halo

227 39 35
                                    

wesołych urodzin dla jednego z najważniejszych artystów w moim życiu  ♡


Chłodny napój ledwo musnął jego usta, bo Hoseok praktycznie od razu połknął jego zawartość. Musiał przyznać, było coś w Dr.Pepperze, co szczególnie lubił. Nie umiał nawet wyjaśnić, co dokładnie, zwłaszcza, że sporo osób zdecydowanie wolałoby pić coś innego.

Tae siedział tuż obok niego, oparty o niski murek, wybudowany niedaleko torów kolejowych. Przesiadywali tutaj ostatnio dość często. Zwłaszcza, że niedaleko mieli sklep, więc rozmowy zdawały się o wiele łatwiejsze. Po swojej prawej miał Yoongiego, który zdawał się dziwnie milczący. Choć, Hoseok wiedział, że właściwie zawsze jest milczący. Dziś jednak zdawał się mocno zamyślony. Jimin za to odszedł kawałek, żeby z kimś porozmawiać. Po jego ekspresji można było wywnioskować, że jest połowicznie znudzony i zirytowany. Jakby w ogóle nie miał ochoty na ową rozmowę.

Upił kolejny łyk z puszki. Kątem oka dostrzegł, że blady palec Tae, przyozdobiony ciężkim pierścionkiem przesuwa się w dół instagramowej tablicy, klikając serduszka na postach... ze sztuką. Hoseok mrugnął kilkukrotnie, kiedy dostrzegł zdjęcia z muzeów i starych, barokowych budowli. Uśmiechnął się pod nosem, przenosząc wzrok na glany Yoongiego. Zastanawiał się, co jeszcze ma w głowie Taehyung. Znał go praktycznie wcale. Tyle, że był dobrym przyjacielem Yoongiego i lubił przesiadywać na komórce. Więcej nie wiedział. Może dlatego fakt, że lubi sztukę go zaskoczył.

Musiał być więc wrażliwy, w jakimś sensie. A przynajmniej tak pomyślał Hoseok.

- Hej, sorry za spóźnienie – wszyscy zwrócili głowy w kierunku Jungkooka, który od niechcenia rzucił plecak na cementową powierzchnię. Włosy w nieładzie, ciemny golf i skórzana kurtka, trochę zbyt ciasne jeansy i trzy-dziurowe glany, z których wystawały skarpetki ze wzorem w kasety.

Wyglądał aż zbyt dobrze. Hoseok nie mógł za mocno wyrokować, ale z tego co zdążył zauważyć, chłopak rzadko przykładał aż taką wagę do detali. A dziś, dziś wyglądał naprawdę wyjątkowo dobrze. I nie uszło to jego uwadze.

Usiadł obok Tae, robiąc z nim dziwne powitanie, którego Hoseok wcześniej nie widział. Uśmiechnął się lekko, bo skojarzyło mu się to z byciem młodym chłopcem, który ma jakąś małą paczkę kolegów.

Cóż teraz ta wizja składała się z nastolatków, którzy często mieli w sobie bunt, impulsywność, alkohol i myśli, wypełnione niekiedy gorzką obecnością własnych demonów.

Skierował wzrok na Jimina, który ostatecznie skończył rozmowę, po czym szybko wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i włożył jednego między swoje pełne wargi.

- Ma ktoś z was... - nie skończył zdania, nie wiadomo, z jakiego powodu. Ale w oczach miał dziwny wyraz.

- Daj, ja Ci odpalę – powiedział Jungkook, wyciągając zapalniczkę z kurtki. Jimin przez moment nie ruszył się z miejsca, po czym jednak podszedł do chłopaka. Tae na moment spiął mięśnie ramion. Ręce Kookiego były naprawdę blisko skóry twarzy Jimina. Ciepły płomień delikatnie lizał śmiercionośną truciznę zawartą w papierosie. Blondwłosy chłopak miał w oczach iskry, jaśniejsze aniżeli te tworzone przez zapalniczkę.

Były one jednak niedostrzeżone. Kompletnie skryte, choć były tak jasne i przepełnione mieszanką o wiele bardziej trującą, niż ta, która właśnie unosiła się z dymem dookoła nich.

- Dzięki – mruknął Jimin pod nosem i stanął przed całą, siedzącą na murku czwórką. – Boże, dajcie spokój. Nie było mnie kilka minut, a wy wszyscy wyglądacie jak wymięte ścierki.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz