*Dawid pov*
Siedziałem z Frankiem w jego pokoju. Drzwi od niego były zamknięte na klucz i zastawione komodą.
-Co teraz zrobimy?- zapytał.
-Poczekajmy na ratunek. Na pewno nadejdzie dzisiaj albo jutro- odparłem.
Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Okazało się, że to Boris.
-Schowaj się pod łóżkiem, dla twojego dobra- szepnął do mnie Franek.
I tak zrobiłem.
*Franek pov*
Borisowi udało otworzyć się zamek, ale drzwi blokowała komoda. Uchylił je najmocniej jak było to możliwe i nogą zaczął odsuwać komodę. Nie walczyłem, bo i tak jestem słaby i narobiłbym sobie tylko kłopotów. Gdy zrobił to w takim stopniu, że mógł już wejść całym ciałem za drzwi, odsunął komodę całkowicie. Podszedł do mnie i powiedział:
-To naturalne, że nasi chłopcy w pierwszych dniach barykadują się w swoich pokojach, ale jesteś naszym najcenniejszym towarem. Noc z tobą zarezerwowało 11 osób. Gdy je wszystkie obsłużysz, ty i Dawid zostaniecie uwolnieni.
Że co kurwa? Mam dać się wyruchać 11 obleśnym typkom? Po moim trupie!
Następna godzina zleciała mi na niecierpliwym czekaniu na przybycie ratunku.
Z oddali usłyszałem męski głos:
,,Gdzie jest Franciszek Nowik?"
Przełknąłem ślinę i przeszedł mnie dreszcz. Zamknąłem oczy. Usłyszałem dźwięk uchylanych drzwi oraz zamykania ich na klucz. Otworzyłem oczy i zobaczyłem około 35- letniego faceta. Powiedział:
-Pokaż mi swoją 11-centymetrową bestię.
-Nie- odpowiedziałem.
-Ohh, czyli tak się bawimy?- powiedział, po czym przygniótł mnie swoim ciałem.
Włożył mi język do ust. Z trudem powstrzymałem odruch wymiotny. Zdjął mi mój sweterek, oraz mój krawat. Przywiązał mi ręce do obręczy łóżka. Byłem zszokowany, to działo się tak szybko.
Zaczął rozpinać moją koszulę. Poczułem zimną jak lód rękę na moim torsie.
Zdjął mi ją i rzucił nią w ziemię. To był koszmar. Podduszał mnie i gryzł.
Zabrał się za moje spodnie. Zdjął pasek i uderzył nim w tors. Bolało. Odpiął guzik, rozpiął rozporek i zrzucił je ze mnie. Próbowałem go kopać, ale on był silniejszy.
Brutalnie odwrócił mnie na brzuch. Dotknął mnie w tyłek. Każde, najmniejsze muśnięcie jego dłoni na moim ciele było niczym sto batów na mojej męskiej dumie.
Ten facet wstał i poszedł po bat. Chyba mogłem o tym nie myśleć. Uderzył mnie trzy razy w plecy, po czym pociągnął mnie za włosy i pocałował w usta. Kopałem go, ale nie robiło na nim to żadnego wrażenia.
Gdy zdjął mi bokserki, kopnąłem go w krocze. To jeszcze bardziej go rozzłościło. Z całej siły uderzył mnie pejczem, a ja krzyknąłem.
-Chyba nigdy jeszcze tego nie robiłeś. To dla mnie zaszczyt że będę pierwszy- powiedział.
-Proszę, nie rób tego.
-Nie po to zapłaciłem za ciebie 1000 złotych, by przestać- powiedział, po czym poszedł po nawilżenie.
Wrócił i wziął na palec dużo wazeliny. Zacząłem szlochać.
-Przestań beczeć, jeszcze ci się spodoba- powiedział.
Rozpaczliwie krzyknąłem:
,,Nie!"
Ale on nie słuchał.
Próbował we mnie wejść, ale mu się nie udało.
-Rozluźnij się, chyba że chcesz na brutala.
Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby. Przygotowałem się na największe upokorzenie w moim życiu.
Złapał mnie za biodra i zaczął zmierzać w tym kierunku. Lecz nie poczułem rozrywającego bólu. Usłyszałem dźwięk uderzenia i upadek na ziemię.
*Dawid pov*
Nie mogłem tego dłużej znosić. Płacz Franka i odzywki tego faceta skumulowały we mnie niesamowitą siłę wkurwienia. Wyszedłem spod łóżka, chwyciłem za stołek i z całej siły uderzyłem tego oblecha w łeb, który następnie oszołomiony upadł na ziemię.
-Dzi...Dziękuję- powiedział Franek.
-Ubierz się, uciekamy- powiedział.
Gdy Franek to zrobił, wziąłem go na ręce i ile sił w nogach biegłem w kierunku wyjścia. Wsiedliśmy na motocykl, do którego klucze miałem w kieszeni.
Z piskiem opon odjechaliśmy w kierunku granicy. Wciąż zszokowany Franek kurczowo trzymał się moich pleców.
Zjechaliśmy na pobliską łąkę, bo na odcinku drogi trwał remont. Franek nie potrafił mnie puścić.
Gdy z powrotem wróciliśmy na jezdnię, granica była już tylko 10 kilometrów stąd. Dodałem gazu i znaleźliśmy się tam w kilka minut.
-Pokażcie paszporty- powiedział policjant
-Nie mamy. Uciekamy od naszych porywaczy- odpowiedziałem.
Policjant przyjrzał się nam, po czym dodał:
-Oooo, to wy, w takim razie możecie przejechać.
I to zrobiliśmy. Od obozu dzieliło nas 85 kilometrów.
Byliśmy coraz bliżej celu. Boję się, że Quebo i Taco nie potraktowali nas poważnie i zostaliśmy wyeliminowani.
*30 min później, na obozie*
Oliwia postanowiła pójść do wychowawców.
-Co jeśli Franek i Dawid kłamali, a tak naprawdę uciekli z obozu? Nawet jeśli faktycznie zostali porwani, powinni zostać wyeliminowani, bo cała ta sprawa kosztuje was bardzo dużo- powiedziała.
-W sumie to masz rację- powiedział Taco- Niedługo przeprowadzimy eliminację.
Nagle na obozie powstało ogromne zamieszanie. Taco wyszedł zobaczyć co się dzieje. Okazało się, że Dawid i Franek wrócili na motocyklu do obozu.
Filip poszedł do Oliwii.
-To co mówiłaś jest nieaktualne, Franek i Dawid wrócili.
-O, to super- powiedziała.
-KURWA!!!- pomyślała.
*Ważna informacja*
Od jutra (a właściwie od dziś) do następnej soboty prawdopodobnie nie będzie rozdziałów, bo będę na wakacjach. Teoretycznie mogłabym wziąć laptopa ze sobą (na telefonie źle mi się pisze), ale moi rodzice uważają że za dużo siedzę w internecie i gdybym go wzięła, tylko utwierdziłabym ich w tym przekonaniu.
Co do konkursu to miałam w planach wszystko rozstrzygnąć na wakacjach, ale jednak zrobię to po powrocie.
CZYTASZ
Letni obóz ||| Quebonafide i Taco Hemingway
Fanfiction17- letnia Maja razem z 20 innymi uczestnikami są uczestnikami letniego obozu, w którym główną nagrodą jest 500 tysięcy złotych i wspólna płyta z Taconafide. Czy między uczestnikami powstanie coś więcej? Tego dowiesz się po przeczytaniu.