Rozdział 12

9.5K 252 2.6K
                                    

*Maja pov*

Już dzisiaj otworzą nasz pensjonat! Jestem taka podekscytowana! Nie poszłam umyć się do jeziora, gdyż zakładam, że otwarcie będzie rano. Poza tym nie śmierdzę i nie mam tłustych włosów. 

Postanowiłam za to pójść z Olą na romantyczny spacer wokół jeziora. Była dopiero szósta, a śniadanie jest o ósmej, więc mamy dużo czasu. Złapałyśmy się za ręce i szłyśmy. Delektowałyśmy się przyrodą i zwierzętami. Gdy wyszłyśmy już poza granice obozu, podszedł do nas jakiś dziwny typ i powiedział do mnie:

-Kobieta potrzebuje faceta, a nie drugiej kobiety, jestem Boris. Pójdziemy gdzieś razem?

-Zapomnij. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale można być lesbijką- odrzekłam, po czym wróciłam z Olą do granic obozu, ponieważ tam czujemy się bezpiecznie. 

Gdy spacerowałyśmy, Oli wypadł z rąk telefon podczas robienia zdjęć. Gdy go podniosłam, nasze spojrzenia spotkały się, a po chwili nasze usta stworzyły jedność, a nasze języki zaczęły się siłować. Trwało to dobrą minutę. Po wszystkim kontynuowałyśmy spacer. 

Do namiotów wróciłyśmy o 7:50, więc nie miałyśmy dużo czasu. Zrobiłam lekki makijaż i poszłam razem z Olą na ognisko, gdyż tam kierowali się inni uczestnicy.

-Śniadanie zjecie jeszcze tutaj, na obiad pójdziemy do pobliskiej restauracji a kolację zjemy już w pensjonacie. Dzisiaj jednak czeka was wyzwanie, podczas którego wygrany otrzyma ostatni zamek do drzwi, a także możecie zostać wyeliminowani. Będziecie śpiewać. Osoba, która odmówi, odpadnie- powiedział Quebo.

Nie byłam zachwycona, ale chcę wygrać, więc podejmę się wyzwania. Nie jadłam kiełbasy, gdyż nie byłam głodna. Zamiast tego poszłam do namiotu posłuchać muzyki. Słuchałam metalu. Nim się spostrzegłam, minęła godzina, czyli nadszedł czas na wyzwanie. Poszłam za wszystkimi. Wszystko odbywało się na terenie ogniska. 

Postanowiłam zaśpiewać God is a woman. Śpiewałam i bardzo dobrze mi szło. Nikt nie odmówił śpiewania. Niektórym szło dobrze, innym świetnie. Nikomu jednak nie tak dobrze jak mi. Byłam już pewna wygranej. Jako ostatnia śpiewała Amelia. Zaśpiewała New Rules. Dobrze jej poszło, ale nie tak jak mi. Byłam już pewna wygranej.

-Wygrywa Amelia!- powiedział Taco.

-Co???- pomyślałam.

-Nie potrzebujemy już zamka, więc postanowiłyśmy przekazać go Oliwii i Roksanie.

-Jejku dziękujemy!!!- powiedziała Oliwia.

Wkurwiłam się, ponieważ najprawdopodobniej oznaczać to będzie powiększenie sojuszu. Mam nadzieję że nie zrobią eliminacji poprzez głosowanie, bo mogę mieć troszeczkę przejebane.

Poszłam do namiotu i postanowiłam obejrzeć serial. Nie spodobał mi się, więc postanowiłam porozmawiać z sojuszem i obmówić kilka ważnych kwestii. Postanowiliśmy na początek zaprzyjaźnić się z Mikołajem. 

O 12 wsiedliśmy do autobusu, by pojechać do Olsztyna na wolne popołudnie. Podróż trwała 1,5 godziny. Mikołaj siedział sam. Oznacza to, że nie ma z nikim relacji, a to znaczy, że wkręcenie go do sojuszu będzie łatwiejsze.

O 13:30 dojechaliśmy do centrum Olsztyna. Było tam dość sporo restauracji. Postanowiłam pójść z sojuszem do pizzerii, do której poszedł również Mikołaj. Wielokrotnie próbowałam z nim porozmawiać, ale nie kleiła się nam rozmowa, gdyż nie mamy podobnych zainteresowań. Na razie daliśmy sobie spokój. Zamówiłam pizzę z szynką, serem i pieczarkami i zjadłam ją razem z Emilią i Olą. Franek, Dawid i Sandra zamówili margheritę. 

Najedliśmy się jak świnie. Postanowiłam jeszcze pójść z Sandrą, Olą i Emilią do centrum handlowego. Franek poszedł do biblioteki, a Dawid nie wiem gdzie.

*Dawid pov*

Wiem, że Mikołaj jest hakerem. Poproszę go o stworzenie aplikacji szpiegowskiej, by zainstalować ją na telefonie Franka, by nie musieć za nim chodzić. Naprawdę boję się, że stanie się mu krzywda, on nie jest zbyt silny i potrzebuje opieki. Boję się o jego bezpieczeństwo. 

Znalazłem Mikołaja w lodziarni. Wziąłem go na bok i powiedziałem:

-Jesteś hakerem?

-No jestem- odparł.

-Mam pewną prośbę.

-Jaką?

-Stworzysz aplikację szpiegowską?

-Właściwie to już ją stworzyłem.

-Jak ona działa?

-Musisz fizycznie ją zainstalować na telefonie osoby, którą chcesz śledzić. Wyślę ci link do jej pobrania. 

-Dzięki, wiesz co, lubię cię. Chcesz być w sojuszu? 

-W sojuszu??? OMG JASNE ŻE TAK!!!!- powiedział wyraźnie podekscytowany Mikołaj, po czym wysłał mi link do aplikacji. 

O 14 byliśmy już w autobusie. Mikołaj nadal siedział sam, ale na fotelach przed nami. Muszę poczekać, aż Mikołaj i Franek zasną. Stało się to po 20 minutach. Franek miał telefon w kieszeni po mojej stronie, więc łatwo było go wziąć. Miał blokadę identyfikującą twarz. Przystawiłem telefon do twarzy Franka. Odblokował się. Wszedłem w link podany przez Mikołaja, po czym zainstalowała się aplikacja. Miałem na niej konto stalkera, a Franek ofiary, chociaż wygląda to zupełnie inaczej. 

Włożyłem telefon z powrotem do kieszeni Franka, po czym zasnąłem na jego barku. Gdy się obudziłem, byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do budynku pensjonatu. Nie różnił się jakoś znacząco, ale nasz pokój wyglądał niesamowicie. Co prawda nasza połowa wyglądała biednie, ale druga połowa, do której też mieliśmy prawa, była niesamowita. Wszystko utrzymane było w odcieniach bieli, meble były nowoczesne, w łazienka duża i nowoczesna, z jacuzzi oraz pralką, a na ścianie wisiała ogromna plazma.

Przez resztę dnia oglądaliśmy seriale na plazmie. Mikołaj przeszedł do naszego pokoju, ponieważ mamy jeszcze jedno łóżko. Na kolację zjadłem spaghetti. Gdy była już północ i już miałem zasnąć, usłyszałem podwójny gwizdek. Wszyscy udaliśmy się do punktu eliminacji. 

-Na jednej ze ścian budynku odkryliśmy napis ,,JEBAĆ POLICJĘ" z podpisem ,,Michał Nowaczyk". Jakże genialnego autora malunku zapraszamy do loży obserwatorów.

-Niby jesteście raperami, a eliminujecie mnie za napis głoszący prawdę. Może jeszcze zgłaszacie na komendę to, że ktoś posiada gram marihuany?- powiedział Michał.

-Dobra, nie produkuj się tak patusie, zapraszam do wypierdalania- powiedział Quebo.

Po wszystkim poszliśmy do pokoi. Zasnąłem błyskawicznie. 

Letni obóz ||| Quebonafide i Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz