Rozdział 4 ciąg dalszy

17.4K 393 3.1K
                                    

*Amelia pov*

Maja stąd uciekła, ale nie czuję się szczęśliwa. Ja chyba coś do niej czuję! Ja tylko udaję, że jej nie lubię, a tak naprawdę ją kocham! Ale nie mogę być lesbijką, ponieważ stracę wtedy szacunek. No ale to nic, jakoś się to ułoży.

Poszłam do moich dziewczyn i razem rozmawiałyśmy i zrobiłyśmy sobie sesję w lesie. Nagle kątem oka ujrzałam mega przystojnego chłopca z obozu- Franka. On jest moim kraszem! Jest taki słodki, a jego rodzice są bogaci. Nie jestem materialistką, ale wolę, żeby mój chłopak był bogaty. 

Uwodzicielskim krokiem podeszłam do Franka, który akurat czytał książkę. Nie cierpię kujonów, ale on jest wyjątkiem. Usiadłam obok niego, zamknęłam mu książkę i zaczęłam go całować, a on mnie odepchnął.

-Co ty robisz?- zapytał

-Myślałam że tego chcesz- odparłam

-To się grubo myliłaś

-Weź nie bądź takim świętoszkiem, wiem że tego chcesz 

-Nie, nie chcę, a teraz wypierdalaj stąd dziwko

Wstałam i oddaliłam się w kierunku moich lasek. Ten kujon nie ma życia na tym obozie. Widziałam jak się na mnie patrzył!

*Franek pov*

Czy ona chciała mnie kurwa zgwałcić? Dobierała się do mnie w taki sposób, jakby faktycznie o to jej chodziło. Nie czuję do niej nic, poza pogardą. Za to moją kraszi jest Emilia. Ale czuję, że nie mam u niej szans. O kurwa, tak się zaczytałem, że aż zapomniałem zebrać jakichś owoców. Spojrzałem na zegar. 14:40. Przecież ja nie zdążę uzbierać koszyka malin w 20 minut! Nagle usłyszałem strzał. Pobiegłem w jego kierunku. Zobaczyłem Jakuba (nie Quebo), który miał ze sobą pistolet oraz zastrzelonego dzika. Z racji że jest on moim kolegą, podszedłem do niego i poprosiłem go o pewną przysługę.

-Dasz mi część tego dzika?- zapytałem

-Tak, ale musisz zrobić mi coś w zamian- odparł

-Co?

-Loda- odparł Jakub.

Chciałem powiedzieć:

-Pojebało cię?

Ale przypomniałem sobie o pięciuset tysiącach złotych, które czekają mnie w przypadku zwycięstwa obozu, a których nie dostanę, jeśli nie przyniosę nic. Odpowiedziałem:

-No dobra, ale to ma zostać między nami.

Ukląkłem przed nim, a on wyjął swojego penisa. Wziąłem go w rękę i włożyłem do ust. W sumie nie było tak źle. Nie czułem się z tym źle, ponieważ robiłem to w szczytnym celu. Pieściłem jego penisa językiem i go ssałem, a on jęczał. Trwało to jakieś 10 minut. 

Po wszystkim Jakub wziął nóż i odkroił nogę dzika. Schowałem ją do koszyka i razem udaliśmy się do Taco i Quebo, by oddać nasze zbiory. Przyjęli oba i nie pytali się o szczegóły.

Postanowiłem dokończyć moją książkę. Tuż po przeczytaniu ostatniej strony, Quebo i Taco wezwali nas do punktu eliminacji. 

-Dzisiaj z obozem pożegna się jedna osoba- powiedział Taco- będzie to......

Wszyscy stanęli z zapartym tchem.

-......Natalia, która oddała pusty koszyk od razu po rozpoczęciu rywalizacji, argumentując, że nie ma zamiaru mieszkać w lesie przez tydzień.

-Żegnajcie, lubiłam was, ale cenię sobie komfort- powiedziała Natalia wsiadając do helikoptera. 

Gdy już odleciała, wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Mam pokój z Jakubem, ale nie przeszkadza mi to, gdyż w tym co zrobiłem nie było miłości, a była to jedynie zapłata. Może i brzmi to nieco dziwkarsko, ale potrzebuję tego hajsu. Nadal jestem w 101% hetero. 

Letni obóz ||| Quebonafide i Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz