6

826 29 0
                                    

Shawn już dawno poszedł, a ja nadal tkwiłam w tym parku. Rozmyślałam. Bardzo dużo rozmyślam. Chodziłam pieszymi ścieżkami, aż w pewnej chwili zobaczyłam w oddali Camerona i Johnsona. JJ trzymał w ręku piłkę od kosza, co oznaczało, że mają zamiar grać. Przede mną było boisko do koszykówki, wiec zmierzali w moim kierunku.
Starałam się nie rzucać w oczy. Szłam ze spuszczoną głową i zasłaniałam się włosami, jednak na darmo

-Cześć Sam - krzyknęli z daleka
I w tym momencie nie miałam wyjścia, musiałam się z nimi skonfrontować...

Podeszli bliżej i kiedy chciałam powiedzieć zwykłe: 'cześć' chłopaki mnie przytulili. Moja mina nadal nie wyrażała zadowolenia po akcji z Mendesem, a to, że po jednym dniu znajomosci witam się z ta dwójką w ten sposób, jest dla mnie co najmniej dziwne.
Z reszta jak wszystko ostatnimi dniami
-Co jest? - spytał Jack
-Nic, po prostu sobie spaceruje - wzruszyłam ramionami
-Ktoś ci kazał się włóczyć po tym parku? - Cameron się uśmiechnął
-Zebrało ci się na żarty co?  - przewróciłam oczami
-Przepraszam. Powiedz co się dzieje, może ci pomożemy. - oznajmił
-Sorki, ale nie. Nie mam ochoty z nikim gadać - powiedziałam
-To chociaż pograj z nami w kosza, proszę - JJ zrobił minę szczeniaczka
Chcąc, nie chcąc, muszę przyznać, że wyglada przeuroczo
-No nie wiem
-Będzie fajnie. Jeśli chcesz damy ci fory - puścił do mnie oczko
Koniec końców zgodziłam się. Naprawdę lubię grać w kosza. Mam nadzieje, że faktycznie poprawi mi się humor.

Wzięłam do rąk piłkę i zaczęłam kozłować, po chwili Cam chciał mi ją zabrać jednak go wyminęłam i trafiłam do kosza.
-Za trzy punkty - powiedziałam
-Na farcie! - krzyknął Johnson z końca boiska -Zobaczymy czy dasz radę ze mną - uśmiechnął się łobuzersko
Na te słowa złapałam ponownie piłkę i zaczęłam biec ile sił w nogach. Jack jest naprawdę szybki. Trochę się ze mną podroczył, lecz w końcu odpuścił i dał mi rzucić do kosza. Trafiłam, tylko co z tego, skoro wiem, że dają mi fory
-Dobra! Pograjmy normalnie. Nie chcę żadnych ulg - powiedziałam
-Jesteś tego pewna? - spytał Cameron uśmiechając się
-Tak. Teraz chce zagrać z tobą, a później z JJ'em. Jeden na jednego. Do 10 - ustaliłam

Po rozegranych meczach z chłopakami czuje się niesamowicie. Co z tego że każdy przegrałam pff. Jest mi lepiej, przestałam się zamartwiać. Chłopcy poprawili mi humor, mało tego. Docenili moje umiejętności koszykarskie. Owszem, nie mogę się do nich porównywać, bo są o niebo lepsi i od zawsze uczestniczą aktywnie w tym sporcie, ale nie czuje się jakoś wybitnie gorsza. Po prostu oni mają opracowaną taktykę i lata treningów za sobą. Ja jestem nowicjuszką. Gram na lekcjach wfu i kiedy mam ochotę, nic zobowiązującego...

Podziękowałam chłopakom za grę i pożegnałam się z nimi. Pojechałam prościutko do domu i przygotowałam się na jutrzejsze lekcje.

***

Jak na poniedziałek przystało uderzyłam z całej siły w swój denerwujący budzik i niechętnie zerwałam się z łóżka. Ubrałam na siebie pierwsze, lepsze ciuchy i odprawiłam poranną rutynę, która w tym dniu tygodnia jest ograniczona do umycia się, wyszczotkowania zębów, rozczesania włosów i nałożenia korektora oraz pudru na twarz. W poniedziałki nie wyglądam jak królowa, przykro mi jeśli kogoś rozczarowałam.

Spakowałam książki do torby, pościeliłam łóżko i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie 3 kanapki, z czego zjadłam jedna, a resztę wrzuciłam do, jak to mówią nauczyciele, teczki. Po naszemu: plecak/torba.

Po wykonaniu wszystkich czynności jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Szare rurki, biały, luźny t-shirt i czarna bluza z kapturem. Jest znośnie, przynajmniej nikogo nie wystraszę, chociaż nigdy nie wiadomo. Wyszłam z domu z torba na ramieniu i po 10 minutach jazdy autobusem znalazłam się pod szkołą.

Weszłam na korytarz, gdzie zebrało się już dużo osób. Powędrowałam pod sale od chemii, znajdującą się na drugim pietrze, i usiadłam na podłodze. Z mojej klasy widziałam jak dotąd tylko pięć osób, ale to normalka. Zazwyczaj wszyscy przychodzą minutę przed dzwonkiem, bądź się spóźniają.
Postanowiłam, że wejdę do środka i się rozpakuje. Kiedy chciałam już pociągnąć za klamkę, zobaczyłam przez szklane drzwi Shawna dyskutującego o czymś zawzięcie z panią Brooks. Ja osobiście za nią nie przepadam, może dlatego, że się na mnie uwzięła? W każdym razie chemia to dla mnie jakaś czarna magia, a ta nauczycielka ewidentne to zauważyła.

Nie chciałam tam wchodzić. Przy Shawnie najchętniej zapadłabym się pod ziemie. Nie mam odwagi przy nim przejść, spojrzeć na niego, czy zrobić cokolwiek na jego oczach. Jest mi wstyd. Jest mi cholernie wstyd.

Mój koszmar zaczął się, kiedy w szkole zadzwonił dzwonek. Shawn opuścił sale, a ja na jego widok odwróciłam głowę wzrok. Tak, wiem. Jestem tchórzem.

Weszłam do klasy ze sztucznym uśmiechem nr 54 i przywitałam się z moją ulubioną nauczycielką, która po chwili rozdała jakieś karty pracy. Dobrała nas w pary i kazała zrobić podane doświadczenia. Fakt, że w klasie było 8 osób absolutnie jej nie przeszkadzał.
Pomimo tego, że jest dla mnie straszną suką, to jestem jej wdzięczna, że dobrała mi spoko partnera.

David, czyli blondyn o niebieskich oczach, jest cichy i spokojny. Znam go już długo, bo od podstawówki. Chłopak także mieszkał w Nowym Yorku i przeprowadził się tu 2 lata przede mną. Dobrze się uczy, jest pomocny i miły. Tyle o nim wiem. Nigdy nie rozmawialiśmy jakoś długo, więc możemy się śmiało nazwać znajomymi. Koledzy to złe określenie.

Po skończonej lekcji postanowiłam udać się na dwór. Potrzebuje tlenu, zwłaszcza po takiej męczącej lekcji. Co prawda większość pracy odwalał David, ale kto powiedział, że nie mogę być zmęczona?

Usiadłam na trawie i położyłam obok siebie torbę. Zza krzaków wyskoczył nagle Dallas, przez co się wystraszyłam, a to skutkuje tym, że się wydarłam.
-Boże idioto, wystraszyłeś mnie! - krzyknęłam zła
-Boże, czy idioto? Zdecyduj się dziewczyno - zaśmiał się

Jak zwykle, te jego poczucie humoru

-A jak wolisz?
-Jestem bogiem - puścił do mnie oczko
-Tak sobie tłumacz, idioto - uśmiechnęłam się zwycięsko
-Nie będzie ci tak wesoło, jak cię znowu wystraszę
-To trochę niemiłe narażać młodsze koleżanki na zawał
-Narazie to możesz się spodziewać tylko udaru, jeśli nie zejdziesz z tego słońca - wystawił mi język
-Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika
-Fajne teksty młoda. Dzieci z przedszkola byłyby z ciebie dumne
-Ja po prostu staram się dopasować do twojego towarzystwa - wzruszyłam ramionami
-Dobra. Wstawaj i się witaj dziewczynko - powiedział podając mi dłoń

Złapałam za rękę blondyna i kiedy mnie podnosił, rozluźnił uścisk dłoni tak, że wpadłam prosto na niego
-Wiem, że jestem seksowny, ale nie leć tak na mnie - zaśmiał się przyciągając mnie mocniej
-Nie pochlebiaj sobie Cam - wywróciłam oczami -Możesz mnie już puścić - powiedziałam po chwili
-Przepraszam. Zapomniałem, że jesteś niska i prawdopodobnie brakuje ci powietrza - znowu się wyszczerzył
-Mógłbyś się trochę mniej perfumować i byłoby znośnie - zmrużyłam oczy
-Nie mów, że ci się nie podobają moje perfumy
-Są ładne, ale trochę przesadzasz z ilością
-Dobra, dobra. Nie produkuj się młoda

Jeszcze raz powiedz do mnie: 'młoda', to nie żyjesz...

Inspiration S.M & MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz