21

484 21 7
                                        

Następnego dnia przyszłam do szkoły z Shawn'em. Podobno jego kumpel rozbił imprezę i wypił trochę za dużo. Mendes pomógł mu ogarnąć mieszkanie przy czym został na noc. Ucieszyłam się, kiedy zawołał mnie i powiedział, że mi potowarzyszy. Dawno nie rozmawialiśmy jakoś dłużej, a przecież to mój... Przyjaciel?
-Jacob mówił, że chcesz założyć damska drużynę koszykarska
-Właściwie, chce żeby taka powstała. Nie jestem wystarczająco dobra na kapitana.
-Przestań. Widziałem cię w akcji. Jesteś niesamowita

Znowu się rumienie... Powiedzcie, że Shawn tego nie widzi.
Masz twarz w kolorze dorodnego pomidora, jak może tego nie widzieć?
On nienawidzi pomidorów.
Co cię to obchodzi?
Dużo, bo nie chce żeby widział mnie w takim stanie
Podoba ci się
Nie
Podoba
Nie prawda

-Sam, Samantha - chłopak zaczął pstrykać palcami przed moją twarzą -Żyjesz? - zaśmiał się
-Um, tak. Przepraszam wyłączyłam się
-Nic nie szkodzi - uśmiechnął się -Gotowa na kolejny dzień męczarni?
-Jasne, tylko tego mi brakowało

Weszliśmy do budynku, gdzie od razu skrzyżowałam się spojrzeniami z Cameronem. Po tym co przeszliśmy nie mogłam przejść obok niego obojętnie, wiec posłałam mu lekki uśmiech. Uśmiech, który odwzajemnił. Stwierdziłam, że to dobry znak, więc podeszłam bliżej. Przywitałam się zwykłym cześć. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałam go w tym momencie przytulić. Chłopak odpowiedział i odszedł. Po prostu odszedł. Nie chce, żeby tak było. Chce z nim normalnie rozmawiać, śmiać się. Jak kiedyś. Przede wszystkim chce mu pomóc z nałogiem. Obiecałam to sobie i powiedziałam, że razem przez to przebrniemy.

Po skończonych lekcjach udałam się na trening chłopaków. Zamierzam porozmawiać z Cameronem i wyprostować całą sprawę. Weszłam na sale gimnastyczną, gdzie zebrała się już cała drużyna. Nigdzie niestety nie widziałam Dallasa. Zamiast niego podszedł do mnie Jacob. Jego tata zgodził się na damską drużynę koszykarską!
-Jezu nie wiem jak mam ci dziękować - przytuliłam go z całej siły -Kiedy mam się zgłosić do dyrektora?
-Właściwie możesz pójść teraz - uśmiechnął się -Tylko nie rzucaj mu się tak na szyje - puścił mi oczko i odszedł

Ruszyłam prosto do gabinetu, gdzie przedyskutowałam z panem Cooper istotne sprawy dotyczące drużyny. Jutro ogłosimy daty naborów do Lwic. Ojciec Jacoba chyba lubi zwierzęta. W każdym razie, jestem mu bardzo wdzięczna za to, że podjął taką decyzję.

Kiedy zabierałam z szafki potrzebne mi rzeczy znalazłam małą karteczkę. Rozwinęłam ją i uśmiechnęłam się poznając to pismo.

I promise that one day I'll be around
I'll keep you safe
I'll keep you sound

Right now it's pretty crazy
And I don't know how to stop
Or slow it down

~Wiem, że jest ci teraz ciężko, ale pamiętaj~

You'll never be alone

W domu powiadomiłam wszystkich z grupy o nowej 'wiadomosci' od nieznajomego. Moje poszukiwania zaczynamy od jutra.

Shawn's POV:

-Dobra robota chłopaki - usłyszeliśmy od trenera -Widzimy się jutro

-Ale dał nam dzisiaj wycisk - odezwał się Mark
-To jest nic w porównaniu do poprzedniego trenera - zaśmiał się George -Ale to dobrze, że jest na emeryturze. Nie wytrzymalibyście z nim nawet 15 minut. Sam nieraz nie dawałem rady
-Dobra, jesteś mega wysportowany. Czaimy - powiedziałem przewracając oczami
-Chłopaki. Jutro zaczynamy nasze poszukiwania. Sam otrzymała kolejną karteczkę - usłyszałem po swojej prawej
-Jaka karteczka? - spytał Mark
-Sam ma anonimowego wielbiciela - odpowiedziałem
-Chce się dowiedzieć kto to - dodał George
-Shawn

Serce mi na chwile stanęło, ale kiedy uświadomiłem sobie, że to Jack wyszeptał moje imię uspokoiłem się. W drodze do domu czekała mnie rozmowa z blondynem.

-Co ty najlepszego odstawiasz Mendes? - spytał
-Wykorzystuje moje teksty - wzruszyłem ramionami
-To wykorzystuj je inaczej. Chcesz, żeby cię odkryła?
-Nie i tak się nie stanie.
-Więc po co to robisz, żeby się nią pobawić? Masz dziewczynę nie pamiętasz?
-Z Faith nie widuje się już od paru tygodni, a Sam potrzebuje teraz czyjejś obecności.
-Obecności papierowych karteczek? Zastanów się Shawn. Oboje nie chcemy, żeby znowu ktoś ją zranił. Wystarczyła ta akcja z Cameronem.
-Nie zranię jej Jack. Nie mógłbym.
-Jeśli to wymknie się z pod kontroli...
-Nie martw się o to. Obiecuje, że jeśli to wyjdzie, to ode mnie.
-Naprawdę ją lubisz - uśmiechnął się
-Nawet nie wiesz jak bardzo

Samantha's POV:

Zerwałam się z łóżka w dobrym humorze. Wyszykowałam się i zjadłam śniadanie, po czym poszłam na przystanek autobusowy. Dojechałam do szkoły na 7:55, co znaczy, że nie spóźnię się na moja ukochaną chemię.

-Dobrze kochani. Zostało 5 minut lekcji - o nie. Zawsze tak gada, kiedy zamierza zrobić kartkówkę -Wyciągamy karteczki - skąd ja to znam...
-Proszę pani. Mogłaby pani sobie darować tą kartkówkę? Mamy dziś dwie prace klasowe - odezwała się Ana z ostatniej ławki
-No cóż, nie ma problemu - w tym jest jakiś haczyk... -Do odpowiedzi - niech zgadnę: ja -Samantha Eismont - powinnam zostać jakimś wróżbitą?

Powolnym krokiem zmierzałam do tablicy, kiedy moja nauczycielka wymyślała w głowie najtrudniejsze zadanie jakie istnieje z zakresu przerabianego materiału. Szkoda, że nawet tych najprostszych nie ogarniam. Po co ona się tak trudzi?

Tak jak myślałam jedno pytanie i padłam. Słaby ze mnie zawodnik.

-Dlaczego się nie nauczyłaś? - spytała poprawiając swoje okulary
-Uczyłam się. Po prostu nie rozumiem chemii
-Moja droga. Może jesteś dobra z innych przedmiotów, ale to nie znaczy, że możesz się w ten sposób usprawiedliwiać. Polecam ci korepetycje. Pare miesięcy temu Shawn Mendes przyszedł do mnie z prośbą poprawienia oceny, więc poleciłam mu nauczanie słabszych.
-I mam do niego podejść i powiedzieć, że chce korepetycji?
-Dokładnie tak to działa. Porozmawiam z nim po lekcji, skoro to dla ciebie taki kłopot

Dzwonek - mój wybawiciel jak zwykle dobrze się spisał. Zebrałam szybko rzeczy z ławki i uciekłam z klasy potrącając przez przypadek Camerona, z którym padłam na ziemie
-Przepraszam - powiedziałam śmiejąc się przy tym
-Nic się nie stało, dobrze cię widzieć - uśmiechnął się -To znaczy... Nie miałem tego na myśli - wstał i odwrócił się gwałtownie na pięcie
-Ciebie tez dobrze widzieć - odpowiedziałam po chwili uśmiechając się -Szukałam cię wczoraj na treningu
-Ah tak. Skończyłem z koszykówką
-Co? Przecież jesteś kapitanem! - zdziwiłam się
-Teraz jest nim ktoś inny - wzruszył ramionami -A, dlaczego mnie szukałaś?
-Powiedziałam coś i zamierzam tego dotrzymać. Pomogę ci Cam. Pomogę ci wyjść z nałogu
-To miłe Sam, ale przeszedłem tydzień temu na odwyk i jest lepiej
-Lepiej? Nie zrozum mnie źle, ale ostatnio podbiłeś swoich przyjaciół
-Nie chcą mnie znać, prawda?
-Wiedzą co się z tobą dzieje i starają się być wyrozumiali. Czasem to trudne - złapałam go za rękę na co się spiął -Spokojnie Cam - zaśmiałam się -Nie musisz się bać mojego dotyku. To jak? Pozwolisz sobie pomóc?
-Nie wiem czy to dobry pomysł - spojrzał na nasze złączone dłonie
-Przejdziemy przez to jako przyjaciele. Nie oczekuje już od ciebie niczego więcej
-Zgoda - powiedział i odszedł

Inspiration S.M & MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz