Rozdział 1

28K 616 4.1K
                                    

Nie mogę uwierzyć że już dzisiaj wyjeżdżam na obóz z Taconafide! Obudziłam się, umyłam swoje ciało, zjadłam śniadanie i zrobiłam naturalny makijaż. Wzięłam moją walizkę z ciuchami i najpotrzebniejszymi rzeczami. Z racji że jestem nieśmiałą introwertyczką nie chcę tam jechać, ale mama mnie zmusiła. Jadę tam tylko dla Taco i Quebo. Może uda mi się do nich zbliżyć? Mam nadzieję. 

Mama: Baw się dobrze słonko! Będę tęsknić!

Ja: Ja też! Pa mamo!

Mama: Pa!

Po czym wyszłam z domu. Z racji że miejsce zbiórki było niedaleko, poszłam pieszo. Na miejsce dotarłam po 10 minutach. Byłam już nieco spóźniona. Gdy wchodziłam do wolnego miejsca, jedna dziewczyna (Amelia) która siedziała na tyłach ze swoimi przydupasami Leną, Oksaną, Pauliną, Karoliną i Zuzą, powiedziała:

Jesteś tak biedna, że nawet nie masz samochodu i musisz iść pieszo?

Po czym zaczęła się ze mnie śmiać. Już wiem kogo mam nienawidzić. Usiadłam obok dziewczyny, która nazywa się Emilia. Tak jak ja jest introwertyczką. Już wiem, że się polubimy! 

Przez całą drogę rozmawiałam z Emilią. Tak jak ja lubi konie. Tamte idiotki się z nas śmiały, ale nie zwracałyśmy na nie uwagi. 

Nasz autobus zatrzymał się na postoju przy McDonaldzie. Postanowiłam pójść się załatwić i kupić jakąś kawę. Gdy już ją zakupiłam, podeszła do mnie ta banda idiotek. Oksana wyrwała mi kawę i wylała ją na podłogę.

Karolina: Ojej, wydałaś na tę kawę cały hajs na obóz?- powiedziała, po czym te idiotki zaczęły się śmiać, a raczej rechotać. 

Nie zwracając na nie uwagi, kupiłam nową kawę, po czym ominęłam je szerokim łukiem. Wsiadłam do autobusu i usiadłam na swoje miejsce. 

Przez resztę trasy nie działo się już nic interesującego. Te idiotki dały mi chwilowy spokój, a ja słuchałam muzyki, gdyż Emilia zasnęła. 

Nim się spostrzegłam, byliśmy już na miejscu. Wszyscy wysiedliśmy z autokaru i ruszyliśmy za Taco i Quebo. W pewnym momencie się zatrzymali i powiedzieli:

To tutaj!

Przed nami stała rozpadająca się rudera. Przed nami chyba nikogo tam nie było od 50 lat. 

Emilia: Ten obóz kosztował 2000 zł. Co się kurwa stało z naszymi pieniędzmi?

Taco: Nie interesuj się.

Wkurwiona pomyślałam, że wzięli ten hajs dla siebie. Nie mogę stąd uciec, bo ten ośrodek stoi w środku jakiegoś lasu, a poza tym jest to 400 kilometrów od mojego domu. 

Ja i Emilia wzięłyśmy dwuosobowy pokój. Odebrałyśmy nasze klucze i do niego weszłyśmy. Naszym oczom ukazało się pomieszczenie z szafą, starym telewizorem, dwoma łóżkami i dwoma gniazdkami obok łóżek. Była tam także łazienka z zimną wodą pod prysznicem. Ja tutaj nie wytrzymam dłużej niż 2 dni! Jedynie obecność Emilii mnie podtrzymuje na duchu. 



Wiem, że dialogów nie zapisuje się po dwukropku, ale przy takiej ilości bohaterów jest mi tak po prostu wygodniej.

Letni obóz ||| Quebonafide i Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz