Wstałam bardzo wcześnie rano i zeszłam do salonu sprawdzić co z Camem. Moja mama miała wrócić po 6 więc mam jeszcze sporo czasu. Blondyn leżał na kanapie i co chwile się wiercił.
-Cameron - powiedziałam lekko go potrząsającNie zadziałało. Wzięłam butelkę wody i postanowiłam go oblać. Jestem zła za wczoraj. Polałam twarz chłopaka przezroczystą cieczą na co natychmiast zareagował.
-To jest zimne! - krzyknął
-To za wczoraj - uderzyłam go w ramie
-Ał! O czym ty gadasz? - złapał się za głowę
-O twoim zachowaniu - powiedziałam z wyrzutem
-Przepraszam, trochę wypiłem - przyznał
-Trochę?! Myślałam, że mnie pobijesz!
-Dobrze wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił, słońce - chciał mnie przytulić
-Wyjdź stąd i mnie nie dotykaj - powiedziałam szorstko -Przyjęłam cię bo byłeś pijany, przegiąłeś Cam - zmarszczyłam brwiBlondyn opuścił mój dom bez żadnego 'ale'. Może za ostro go potraktowałam? Może on miał powód, żeby się tak upić. Może coś się stało?
Dlaczego ty go usprawiedliwiasz?!
Nie usprawiedliwiam go.
Ta, jasne.
Postanowiłam się przejść, wszystko przemyśleć i tak dalej.
Po godzinnej przechadzce jak zwykle stanęłam przy boisku do kosza. Jack Johnson w stroju sportowym i z piłką w rękach. Kozłował, biegał i rzucał do kosza. Wyglądał na zdenerwowanego, ale może mi się wydaje. Przywitałam się z nim przytulasem i zaczęłam rozmowę
-Hej mistrzu - uśmiechnęłam się
-Hej modelko - mrugnął do mnie -Gdzie zgubiłaś swojego partnera?
-Wygoniłam go z domu - powiedziałam ciężko wzdychając
-Coś się stało? - spytał poważniejąc
-Owszem, ale nie rozumiem tego - powiedziałam przygryzając policzek od wewnętrznej strony
-Chodź mała, opowiesz miUsiedliśmy na ławce. Zaczęłam tłumaczyć przyjacielowi co się stało wczoraj. Chłopak wytrzeszczył oczy, ale nic nie mówił. Chyba był w takim samym szoku co ja. Kiedy skończyłam swój monolog blondyn postanowił się odezwać
-Wiesz Sam, nigdy nie widziałem, żeby Cam się tak zachowywał. Zawsze był spokojny nie ważne ile wypił. Pewnie coś się stało i nie mógł sobie z tym poradzić na trzeźwo - dodał mi otuchy swoim ciepłym uśmiechemBoże kocham ten uśmiech, jest taki słodki. Uśmiech w sensie. No Jack tak samo, ale jest dla mnie jak brat. Mówię, żeby nie było...
Zgodziłam się z jego słowami. Po chwili zza drzewa wyjawiła się postać wysokiego bruneta, a uśmiech zszedł mi z twarzy. Na ten widok przeszły mnie ciarki, a serce zaczęło szybciej bić
-Sam, co się stało? - spytał widząc moją minę
-Jack, ktoś za tobą stoi - mówiłam nadal wpatrując się w bruneta -George - głośno przełknęłam ślinę, a mój towarzysz odwrócił głowę w stronę wymienionej osoby
-On ci nic nie zrobi, nie pozwolimy na to - zapewnił-Jack - powiedziałam przerażona -On do nas idzie
-No siema Samantha - powiedział z uśmiechem na twarzy
-Odejdź stad i zostaw ją w spokoju - Jack się odezwałDziękuje
-Nie z tobą rozmawiam blondasku - zmarszczył brwi -Zdradzasz Camerona? Nie ładnie moja droga
-Nikogo nie zdradza i mówiłem wynocha - powiedział nieco agresywniej
-Dobra już idę, bo jeszcze coś ci się stanie - prychnąłJezu, Jack wstał. Dlaczego on wstał?!
-Chcesz się bić lamusie?! - wykrzyczał w jego stronę
Jack, dlaczego ty to robisz?
-A żebyś wiedział i tak mi nic nie zrobisz! - zaśmiał się
Chciałam wstać. Chciałam zainterweniować jeszcze przed tą walką. Chłopcy zaczęli się kopać, a ja jak głupia patrzyłam na to widowisko i nie potrafiłam ruszyć się z miejsca.
Kiedy Jack oberwał w brzuch ocknęłam sie i podeszłam do bruneta.
-Spierdalaj stąd! - krzyknęłam -Jesteś jebanym idiotą!
-Nie widziałem jeszcze agresywnej Sam, podoba mi się - powiedział -A teraz zmiataj bo muszę jeszcze przywalić twojemu chłoptasiowi
-A jak nie, to co? Pobijesz mnie? - spytałam w głębi duszy znając odpowiedz
-Nie. Nie bije dziewczyn - oznajmił na co się skrzywiłamMyślałam, że wyląduje z podbitym okiem.
-Wynoś się już! - krzyknęłam jeszcze głośniej niż poprzednio
-Jeszcze się zobaczymy - wysłał mi buziaczka w powietrzu i kiedy odszedł podbiegłam do JJ'a-Jack, żyjesz? Nic ci nie zrobił? Boże to moja wina! Kurwa jestem beznadziejna! - wykrzyczałam mając łzy w oczach
-To nie jest twoja wina - uśmiechnął się -George to kutas
-Gdyby nie ten wieczór w pizzerii nie leżałbyś na tej trawie poobijany - wyszeptałam
-Nie mów tak. Nie możesz się obwiniać za to, że spodobałaś się złemu chłopakowi.Podniosłam go i odprowadziłam do domu. Drzwi otworzył mi Jack, a w salonie zobaczyłam Camerona.
Odstawiłam blondyna na kanapę i chciałam już się zbierać. Niestety Glina mi na to nie pozwolił. Rozmawialiśmy w kuchni i powiedział, żebym pogadała z Cam'em.
Przewróciłam oczami i wzięłam chłopaka za rękę. Weszliśmy do pokoju JJ'a i wpatrywaliśmy się w siebie
-Przepraszam - powiedział po chwili -Przepraszam, że musiałaś widzieć mnie w takim stanie
-Dlaczego taki byłeś? - spytałam
-Wiesz co alkohol potrafi zrobić z ludźmi
-Wiem, ale nie z tobą Cam - popatrzyłam na niego smutno
-Obiecuje, że to nie więcej nie powtórzy. Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?
-Już wybaczyłam. Nie wiem co się stało, ale ja tez trochę za ostro cię potraktowałam - uśmiechnęłam sie i przytuliłam blondyna*Shawn's POV*
Wprowadziłem Faith do domu Jack'ów. Chłopaki przyjęli ją bardzo ciepło. Bałem się ich reakcji, bo w końcu Mendes ma dziewczynę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nigdy wcześniej jej nie miałem. Przywitałem się z JJ'em i od razu zauważyłem, że był w okropnym stanie
-Co ci się stało? - spytałem
-George - powiedział wkurzony
-Po chuj się z nim biłeś?
-Bo zaczepił Sam
-I od razu się na niego rzuciłeś?!
-Nie. Sprowokował mnie - przyznał -Co ty właściwie robisz Mendes?
-O co ci chodzi?
-Spójrz na ta biedną dziewczynę - wskazał na Faith -To kopia Sam. Myślisz, że tego nie widzę? - zaśmiał się -Nie będzie zadowolona, kiedy jej sobowtór zejdzie na dół - pokręcił głową
-Sam jest na górze? - upewniłem się
-Tak, właśnie rozmawia z Cameronem
-Coś się stało?
-Jeśli tak, to lepiej dla ciebie - powiedział i odszedł do resztyKorzystając z okazji, że Faith rozmawia z chłopakami, wszedłem na górę. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem jak Sam i Cameron się całują. Czułem jak moje serce łamie się na kawałki.
Johnson mówił prawdę?
Nie! Przecież czuje coś do Faith, tylko nie mogę tego nazwać miłością. Miłość nie rodzi się od tak, prawda? Potrzeba czasu. Z resztą dziewczyny nie są do siebie podobne. Ten sam kolor oczu i włosów. Większość dziewczyn w mojej szkole to blondynki..

CZYTASZ
Inspiration S.M & Magcon
FanfictionOna - młodsza, nie lubi być w centrum uwagi, mieszka z mamą On - starszy, popularny, z kochającą rodziną w komplecie Jak potoczą się ich losy, kiedy dowiedzą się o sobie nawzajem? *Odmłodziłam bohaterów na potrzeby fanfiction* ••••••• Hey 👋 ...