miles away (the truth is)

164 24 16
                                    

- Kurwa mać – przeklął, kopiąc znajdującą się niedaleko szklaną butelkę, która w swojej kruchej formie rozbiła się na trzy części uderzając mocno o słup podpierający niedokończony dach. – Czemu tak wszystko utrudniasz? – powiedział ponownie, skupiając zagubione spojrzenie na Hoseoku, którego oczy również były pełne nieznanego strachu, ale i dezorientacji. Nie sądził, że drugi tak zareaguje, zwłaszcza, że sam zainicjował wszystko.

A teraz on musiał jedynie zachować rozsądek przy ciągłym odczuwaniu dotyku ust drugiego na własnych, przy ciągłej świadomości, że przez ulotne sekundy łączyło ich coś więcej, niż tylko przestrzeń.

- Nie rozumiesz... - stwierdził spokojnie, starając się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z jasnowłosym. Nie potrafił tego znieść. Było w nich tyle emocji, że sam ich widok przyprawiał go o chęć ucieczki, albo upadku pod ich ciężarem, który przytłaczał w nieznajomy mu dotąd sposób.

- Ah, no jasne – zaśmiał się kpiąco Yoongi. – Jestem pierdolonym idiotą i nie umiem dodać dwa plus dwa – powiedział jeszcze ostro, acz wcale nie zamierzał traktować Hoseoka z takim jadem. Podszedł bliżej chłopaka, zmniejszając odległość do niezbędnego minimum. Nawet nie drgnął. Nie zamierzał się uginać pod postawą drugiego. Mieli to wyjaśnić, a nie grać ze sobą, jakby to wszystko było jednymi wielkimi zawodami.

- Tego nie sugerowałem – odparł łagodnie, starając się oddychać w miarę kontrolowanie mimo bliskości ciała jasnowłosego. – Chodziło mi raczej o to, że czymś takim nie zatrzymasz mnie przy sobie.

- Poważnie? – Yoongi uniósł brew, a w jego głosie słychać było dziwne zarysowania, jakieś drżenie pochodzące z miejsc, których wolał nie eksponować na światło dzienne. Na szczęście zbliżał się wieczór. Chociaż to wcale nie pomagało mu w ukazywaniu skrytych w sobie emocji. – To co mam, do cholery, zrobić? – zapytał jeszcze, czując, jak wszystko w nim powolnie podnosi się do niebezpiecznej temperatury, jakby ktoś wypełniał mu żyły ogniem.

- Nic nie musisz robić. Nie zmienię decyzji. Wyjeżdżam i... - nie skończył, gdyż Yoongi przyciągnął go bliżej siebie. Zdawało mu się, jakby stał się na parę sekund kimś innym. Zaborczym małym dzieckiem, które bało się stracić ulubioną zabawkę, zdesperowane, by móc ją wciąż posiadać, za wszelką cenę.

Byleby była obok i pozwalała mu lepiej walczyć z ciemnością.

- Hoseok – zaczął Yoongi stanowczo, wypowiadając imię w taki sposób, że drugi z ledwością opanował drżenie, które rozeszło się po całym jego ciele, najwyraźniej lubiącym każdą chwilę spędzoną przy drugim w zerowej przestrzeni pomiędzy nimi.

Musiał przyznać, że niezbyt się lubił za takie reakcje, zwłaszcza, że nie potrafił w żaden sposób z nimi walczyć, nieważne, co sobie wmawiał.

- Nie możesz, okay? – dokończył, próbując opanować oddech i fakt, iż czuł, jak drugi się przy nim kuli, jak jego całe ciało drży leciutko pod naporem słów, co powodowało w jasnowłosym niemalże lawiny i kataklizmy zroszone emocjonalnością jego wnętrza. – Ja... ja nie chcę, żebyś był daleko – powiedział ostatecznie, mając nadzieję, że jakimś cudem drugi wcale nie słyszał tych słów, że puścił je mimo uszu, tak po prostu.

Nie chciał mu tego mówić, kurwa, pragnął, żeby Hoseok nie miał pojęcia. Ale musiał wybrać: albo nareszcie postawi na szali siebie, oraz swoje zdrowie, albo będzie patrzył w lustro na swój cień, który z każdym dniem walk coraz bardziej przypominał widmo kogoś, kim był.

Nie miał już chyba sił na to, by dalej znosić siebie samego, o ile to w ogóle miało sens. W klatce piersiowej wyło mu zbyt wiele demonów odbierających oddech, pojonych szarością dymu i smakiem wódki. Hoseok sprawiał, że te cichły na moment, a jego płuca ponownie mogły cieszyć się tlenem, wymieszanym okazjonalnie z nikotynową substancją zarezerwowaną tylko dla niego, a nie tych bestii rozrywających go czasami od środka.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz