it's no good

236 38 19
                                    


Głowa Jimina zdawała się ważyć tonę.

Chłopak ledwo ogarniał to, gdzie jest, jedyne, czego był właściwie pewien to fakt, że nie był to jego dom. Kiedy tylko zdołał w miarę ogarnąć sytuację, zrozumiał, że to mieszkanie V.

Nieco wkurzony ściągnął z siebie koc, po czym od razu udał się do kuchni. Miał na sobie wczorajsze ubrania i nie pachniał najlepiej. Wiedział jednak, że garderoba Tae, choć w podobnym stylu, w ogóle go nie uratuje, gdyż chłopak nosił zdecydowanie większe rozmiary.

Wzrok blondyna szybko przykuła karteczka leżąca na marmurowym blacie. Obok niej znajdowała się szklanka z wodą i aspiryna, na których widok Jimin uśmiechnął się krzywo. Tae potrafił być dla niego zbyt dobry, zwłaszcza, że jak podejrzewał Jimin, to on go tu przywiózł.

Zastanawiało go czemu. Mógł spokojnie odstawić go do domu, byłoby o wiele prościej. Blondyn wiedział, że to nie jedyne pytania, jakie będzie musiał prawdopodobnie zadać. Nic nie pamiętał, od momentu aż Namjoon gdzieś poszedł. Miał w głowie dziurę, której nie mógł nijak uzupełnić.

Otworzył lodówkę, szukając czegoś, co mógłby zjeść. Stanęło na jogurcie i kanapce z sałatą i pomidorem. Chłopak nie miał zbytnich chęci do przygotowania czegokolwiek. Głowa wciąż go bolała, świat lekko wirował, a żołądek i tak nie mógł przyjąć nic cięższego, gdyż ostatni raz jadł wczorajszego popołudnia.

Na szczęście nie miał on skłonności do wymiotów, ani niczego z tych rzeczy. Zazwyczaj kończyło się właśnie na zaśnięciu, urwaniu filmu oraz młocie pneumatycznym w czaszce o poranku. Który wcale nie bywał znowuż taki „poranny".

Teraz była bowiem już prawie dwunasta.

Jimin wiedział, że pewnie będzie musiał czekać aż do powrotu Tae. Nie narzekał. Miał cały dzień dla siebie, a w szkole wiadomo już było, że raczej się nie pojawi, co zdarzało mu się od czasu do czasu.

Został więc sam, z myślami, o których udało mu się zapomnieć jedynie na kilkanaście godzin.

****

Hoseok odruchowo spojrzał w miejsce, gdzie nie tak dawno wisiał rysunek. Teraz pozostało tam puste miejsce. Festiwal się skończył, tak jak i skończyły się jego myśli o znalezieniu autora obrazka.

Naprawdę miał nadzieję się dowiedzieć, kim on mógł być.

- Hej, słuchasz mnie? - zapytał Seokjin, którego słów przez moment chłopak w ogóle nie słyszał, skupiony na własnym ciągu myślowym.

- Już jestem, sorrki, wyłączyłem się na moment - odpowiedział głupio, spoglądając na przyjaciela z pełną uwagą.

- Pytałem co powiedziałeś pani profesor?

- Emm... wymyśliłem historię, że spadłem ze schodów.

- Hoseok, w twoim mieszkaniu nie ma...

- Cicho, to mogły być publiczne schody, albo właściwie jakiekolwiek inne. Nie musiałem jej przecież mówić, gdzie to było. Przyjęła to dość łagodnie, kazała mi uważać i powiedziała, żeby zakleił to skaleczenie jakimś bandażem i ponosił to tak przez weekend, żeby jakby co było bardziej chronione.

- I ma rację - prychnął Seokjin, jakby to była najoczywistsza oczywistość. - Swoją drogą... Nie sądzisz, że musimy się zbierać? – zapytał, patrząc na zegarek wiszący na jednej ze ścian.

- Tak, chyba masz rację – powiedział, zarzucając skórzaną torbę na ramię. Oboje zaczęli iść w kierunku klasy.

Tylko, że podobny zamiar miał również ktoś inny. Hoseok przez moment nie mógł uwierzyć, kiedy jego oczy spotkały się z chłodnym, niemalże mrożącym błękitem oczu bruneta, po którego prawej stronie szedł napastnik, odpowiedzialny za jego rozbity łuk. Nie wiedział, czy ten go pamięta, mimo, że zdarzyło się to kilkanaście godzin temu. Minęli się bez słów, a jednak pomiędzy dwójką przeskoczyło kilka iskier.

opposite side ▪ yoonseok ▪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz