the darkest star

164 34 47
                                    

„Powiedz mi, że wszystko w porządku"

„Jimin, odpisz proszę"

„Jimin, na pewno wszystko okay?"

„To nie pierwszy raz jak tyle wypiłeś. Nie znamy się dobrze, ale... nie wiedziałem, że tak lubisz alkohol."

„A może chcesz tylko coś zapić."

„Przepraszam, nie powinienem tego pisać"

„Martwię się. Serio."

„Powiedz mi, jak się czujesz i czy jest dobrze. Proszę. Jak tylko będziesz mógł"

Jimin czytał owe wiadomości z niemalże religijną częstotliwością. Nie tylko dlatego, że najwyraźniej lubił się katować – ale również dlatego, że dawały mu nadzieję. Były jasnym światłem i czymś, czego od dawna nie miał. Próbował zrozumieć, czemu Jungkook martwił się o niego tak mocno. Przecież tak naprawdę nic się nie działo. Jimin po prostu miał swoje problemy, które musiał rozwiązać i choć niekiedy zdawał się nie wyrabiać, to wciąż miał kontrolę.

A to było najważniejsze.

Z drugiej strony... gdyby spojrzał na to z boku zauważyłby, że Jungkook nie przesadzał. Gdyby spojrzał na to z boku zobaczyłby, że zamienia się we wrak człowieka. Dostrzegłby, jak z pięknej świątyni pozostają jedynie ruiny, jak wszystkie drogocenne ozdoby wewnątrz pokrywają się kurzem i niszczeją.

Wiedziałby, że niedługo nie będzie miał czego z siebie zbierać.

Nie robił tego jednak, nie potrafił otrzeźwieć i zrozumieć, jak się traktuje i w jaką pętlę zniszczenia się wpakował. Próbował sobie tłumaczyć, że w taki sposób ustawia sobie życie, że przynajmniej wie, co robi. Wpadł w iluzję posiadania władzy nad sobą samym, podczas gdy tak naprawdę coraz mocniej ją tracił, sprawiając, że powoli stawał się cieniem siebie samego.

Ale to wszystko jakoś... sprawiało, że się trzymał. Zła relacja z jedzeniem, alkohol, tabletki, które wspomagały spalanie tłuszczu w taki sposób, że nie były dostępne w aptekach. Mógł je dostać tylko w określonych kręgach. Mimo to ryzykował, a raczej wykorzystywał kogoś, by ryzykował za niego.

Tylko teraz ten ktoś odwrócił się od niego.

Te wszystkie czynniki jednak dawały mu coś stałego, choć stałość ta była krucha i beznadziejna. Chłopak nie widział jednak żadnego innego rozwiązania. Przez palce przelatywały mu niewykorzystane szanse. Wypełniała go ucieczka od życia i rzeczywistości. Dotąd nie zdawał się osobą skłonną do takich kroków. Najwyraźniej jednak na tyle się znamy, na ile nas sprawdzono. I Jimin był tego dobrym przykładem.

W dodatku otaczał się snami i nierealnością fantazji. Wciąż myślał o swoim pękającym sercu, na które co rusz naklejał nowe plastry. Goiło się i raniło, wciąż i wciąż. Głównie za sprawą tego, co chłopak czuł i co już dawno wyrwało się spod jego pozornej kontroli. Przecież nie chciał się zakochiwać i to w dodatku w kimś, kto nie mógł być jego. Nawet, jeśli ten widział coraz to nowe furtki dla siebie samego, równie często tracił je z oczu.

Ścisnął mocniej telefon, po czym znowu przewinął do góry, czytając wiadomości na nowo. Lubił to robić z jakiegoś powodu, choć były one przepełnione pewnego rodzaju strachem o niego. Nie były niczym pozytywnym, a raczej przygnębiającym. Powinny stać się dla blondyna sygnałem, że musi coś zmienić – a przeradzały się w coś kompletnie innego.

Być może już nie wiedział, jak inaczej zwrócić uwagę szatyna na swoją osobę. Próbował być coraz bardziej idealny, próbował wszystkiego, byleby dostać kilka sekund. Jedno spojrzenie, jedną przejażdżkę przez miasto i jego ramiona owinięte wokół talii.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz