mercy in you

230 41 37
                                    

mam nadzieję, że wattpad powiadomił wszystkich o tym rozdziale, bo następny nie ma sensu bez tego, a widzę, że na nowym są gwiazdki od osób, które nie zagwiazdkowały tego, także... wróćcie do tego, jeśli go nie czytaliście pls

Blond kosmyki wyglądały niezwykle w świetle zachodzącego słońca, mimo, że kleiły się Jiminowi do czoła po długiej przejażdżce na motocyklu. Lubił czuć pracujący silnik, prędkość i adrenalinę w żyłach, zwłaszcza, kiedy coś go gryzło.

Ostatnie promienie słońca muskały jego bladą skórę, czerwone, wydatne usta i delikatnie przymknięte powieki. Chciał, żeby tu był. Chciał, żeby on tu był, z nim, żeby razem rozmawiali, stykali się dłońmi i smakowali wzajemnych ust.

Czuł się jak sado-masochista, zadając sobie samemu ból przez tworzenie nierealnych myśli o człowieku odleglejszym, niż mógłby sobie wyobrazić. Sam sobie rysował serce kolejnymi fantazjami, mniej lub bardziej grzecznymi.

Zapadał w jakiś dziwny stan, którego nie umiał wyjaśnić. Skąd u niego taka nagła zmiana? Co sprawiło, że zauważył w chłopaku aż tyle? Zwykle nie zwracał na niego aż takiej uwagi. Kiedy jeszcze, mówiąc bardzo oględnie, był z Yoongim. Nie łączyło ich zbyt dużo, za wyjątkiem cielesnej bliskości. A jednak nawet wtedy nie czuł, że chciałby mieć kogoś, kogo mógłby całować z czułością kochanka, z czułością, która mówiłaby, jak bardzo się o tego kogoś troszczy.

Więc dlaczego, dlaczego z jakiegoś powodu jego mózg zaczął robić to wszystko z Jungkookiem.

Nie rozumiał. I nie chciał, nie chciał stracić kontroli nad własnymi uczuciami. Wolałby już nigdy tego nie mieć i trwać w tym zawieszeniu, aniżeli utracić najmniejszą chociaż szansę na posiadanie tego.

Przygryzł wargę, żeby skupić się na czymś innym. Rozejrzał się po pokoju. Był pusty i coraz bardziej ciemny. Pedantycznie wręcz czysty, mimo wszystko pozbawiony życia. Dom zdawał się tego wieczoru równie chłodny, co jego właściciel. Jimin nie mógł znieść samotności, po raz pierwszy od dawna. Zawsze otaczali go ludzie, a kiedy tego nie robili, on sobie wystarczał. Czytał, grał na skrzypcach w pokoju, lub sprzątał tu i ówdzie. Mógł się nazwać kimś bardzo poukładanym, utrzymującym porządek w sobie i dookoła siebie.

Mimo, że czasem lubił oderwać się do tego. Napić się. Pocałować nieznajomego, zabrać go do siebie na kilka godzin. Obudzić się z bolącą głową.

I być może właśnie tego teraz potrzebował.

Wstał z kanapy, sięgnął po kluczyki, które nie tak dawno miał w stacyjce dwukołowca. Znów założył na siebie skórzaną kurtkę. Wykręcił numer Yoongiego. Potrzebował, cholera jasna, potrzebował się odprężyć i na moment zapomnieć, że w ogóle jest zdolny myśleć.

***

- Czy mój klub to, kurwa, jedyny klub w okolicy? I na litość boską, musicie jutro iść wszyscy do szkoły – westchnął bezsilnie Namjoon, widząc jak bez zastanowienia Jimin sięgał po kolejne kieliszki, a Yoongi nawet nie próbował go powstrzymywać.

- Przestań. Młody ma jakiś problem.

- Kogo nazywasz młodym? – głos blondyna zdecydowanie brzmiał, jakby miał w sobie nieco zbyt dużo procentów. Miał mocną głowę, mimo to miał również swoje granice. Zdecydowanie mu już wystarczyło, ten jednak nie poprzestawał na sączeniu kolejnego drinka w dość szybkim tempie.

- Przestań, chyba masz już dość – powiedział w końcu Namjoon, zabierając mu kieliszek i wypijając zawartość jednym duszkiem. Odstawił puste naczynie i spojrzał na Jimina karcąco. Chłopak miał zamglone spojrzenie, które wyrażało teraz złość dziecka, któremu odebrano lizaka.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz