Spakowałam już walizkę i przyjechałam na lotnisko. Do wylotu zostało mi 40 minut, więc postanowiłam przejrzeć social media. Kiedy wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i włączyłam internet zasypał mnie dźwięk powiadomień. Pierwsze co sprawdziłam, to wiadomości.
MATT: Jesteś na lotnisku? O której przylatujesz? Jeśli nie będziesz zmęczona mogę wpaść do Briana i Maxa?
Odpisałam mu i zabrałam się za następne sms'y
LOUIE: Sam, udanego lotu! Pozdrów ode mnie kuzynów i Matta. Przekaz mu, że tęsknie, wiec ma ruszyć swoje cztery litery i wpadać do Toronto. Zadzwoń jak będziesz na miejscu.
Louisa i Matt są parą. Poznali się dwa lata temu u mnie w domu. Chłopak przyjechał na wakacje i od razu pokochał Louie, z reszta z wzajemnością. Są dobrym przykładem tego, że związki na odległość działają. Cieszę się ich szczęściem.
Nieznany numer: To ja, Shawn. Nie mam odwagi powiedzieć ci kim jestem, zważywszy na twoje ostatnie wiadomości. Wiem, że to mogłoby wszystko zepsuć, bo jestem kimś zupełnie innym, niż się spodziewasz.
Co to ma znaczyć? I skąd on ma mój numer? Może to jakiś głupi żart? Nie, tylko Louie i Matt wiedzieli o Shawnie. Czyli... To prawda. To on. Nie jestem kimś, kogo się spodziewasz. Nikogo nie typuje, o co mu chodzi?
Sam: Skąd masz mój numer?
Shawn: Mam swoich informatorów
S: Chce cię poznać
Shawn: Już mnie znasz
Jak to już go znam? To przecież niemożliwe. Chociaż... Mieszka w Toronto, może chodzimy do jednej szkoły.
Z moich myśli wyrwał mnie głos kobiety informujący o locie.
-Za dziesięć minut rękaw zostanie zamknięty, proszę się skierować do bramki numer 207Lot minął mi szybko, wysiadałam z samolotu i odebrałam bagaż. Teraz czekam na Briana i Maxa. Wiem, że punktualność to nie jest mocna strona moich kuzynów, więc powiedziałam im, że ląduje 15 minut wcześniej, niż w rzeczywistości. Takim sposobem siedziałam na lotnisku tylko 5 minut.
Przywitałam się z chłopcami ogromnym przytulasem i zaczęłam opowiadać co u mnie. Kiedy każde z nas podzieliło się informacjami z życia codziennego zdążyliśmy już dojechać na miejsce. Nie bywam u nich za często, raz na rok maximum. Kiedy przyjeżdżam do Nowego Yorku, częściej mieszkam u dziadków. Moi bracia są już dorośli, wiec w domu jesteśmy we trójkę. Mają po 21 lat, więc stwierdzili, że będą mieszkać razem, dopóki się nie ustatkują, no wiecie, rodzina i te sprawy... Bliźniacy Pier są rozpoznawalni w całej Ameryce, w końcu to zawodowi modele, aż dziwne, że nie mają dziewczyn.Po wspólnym posiłku poszłam na górę rozpakować swoje rzeczy. Prawie bym zapomniała o moich przyjaciołach! Szybko wzięłam telefon do ręki i napisałam dwa smsy - do Louisy i do Matta
Po godzinie chłopak przyszedł do domu moich kuzynów. Pomimo, że jestem piętro wyżej usłyszałam jego głos
-Gdzie jesteś? - krzyknął -Nie ukryjesz się przede mną!
Usłyszałam skrzypnięcia schodów, co znaczy...
-Matt! - krzyknęłam, kiedy chłopak przekroczył próg mojego tymczasowego pokoju
Wtuliłam się w niego jak najmocniej potrafię i wdychałam zapach jego perfum. Kiedy ostatnio się widzieliśmy pachniał inaczej, no ale nie ważne.
-Cześć Sami - odwzajemnił uścisk
Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy plotkować o tym, co wydarzyło się u nas w ostatnim czasie. Ostatnio widzieliśmy się dwa miesiące temu. Matthew, jak na dojrzałego siedemnastolatka przystało, zdał na prawo jazdy. Jestem z niego bardzo dumna, bo pamiętam, jak się tym stresował. Zaczęliśmy żartować i rozmawiać o jakiś głupotach, po czym chłopak odezwał się zerkając na zegarek
-Jest 20, jesteś zmęczona?
-Chyba nie, a co? - spytałam zaciekawiona
-Wychodzimy do parku? - widziałam ten błysk w jego oczach
-Ty się jeszcze pytasz?! - na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech
Pociągnęłam chłopaka za rękę na dół. Ubrałam buty i zawołałam Briana i Maxa
-Chłopaki, idziecie z nami do parku? - spytałam, po czym zostałam przez nich wyprowadzona na zewnątrz
-Prowadź - usłyszałam głos Maxa po lewej stroniePark w Nowym Yorku, oddalony dziesięć minut od domu chłopaków, to najlepsze miejsce w USA. Kiedy byłam mała spędzałam tam całe dnie razem z Mattem i resztą przyjaciół. Wszyscy mamy wielki sentyment do tego miejsca. To był mój drugi dom. Kiedy miałam zły dzień chodziłam po chodniku, patrząc się na piękny krajobraz tego miejsca, bądź najzwyczajniej siadałam na ławce zatracając się w myślach. Kiedy miałam wyjątkowo dobry humor turlałam się z najwyższej górki, śmiejąc się przy tym. Wszystkie ważne dla mnie imprezy odbywały się właśnie tam. Od moich narodzin do 9 roku życia, kiedy to opuszczałam ten kraj, organizowane były tu moje urodziny. Kiedyś urządziliśmy piknik, innego roku jechaliśmy kolejką górską i wpadliśmy do domu strachów. Fajnie jest mieć miejsce pełne wspomnień. Kocham tu wracać.
Przemierzaliśmy Nowojorskie uliczki, kiedy trafiliśmy do tego cudownego miejsca. Na dworze było już ciemno, ale park jest doskonale oświetlony, więc nie mieliśmy z tym problemu.
Usiedliśmy na trawie i patrzyliśmy w gwiazdy. Chłopaki wyjęli z reklamówki 4 piwa i rozdali po jednym każdemu z osobna.
-Napijesz się z nami? - spytał Brian
Już nie raz skosztowałam alkoholu. Wiem, że nie powinnam jeszcze tego pic, ale kiedy nadarzy się okazja, to czemu nie?
-Jasne - uśmiechnęłam się otwierając butelkę
-A co z tobą, dzieciaku? - westchnął Max patrząc na Matta
-Jaki dzieciaku? Niedługo osiemnastka - odpowiedział blondyn
-No nie wiem, to nielegalne dawać alkohol niepełnoletnim - ciągnął z szyderczym uśmiechem na ustachPrzyglądałam się tej całej sytuacji i co jakiś czas parskałam śmiechem. Zważywszy na to, że jestem młodsza od nich wszystkich, blondyn spoglądał na mnie i co chwile mówił: 'Jej daliście piwo', co naprawdę brzmiało komicznie w jego wykonaniu. Max od zawsze lubił się droczyć z ludźmi, zwłaszcza z Mattem. Często mówi, że to jego zaginiony brat. Brian się z tym zgadza, bo sam się czasem nie przyznaje do Maxa. Braterska miłość. Nie ma jak w rodzinie...
CZYTASZ
Inspiration S.M & Magcon
FanfictionOna - młodsza, nie lubi być w centrum uwagi, mieszka z mamą On - starszy, popularny, z kochającą rodziną w komplecie Jak potoczą się ich losy, kiedy dowiedzą się o sobie nawzajem? *Odmłodziłam bohaterów na potrzeby fanfiction* ••••••• Hey 👋 ...