- Co ty, do chuja, wyprawiasz? - zapytał od razu, widząc stan przyjaciela. - Nie mogę uwierzyć, że jesteś aż tak nieodpowiedzialny - nie próbował nawet nadać słowom przyjemnego tonu. - Staczasz się, Yoongi. Chociaż rób to z godnością - dodał jeszcze, zabierając ze stolika butelkę, której połowa już nie zawierała zawartości. Jasnowłowy tylko uśmiechnął się do siebie z ironiczym rozbawieniem prawdą, jaka go uderzyła.

Miał już jednak wszystko gdzieś.

- Jebać to - odpowiedział tylko bełkotliwie. - To i tą, kurwa, całą sytuację - dodał jeszcze, jeszcze zaciągając się papierosem.

- Widzę, że ci się włączyła kwiecistość języka - stwierdził Taehyung, bardziej do siebie, chowając alkohol do górnej szafki. - Masz cholernie dość, idź spać.

- Pójdę, jak będę chciał - odparł szybko Yoongi, pochylając się do przodu nieco zbyt gwałtownie. - A teraz oddaj mi procenty - dodał, wstając chwiejnie z kanapy, wciąż ściskając używkę w palcach.

- Po moim trupie, stary. Zaprowadzę cię na górę, chodź - odpowiedział tylko Tae, próbując złapać drugiego, lecz ten wyrwał mu się mocniej, tracąc przy tym równowagę i upadając na posadzkę, przy czym zbił sobie bok, oraz przedramię, przez jakie rozszedł się tępy ból. Zimno powierzchni ledwo go otrzeźwiło.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz